Serie A. Ponowny debiut Kaki w Milanie. Czy to ma szansę wypalić?

W 2009 roku kosztował 65 mln euro, bijąc transferowy rekord świata. Oczekiwania związane z jego przejściem do Realu Madryt były monstrualne. Trudno się dziwić, w końcu "Królewscy" pozyskali zwycięzcę Złotej Piłki sprzed zaledwie dwóch lat, który miał jeszcze do pokazania wszystko, co w nim najlepsze. Riccardo Kaka po czterech nie najlepszych latach na Santiago Bernabeu ponownie zadebiutował w barwach Milanu.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Żaden transfer włoskiego klubu w ostatnim czasie nie wzbudził tylu kontrowersji, nawet w obozie kibiców "Rossoneri". - Pracowałem nad tym transferem przez ostatnich 48 miesięcy. Tak naprawdę marzyłem o pozyskaniu Ricky'ego z powrotem od momentu, gdy odszedł! - wyjawił Adriano Galliani, wiceprezydent Milanu, główna osoba odpowiedzialna za strategię transferową. - To nostalgiczny zakup - skomentował transakcję Vincenzo Montella, trener Fiorentiny. I wszyscy się z nim zgadzają. Transfer Kaki należy rozpatrywać zarówno pod względem sportowym, jak i emocjonalnym oraz marketingowym. - Stałem się jedną z sierot po Kace, gdy ten odszedł, podobnie jak i wielu kibiców - powiedział Galliani. W 2009 roku po sprzedaży Brazylijczyka liczba osób, które zakupiły karnety sezonowe, spadła o 15 tysięcy.

Kaka porwie tłumy?

Jego przyjście obliczone jest na wywołanie nowej fali entuzjazmu w klubie, począwszy od kibiców, przez trenerów, aż po piłkarzy. Na razie porwani zostali jedynie kibice - twitterowy hashtag #welcomehomekaka (witaj w domu Kaka) został użyty ponad 110 tysięcy razy jeszcze przed ponownym debiutem Brazylijczyka. Liczba sprzedanych biletów na mecze Ligi Mistrzów wzrosła dzięki Brazylijczykowi, jak przekonuje klub w oficjalnym komunikacie. W sobotnim meczu z Torino Kaka wystąpił od pierwszej minuty, a jedna z kamer Sky Sport była skierowana wyłącznie na niego, rejestrowała wszystkie jego ruchy. Tak wielkie są oczekiwania i zainteresowanie związane z jego powrotem. Kamery te nie zdołały uchwycić nawet cienia dawnego Kaki. Ani razu nie minął rywala dryblingiem, oddał dwa niecelne strzały, a swoimi podaniami nie zasiał nawet odrobiny popłochu w defensywie Torino. Idealnie dopasował się poziomem do kolegów. A może to koledzy dopasowali się do jego poziomu, licząc na to, że ich porwie i poprowadzi do zwycięstwa? Brazylijczyk zszedł w 70. minucie przy stanie 0:1 - mecz skończył się wynikiem 2:2.

Trudno jednak oczekiwać, by Kaka stał się kluczowym zawodnikiem z miejsca. - W przypadku Kaki potrzeba cierpliwości. Mam nadzieję, że nikt nie oczekuje od niego takich występów, jak w przeszłości. Kibice Milanu muszą okazać wiele cierpliwości, ponieważ to wielki piłkarz oraz kapitalny członek szatni - mówi jego były kolega klubowy Gennaro Gattuso, dziś trener Palermo. Zwraca uwagę na niezwykle istotną rzecz - porównywanie dzisiejszego Kaki do dawnego nie ma najmniejszego sensu, takie myślenie prowadzi donikąd. Czasy się zmieniły - trenerem Milanu jest Massimiliano Allegri, nie Carlo Ancelotti, drastycznie zmieniła się również piłka nożna jako dyscyplina.

Kaka w Realu Madryt przez cztery sezony wystąpił w 120 meczach i tylko w 23 wypadkach przebywał na boisku przez pełne 90 minut. Od początku ciążyła nad nim olbrzymia kwota, jaką zapłacili za niego "Królewscy". Każdy jego występ kosztował Real prawie pół miliona funtów. Każda strzelona bramka przypadała na niemal 2 mln funtów. Równie często co na boisku Kaka przebywał w gabinetach lekarzy. Niekończące się kontuzje sprawiały, że nawet po dobrych występach nie grał w kolejnych spotkaniach. W meczu z Torino zszedł z powodu urazu - wstępne doniesienia z Włoch mówią o miesiącu przerwy, a zdołał rozegrać zaledwie jeden, niepełny mecz. Brazylijczyk zapowiedział jednak, iż przez czas, w którym nie będzie go do dyspozycji trenera, nie będzie pobierał pensji.

Kluczowa rola Kaki

Biorąc pod uwagę aspekt sportowy, ten transfer da się uzasadnić. Kaka to brakujący element w taktycznej układance Milanu. Od jego odejścia w ekipie "Rossoneri" nie było tak kreatywnego gracza, brakowało trequartisty, by móc grać formacją 4-3-1-2, gdzie pozycja ofensywnego pomocnika jest kluczowa. Gdy stało się jasne, iż czerwono-czarnej koszulki nie założy Japończyk Keisuke Honda, a Kevin-Prince Boateng przeniósł do Schalke, oczy działaczy Milanu szybko zwróciły się w kierunku Kaki. - Brakowało nam piłkarza o tej charakterystyce po sprzedaży Boatenga. Kaka pozwoli nam na podniesienie jakości naszej gry dzięki doświadczeniu oraz technice - prognozuje Allegri.

Główna różnica między dawniejszym Kaką a dzisiejszym tkwi w przyspieszeniu, a raczej jego braku. Brazylijczyk potrafił w mgnieniu oka uciec rywalom na kilku metrach, pozostawiając ich daleko w tyle - między innymi dzięki tej umiejętności poprowadził Milan w 2007 roku do wygranej w Lidze Mistrzów. Kaka wykorzystał to przede wszystkim w półfinale z Manchesterem United. W dwumeczu strzelił Anglikom aż trzy bramki, stanowiąc nieustanne zagrożenie. Fernando Torres również stracił swoje niesamowite przyspieszenie, które robiło różnicę i dziś już niewielu pamięta go z występów w barwach Liverpoolu i kapitalnych bramkach. Częściej jest wyśmiewany ze względu na swoje słabe, rozczarowujące występy.

Adriano Galliani przekonuje, iż Kaka nie zmienił się zbytnio od czasu, gdy wzmacniał Milan po raz pierwszy. - W tym roku odnowiliśmy Milan Lab i mamy dane dotyczące piłkarzy i ich wydajności sięgające aż do 2002 roku. Lekarze powiedzieli, że liczby Kaki są niemal takie same jak 10 lat temu. Zapewniono mnie również o świetnym stanie jego kolana. W Realu mu nie poszło głównie ze względu na kontuzje - zapewnił.

Historia nie jest łaskawa

W historii Milanu znajdziemy kilka przypadków, gdy gwiazdy wracały do Milanu po latach, jednak niemal żadnej z nich nie wyszło to na dobre. Roberto Donadoni, Ruud Gullit czy Andrij Szewczenko zapewne woleliby, by ich powroty nigdy nie nastąpiły, by zostali zapamiętani wśród fanów przez pryzmat ich osiągnięć podczas pierwszego pobytu w klubie. Najbardziej dramatyczny był powrót Ukraińca. Podczas rocznego wypożyczenia Szewczenko nawet przez moment nie pokazał niczego, za czym tęsknili fani po jego odejściu w 2006 roku do Chelsea. Tysiące fanów "Rossoneri" płakało, gdy ten odchodził do Anglii. Okazało się jednak, iż "Szewa" wszystko, co najlepsze, pokazał podczas pierwszego pobytu w Milanie. Czy jego śladami podąży Kaka?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.