Serie A. Bonucci nie daje się okraść, ściga napastnika

Obrońca Juventusu Leonardo Bonucci został napadnięty z bronią w ręku przed salonem Ferrari. Piłkarz nie dał się okraść, uderzył napastnika, a potem ruszył za nim w pościg.

Włoskie media dotarły do informacji na temat zdarzenia, które miało miejsce wcześniej w tym tygodniu.

Bonucci wybrał się wraz z żoną i synkiem do salonu Ferrari, aby obejrzeć samochód. Po wyjściu został zaatakowany przez przestępcę, który groził mu bronią i zażądał, żeby piłkarz zdjął zegarek. Gdy napastnik złapał Bonucciego za przegub, zawodnik zauważył, że bandyta stracił czujność i postanowił uderzyć go w twarz. Następnie przewrócił go na ziemię.

Napastnik zaczął uciekać... a obrońca go gonił. Bandyta wsiadł na skuter, którym podjechał jego wspólnik, a Bonucci biegł za nimi (jego żona i dziecko schowali się w tym czasie w salonie). Wtedy usłyszał:

- Co robisz? Oszalałeś? Przecież cię zastrzelę!

Wtedy gracz mistrza Włoch zwątpił i postanowił zaprzestać pościgu.

Bonucci opowiadał, że żona przypomniała mu później, że nie jest kuloodporny.

- Ta informacja byłaby bardziej przydatna, gdybyś przekazała mi ją, zanim uderzyłem i zacząłem ścigać ludzi z bronią - niczym bohater filmu akcji miał odpowiedzieć Włoch.

25-letni gracz Juve w zeszłym sezonie przyczynił się do zdobycia przez jego zespół mistrzostwa bez przegrania choćby jednego meczu. Doprowadził też Włochy do finału mistrzostw Europy - po drodze nie przegapił ani jednego spotkania. W sierpniu oczyszczono go z oskarżeń we włoskiej aferze, dotyczącej ustawiania meczów.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.