Liga włoska. Inter pożera...

...rywala za rywalem. Włosi zauważyli już, że porusza się w rytmie potwora z czasów José Mourinho. Jeśli się nie mylą, to mediolański potwór rozdziawił paszczę w idealnym momencie - tuż przed derbami Mediolanu.

Najpierw jednak piłkarze z urokliwej, lecz prowincjonalnej Sieny wyrównali swój ligowy rekord i wygrali aż czterema bramkami. Ofiarą padło Lazio, dotąd niepokonane na wyjeździe.

To właśnie przez takie mecze na szczytach Serie A panuje bezruch. Rzymianie uchodzili za rewelację rozgrywek, a przyjechali na stadion drużyny, która od listopada nie umiała nawet strzelić gola. Niestety, jak wiele drużyn reprezentujących włoską wyższą klasę średnią okazali się niestabilni. Stracili dystans do Milanu i Juve, pozwolili zbliżyć się Interowi. I znów rośnie prawdopodobieństwo, że tytuł zdobędzie przedstawiciel triumwiratu mediolańsko-turyńskiego. Od dziesięciu lat nie zdobył go nikt spoza tych metropolii. A przez minionych 20 lat na wyłom - trwał dwa sezony - stać było jedynie Romę oraz Lazio.

Ostatnio największą konsekwencję w gronie klubów pomniejszych wykazują piłkarze Udinese. Miniony sezon zakończyli tuż pod podium, w bieżącym nadal się na nim utrzymują, mocno naciskając obu liderów. To już nie może być przypadek, zwłaszcza że latem wyprzedali kluczowych graczy, ale o swoich szansach mówią wstrzemięźliwie - ostatecznego ligowego triumfu tak "małej" drużynki Serie A nie widziała od roku 1985, w którym mistrzem zostało Hellas Werona.

Udinese mknie od wygranej do wygranej, jego napastnik Antonio di Natale mknie po trzeci tytuł króla strzelców (Cesenie przyłożył wczoraj dwoma golami), ale wydarzeniem jest ożywienie Interu. Po kolejnym beznadziejnym początku sezonu piłkarze przejęci przez trenera Ranieriego w pięciu kolejkach z rzędu nie tylko wygrali, ale jeszcze stracili przez ten czas ledwie jednego gola. W sobotnim 5:0 z Parmą istotne były szczegóły - bohaterem został Diego Milito, który nie umiał odzyskać wysokiej formy przez półtora roku; dorównywał mu Maicon, również długo niedysponowany, a niegdyś dla drużyny kluczowy; wyróżnili się wreszcie 24-letni Ricardo Alvarez i 20-letni Davide Faraoni, co ważne z powodu konieczności odmłodzenia zespołu, wciąż opartego na ponadtrzydziestoletnich weteranach.

Włosi przypominają, że po odejściu José Mourinho passy pięciu kolejnych zwycięstw mediolańczycy dotąd nie przeżyli. Prawdziwy test przejdą jednak za tydzień, kiedy zagrają z obrońcą tytułu. Na razie derby trwają poza boiskiem - Inter usiłuje podebrać Milanowi wypychanego z Manchesteru City Carlosa Teveza.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.