Puchar Króla. Mourinho pobił Barcelonę i podbił Madryt

Kilka dni temu nazwano mnie trenerem od tytułów, a nie od piłki. Dziękuję. Lubię być trenerem od tytułów - mówił wczoraj w nocy roześmiany José Mourinho.

Latem jeden z największych klubów świata poprosił go o pomoc, bo w ostatnich latach cierpiał na brak trofeów. Nie pomogły setki milionów euro wydane na piłkarzy ani powrót prezesa Florentino Pereza. Za jego pierwszej kadencji w Madrycie świętowano ostatnie zwycięstwo w Lidze Mistrzów.

Ale od tego czasu minęło dziewięć lat. Później Real nie wyściubił nosa poza 1/8 finału, kompromitował się w Pucharze Hiszpanii i obserwował, jak Katalończycy wagonami dowożą puchary na Camp Nou.

Mourinho był ostatnią nadzieją, ale długo nie uchodził za rozwiązanie idealne. Realowi zawsze bardzo zależało na opinii "klubu dżentelmenów", w którym ważny jest szacunek dla rywali oraz honorowe zachowanie po zwycięstwach i porażkach. Źle trafił. Mourinho zaczyna mecz już na konferencji prasowej. Wtedy prowokuje, obraża i oskarża - przeciwników, sędziów i ligowych działaczy. Doszukuje się spisków i nieuczciwości.

Kibice z Madrytu od zawsze żądają, by "Królewscy wygrywali pięknie". Mourinho obiecał, że uszanuje tradycję, ale uprzedził, że pozostanie sobą. Po każdym spotkaniu, w którym wystawiał zbyt wielu fachowców od defensywy, w mediach go obijano. Po sobotnim remisie w El Clasico eksperci kręcili nosami, zarzucali szkoleniowcowi, że zagrał bojaźliwie.

Mourinho krytykę przetrwał, doskonale wiedział, że klub i kibice rozliczą go z trofeów. W środę narzekający zamilkli, choć trener wygrał krajowy puchar po swojemu.

- Gdybym słuchał rad gazet, wystawiłbym sześciu napastników - mówił Portugalczyk. Jego piłkarze nie imponowali w środę fajerwerkami technicznymi i efektownymi dryblingami. Grali agresywnie, czasami brutalnie. Cały mecz harowali, rozbijając ataki Katalończyków. Sił na ataki starczyło im tylko na pierwszą połowę. Później zebrali się jeszcze dwa-trzy razy, po akcji w dogrywce Cristiano Ronaldo strzelił zwycięskiego gola i odebrał Katalończykom nadzieję na potrójną koronę. - Graliśmy, jak powinniśmy. Po prostu czasami futbol jest gnojkiem - żalił się obrońca Barcy Dani Alves. Jego koledzy i trener zapowiadają zdobycie mistrzostwa i walkę o zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Pierwszego trofeum Katalończycy są już niemal pewni. By awansować do finału Champions League, muszą wyeliminować Real. Pierwszy mecz w środę na Santiago Bernabeu.

Tym, który nazwał Mourinho trenerem od trofeów, był Johan Cruyff. Mistrz trenera Pepa Guardioli i twórca szkółki La Masia, w której wychowała się większość piłkarzy Barcelony. Uczniowie Holendra zbudowali jeden z najpiękniej kopiących piłkę zespołów w historii. Ale trafili na rywala, który chce zostać trenerem wszech czasów. Rok temu Inter Mourinho zagrodził Katalończykom drogę do drugiego z rzędu finału Ligi Mistrzów, w środę pozbawił Pucharu Hiszpanii. Na tym ambicje Mourinho się nie kończą.

9

z dziesięciu finałów wygrały zespoły prowadzone przez Mourinho. W 2004 r. jego Porto przegrało Puchar Portugalii z Benficą 1:2

Środowe hity w telewizji

Źródło: AGB Nielsen Media Research

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.