Kiedy Real wyprzedzi Barcelonę?

Aż 53 proc czytelników sportowego dziennika "Marca" uważa, że Real Madryt obroni tytuł mistrza Hiszpanii. Szokujące? - Przeżywamy zły czas - przyznaje Xavi, kapitan liderującej Barcelony

Barcelona przegrywa dramatyczny mecz z Atletico

Cud zdarzył się w dwa tygodnie. Jeszcze w połowie lutego grająca porywający futbol drużyna Jose Guardioli demolowała kolejnych rywali, a Real Juande Ramosa w mało efektowny sposób walczył, by strata do lidera nie była większa niż 12 pkt. Potem jednak w trzy kolejki Barca straciła więcej punktów niż w poprzednich 22 meczach sezonu. Magazyn LM: Real prawie za burtą, a Barca się cieszy

Dziś dystans między potęgami wynosi zaledwie 4 pkt. - A właściwie jeden - mówi tymczasowy prezes "Królewskich" Vicente Boluda, który przypomina, że 3 maja obie drużyny czeka bezpośredni mecz na Santiago Bernabeu. Boluda zakłada, że w Madrycie Real wygra. Bardzo zirytowało to Guardiolę. - On nie ma kwalifikacji, by próbować odebrać mi entuzjazm. Nie osiągnie tego. Już przed Liverpoolem się wygłupił - stwierdził ironizując z typu prezes Boludy, że jego drużyna wygra 3:0 pierwszy mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów, a potem przegrała go 0:1.

Za drużyną Juande Ramosa przemawia nie tylko Boluda, ale przede wszystkim 10 kolejnych zwycięstw. Wszyscy przyznają, że przewaga psychologiczna jest teraz po stronie drużyny z Madrytu. Ona nie ma nic do stracenia, Barcelonę koronowano na nowego mistrza już dwa miesiące temu. Stąd w głosowaniu w "Marce" w którym wzięło udział ponad 50 tys ludzi wyniki były tak zaskakujące. Drużyna Realu nie gra przecież rewelacyjnie.

Ma jednak swoje atuty. Na pewno lepszego bramkarza i znacznie lepiej poukładaną grę w tyłach. Iker Casillas w ostatnich 10 meczach ligowych puścił 2 gole, podczas gdy Victor Valdes w tym samym czasie aż 15! Pozycja Valdesa jest w Katalonii niepodważalna, ale nawet jego najwięksi wielbiciele przyznają, że ma słaby okres. Coraz więcej błędów popełniają obrońcy - w ostatnim meczu z Atletico w Madrycie Marquez i Puyol podarowali rywalom po bramce. Prasa w Katalonii podkreśla, że tracąc cztery gole w meczu trudno go wygrać, nawet prowadząc 2:0 i 3:2. W Madrycie padła też pewna bariera psychologiczna - dotąd Barca nie przegrała meczu, gdy pierwsza strzelała gola.

Drużyna Guardioli nigdy nie grała defensywnie, to jest sprzeczne z filozofią klubu, ale wysoki pressing powodował, że Barca traciła najmniej goli w Primera Division. Dziś to się zmieniło. I to drastycznie. Prasa w Katalonii zwraca uwagę, że drużyna może być przemęczona grą na trzech frontach. Były legendarny bramkarz Barcy Andoni Zubizarreta zauważa, że przy tym stopniu wytrenowania piłkarzom grozi raczej przemęczenie psychiczne. - To ono sprawia, że nogi są ciężkie - mówi. I dodaje, że w takiej sytuacji, w drużynie najczęściej wyciąga się najłatwiejsze wnioski i bezpodstawnie szuka kozła ofiarnego. Można wnioskować, że Zubizarreta bierze w obronę Valdesa.

Każdemu w drużynie z Katalonii można coś zarzucić. Najskuteczniejszy piłkarz ligi Eto'o (23 gole) w trzech ostatnich meczach (w tym z Lyonem w Lidze Mistrzów) nie zdobył bramki. Messi zachwyca już tylko pojedynczymi akcjami, które zdarzają się raz na mecz lub rzadziej. - Wszyscy gramy gorzej - przyznaje Xavi. Wszyscy się zgadzają, że lider pomocy i główny rozgrywający Barcelony i reprezentacji ma dołek formy i bardzo brakuje mu kontuzjowanego Andresa Iniesty (wróci w przyszłym tygodniu).

Tymczasem kulejąca dotąd ofensywa Realu została odbudowana przez nieśmiertelnego Raula Gonzaleza. Kapitan drużyny zdobył pięć goli w ostatnich trzech meczach ligowych, co nie udało mu się nawet w czasach, gdy był u szczytu formy. Prasa w Madrycie podkreśla, że to on nadaje charakter drużynie, mobilizuje ją, nie pozwala rezygnować, gdy coś idzie nie tak. Drugim niekwestionowanym liderem jest środkowy obrońca Pepe. Bez niego Casillas miałby bez porównania cięższe życie. Prasa w Madrycie bardzo długo robiła bohatera z Arjena Robbena, który miał być madrycką odpowiedzią na Leo Messiego. Juande Ramos zakończył to stwierdzeniem, że bez Holendra Real gra bardziej zespołowo.

W Barcelonie biją na alarm. "Kryzys, czy dołek, nazwijcie to jak chcecie, najważniejsze by się to skończyło zanim stanie się nieszczęście" - napisał barceloński "Sport". Legendarny Johan Cruyff próbuje uspakojać przypominając, że póki co to jednak mistrz z Madrytu wciąż ogląda plecy Barcelony. Zdaniem Holendra drużyna Guardioli wciąż gra lepiej, ma większy potencjał i mimo wszystko większe szanse na tytuł.

Napastnik Barcy Thierry Henry stwierdza, że trzeba wyrzucić z pamięci co złe i nie poddać się negatywnemu myśleniu. - Cała Hiszpania nam zazdrości - mówi obrońca Silvinho. Bramkarz Atletico Madryt Leo Franco też uważa, że Real wciąż jest słabszy od Barcelony. Podobną ankietę jak w "Marce" przeprowadził dziennik "El Pais". W nim 57 proc czytelników wciąż widzi w mistrzowskiej koronie drużynę Guardioli.

Rozpacz w Hiszpanii: Europa nas połknęła - - czytaj tutaj ?

Copyright © Agora SA