W środę w nocy Real Madryt przegrał na Mallorce 1:2 pierwszy mecz 1/8 finału Pucharu Hiszpanii. W bramce królewskiego klubu stał Jerzy Dudek. Rewanż za tydzień.
Jerzy Dudek: Mam mieszane uczucia, bo jednak przegraliśmy, a mnie nie udało się uratować od tego zespołu. Ale byłbym nieszczery, gdybym powiedział, że nie grało mi się dobrze. Pamiętajmy w jak ciężkiej sytuacji jestem. Właściwie nie gram, trenuję tylko, więc gdy przychodzi do meczu muszę użyć całego swojego doświadczenia, by sprostać presji. Do każdego spotkania potrzebuję dziś indywidualnego przygotowania. Casillas może sobie pozwolić na błąd, Dudek nie. Ja muszę wykorzystać każdą szansę, bo następnej mogę nie mieć.
- Raczej nie miałem. Pierwsza padła po rożnym: piłka minęła wszystkich naszych piłkarzy i Trejo wpakował ją do siatki stojąc półtora metra od bramki. Musiałbym mieć masę szczęścia, ale ono i tak mi parę razy dopisało. Więc nie narzekam. Drugi gol padł po akcji, w której Arango prowadził piłkę z 10 metrów i w momencie, kiedy doskakiwał do niego Pepe, strzelił mocno w mój prawy róg. Byłem zasłonięty, a jeszcze piłka otarła się o Pepe i mnie trochę zmyliła. Oglądałem powtórkę w telewizji i komentarz był taki, że to strzał nie do obrony.
- Moim zdaniem w ogóle o karnym mowy być nie mogło. Bo ja interweniowałem kilka centymetrów za linią pola karnego. Niestety najgroźniejsze okazje dla Mallorki stwarzał sam Real. Przy pierwszym golu Torres podał źle do Pepe, napastnik przejął piłkę, ale ja odbiłem jego strzał na rzut rożny, po którym było 0:1. W 28. min Gago wycofał do Pepe, ale za lekko i ja ruszyłem z pomocą. Trejo poszedł do piłki wślizgiem i ja wślizgiem. Starliśmy się tuż za polem karnym, ale ja wybiłem piłkę. Potem się zderzyliśmy, a kibice Mallorki podnieśli larum. Tak jak jest wszędzie, gdy w okolicy pola karnego pada napastnik gospodarzy. Sędzia jednak w ogóle się nie miał wątpliwości, że nic nie było. Ja też nie.
- Może nie byli na 100 proc skoncentrowani? Nie jest łatwo takim gwiazdom zmobilizować się na Mallorkę, a dla rywala mecz z Realem to wydarzenie sezonu. Szczerze mówiąc to z przebiegu meczu ta porażka 1:2 była najniższa z możliwych. Bramka Higuaina to jedyny jasny moment dla nas. Zostawia nam szanse na awans. Za tydzień na Santiago Bernabeu musimy zagrać o dwie klasy lepiej, to wtedy ten wynik z Majorki będzie nawet cieszył.
- Nie mogę być nawet pewien, czy zagram w rewanżu z Mallorką za tydzień, a co dopiero gry w finale. Ale liczę, że gdzieś w duszy, po cichu trener Schuster postanowił, że Puchar to rozgrywki dla Dudka. Dla mnie byłoby to bardzo ważne, bo miesiące bez gry wpędzają człowieka w depresję. A dziś czuję się psychicznie znacznie lepiej. Ale gdyby finał był jutro, to nie wiem kogo Schuster wstawiłby do bramki.
- Już pytali mnie o to dziennikarze. Racing zremisował w Saragossie 1:1. Widziałem, że Ebi Smolarek grał tylko 45 minut. Trener go oszczędza. Taki finał Pucharu Hiszpanii byłby dla kibiców w Polsce czymś bardzo ciekawym. Na razie to tylko marzenia. Idzie nam w tym Pucharze bardzo ciężko. Z trzecioligowym Alicante trzeba było bić się o awans do ostatniej minuty drugiego meczu. Z Mallorką będzie tylko trudniej.
- Ale ja mam dwuletni kontrakt z Realem Madryt i jeśli klub nie zgodzi się na moje odejście - tematu nie ma. Oczywiście pojawiają się oferty, bo w Anglii wiedzą, że w Realu jestem tylko numerem 2 i, że mnie to nie zadawala. Nie mówię, że mój transfer zimą jest niemożliwy, bo w piłce możliwe jest wszystko, ale moja przyszłość jest w rękach Realu.