- To nie będzie mecz Riquelme kontra Ronaldinho - mówi lider Villarrealu, ale prasa hiszpańska i tak wie swoje. Dla niej Riquelme ma pokazać, że Barca niesłusznie go sprzedała. Argentyński rozgrywający musiał odejść, bo szefowie klubu z Katalonii twierdzili, że dwie tak wielkie indywidualności jak Brazylijczyk i on nie mogą grać obok siebie. Dziś Riquelme rządzi Villarrealem, Ronaldinho Barceloną. I obaj mogą być dumni. Zespół Argentyńczyka jest o krok od awansu w Lidze Mistrzów (wystarczy remis u siebie z Lille), w tabeli Primera Division jest trzeci z 5 pkt straty do Barcelony. Składający się z graczy z Ameryki Płd. Villarreal wygrał w poprzedniej kolejce z Deportivo w La Coruni 2:0, a w ostatnich pięciu meczach nie stracił gola (m.in. z Manchesterem Utd w LM). Ronaldinho odebrał właśnie "Złotą Piłkę" dla najlepszego piłkarza w ligach europejskich, a Barcelona została uznana za najlepszy zespół świata w listopadzie. Rzeczywiście grała porywająco, rozbijając m.in. Real Madryt na Santiago Bernabeu (3:0).
Ronaldinho ma powstrzymać w niedzielę Argentyńczyk Gonzalo Rodriguez, ale on bardziej boi się rodaka Lionela Messiego. - Jeśli Messi zagra na Madrigal, będziemy musieli liczyć na wielkie szczęście - mówi Rodriguez, dodając, że choć Ronaldinho to w tej chwili najlepszy gracz świata, w ogóle nie wytrzymuje porównania z Maradoną. - Dla mnie najlepszy jest wciąż Zidane, tylko ma kłopoty ze zdrowiem - dodaje obrońca Villarreal.
W niedzielę Barca zagra bez lidera drugiej ligi Xaviego, który na piątkowym treningu zerwał więzadła w kolanie, będzie pauzował sześć miesięcy i być może nie pojedzie z reprezentacją Hiszpanii na mundial. W Villarreal nie zagra Diego Forlan. Król strzelców poprzedniego sezonu wyleczył kontuzję, trenuje normalnie, ale lekarze nie chcą ryzykować w tak ciężkim meczu.