Primera Division. Kto się śmieje z Fernando Torresa?

Miał być raz na zawsze skończony, tymczasem powrót do Atletico Madryt podarował drugą młodość słynnemu wychowankowi. Fernando Torres zdobył gole w swoich czterech ostatnich meczach.

Koniec z uzależnieniem od Antoine'a Griezmanna? Francuz ma najlepszy sezon w karierze, w lidze zdobył 20 bramek z 57 wbitych przez Atletico. Od niedawna jednak drużyna Diego Simeone ma też drugiego niezłego napastnika. Do tego stopnia, że argentyński trener ustawia czasem zespół w systemie 4-3-3, gdzie obok Griezmanna i Yannicka Ferreiry Carrasco na boisko wybiega Torres. 32-latek, który od pięciu lat uchodził za gracza skończonego.

Jak to się mogło stać? Co go postawiło na nogi? Skąd ten przypływ chęci do walki? Tak było z Barceloną na Camp Nou w pierwszym meczu ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Torres zdobył bramkę, ale był tak naładowany energią, że omal nie doprowadził do nieszczęścia. Po 35 minutach wyleciał z boiska po dwóch faulach w środku boiska. Patrzył potem bezradnie na mecz i nadludzki wysiłek kolegów z zespołu myśląc, że to najgorszy dzień w jego życiu. W rewanżu Atletico odrobiło straty i jest w półfinale. A Torres błyszczy w lidze, jego bramki w meczach z Granadą, Espanyolem i Betisem pomogły drużynie dopaść Katalończyków w ligowej tabeli. Na 32-latka, jego rącze nogi obrońcy rywali znów patrzą z obawą. To stan wyjątkowy w ostatnich pięciu latach. Długo budził na przemian współczucie lub śmiech.

6 lutego Torres świętował setnego gola w barwach Atletico. Wciąż nikt jednak nie dowierzał, że w wieku 32 lat może być kimś więcej niż solidnym zmiennikiem. To czego dokonał budzi zdumienie, gdy spojrzy się na letnie wzmocnienia drużyny Simeone. Latem Atletico wydało 35 mln euro na Jacksona Martineza i po 20 mln na Luciano Vietto oraz Ferreirę Carrasco, a więc aż 75 mln by wzmocnić atak. Dodając do tego Griezmanna było pewne, że Torresa czeka wcześniejsza emerytura.

Jak wytłumaczyć sukces Atletico Madryt?

Powrót do ukochanego Atletico to była dla niego wielka sprawa, ale trudno było wierzyć, że odwróci to dynamikę jego kariery. Kariery chylącej się ku upadkowi. W pierwszym sezonie u Simeone Torres zdobył sześć bramek i już to wydawało się cudem. Teraz ma 8 w lidze i jedną w Champions Leagu, bez której jednak nie byłoby zapewne awansu do półfinału.

"To najbardziej przeceniany zawodnik w całej historii hiszpańskiej piłki" - miał powiedzieć Iker Casillas. Tak twierdzi Jerzy Dudek w swojej książce "NieREALna kariera". Opinia legendarnego bramkarza brzmi szokująco, wręcz krzywdząco. Torres to mistrz świata z RPA, napastnik, który zdobywał gole w dwóch kolejnych finałach mistrzostw Europy. W 2008 roku w Wiedniu Hiszpania pokonała Niemcy 1:0, cztery lata później Włochy 4:0 - za każdym razem napastnik był wśród bohaterów pierwszoplanowych.

Fascynujący to przypadek piłkarza. Miał 15 lat, gdy uznano go za najlepiej rokującego napastnika w tej kategorii wiekowej. W mistrzostwach Europy do lat 16 zdobył zwycięską bramkę w finale, został królem strzelców i najlepszym graczem mistrzostw. Powtórzył to w 2002 roku z kadrą do lat 19. W Atletico zagrał pierwszy mecz w wieku 17 lat i 68 dni stając się najmłodszym debiutantem w historii klubu. To było w drugiej lidze, rok później był już wschodzącą gwiazdą, gdy zespół wracał do Primera Division.

Szybko okazało się, że Atletico robi się dla niego za małe. Zespół pętał się w środku tabeli, panowała opinia, że ciągnie zdolnego napastnika w dół. Torres budził się na wielkie mecze, jego ulubioną ofiarą była Barcelona, której regularnie wbijał gole. Latem 2007 roku zdecydował się na duży krok, jako zagorzały miłośnik Atletico ostentacyjnie odrzucił ofertę z Realu Madryt, przechodząc do Liverpoolu, należącego wtedy do europejskiego topu. Tam stał się napastnikiem kompletnym, w trzy i pół sezonu zdobył dla niego 65 goli w lidze i 81 we wszystkich rozgrywkach, ale nie wywalczył trofeum.

Aby to zmienić odszedł do Chelsea, która w styczniu 2011 roku wydawała na niego aż 60 mln euro. Został najdroższym graczem hiszpańskim, szóstym na liście wszech czasów po Cristiano Ronaldo, Zinedine Zidane, Zlatanie Ibrahimovicu, Kace i Figo. Kluby Premier League nigdy nie zapłaciły tyle za piłkarza.

Na Stamford Bridge trafiał w wieku 27 lat - optymalnym dla zawodnika. Ale zaczęła się równia pochyła. Do końca sezonu, czyli przez pół roki wbił jednego gola. Późna kariera Torresa stała się lustrzanym odbiciem wcześniejszej. W Atletico i Liverpoolu słyszał hymny pochwalne, ale nie zdobywał trofeów. Z Chelsea wygrał Ligę Mistrzów, ale jego udział był w tym incydentalny, choć, gdy w półfinale dostał szansę gry na Camp Nou natychmiast wbił gwóźdź do trumny faworyzowanej Barcelony. W finale z Bayernem wszedł z ławki.

Potem było gorzej i gorzej, krótka zsyłka do Milanu i powrót do klubu, który go wychował. Wracał do niego w wielkiej chwili, gdy Simeone wprowadził Atletico do czołówki. Torres zabrał się z prądem. Pierwszy raz od tak dawna.

Rozchwytywani Polacy. Na Euro 2016 będą walczyć o transfery do lepszych klubów

Polska - Finlandia 5:0Polska - Finlandia 5:0 MIECZYSŁAW MICHALAK

Zobacz wideo
Kto zostanie mistrzem Hiszpanii?
Więcej o:
Copyright © Agora SA