Puchar Króla. Wszystkie nieszczęścia Realu Madryt

Real prawdopodobnie zostanie w piątek wykluczony z Pucharu Hiszpanii za wystawienie nieuprawnionego zawodnika w meczu z Cádiz. Mijający rok to horror dla najbogatszego klubu świata.

W trzeciej minucie Denis Czeryszew był jednym z najszczęśliwszych ludzi w Kadyksie. Jego strzał dał prowadzenie "Królewskim" w pierwszym meczu 1/16 finału Pucharu Króla. Jeszcze przed przerwą gruchnęła jednak wiadomość, że wracający z wypożyczenia do Villarreal Rosjanin nie miał prawa wyjść na boisko. Poprzednią edycję rozgrywek zakończył bowiem z trzema żółtymi kartkami i powinien pauzować. 27 lipca wszystkie kluby dostały faks z federacji z listą piłkarzy zawieszonych, na której widnieje nazwisko Czeryszewa. Ale dyrektor Realu Emilio Butragueno upiera się, że klub nic o tym nie wiedział. Jego słowa potwierdzili trener Rafa Ben~tez i kierownik drużyny Miguel Chendo.

Były sędzia Emilio Rosanes twierdzi jednak, że gdy zobaczył Czeryszewa wśród powołanych na mecz z Cádiz, dzwonił do Realu i wysłał faks z ostrzeżeniem. Bez reakcji.

Tuż po przerwie Ben~tez zdjął Czeryszewa. - Żeby pokazać, że nie mieliśmy złej woli - tłumaczył. Real wygrał 3:1, ale będzie to zapewne zwycięstwo pyrrusowe. Jedno z najbardziej gorzkich w dziejach klubu. Wiadomo było, że jeśli szefowie Cádiz złożą wniosek do wydziału rozgrywek, który zbiera się dziś, prawdopodobnie będzie on zmuszony wykluczyć Real z Pucharu. Tak było we wrześniu z Osasuną, która pokonała Mirandés, ale zagrał w niej nieuprawniony piłkarz.

Zarząd Cádiz już w czasie meczu ustalił, że złoży odwołanie. - Zrobimy to z ciężkim sercem, bo Real to dla nas klub przyjaciół - powiedział prezes Manolo Vizca~no. - Mamy jednak obowiązek bronić naszych interesów. Rozmawiałem o tym z działaczami Realu i nawet oni nas rozumieją.

Wiadomość szybko przedostała się do kibiców. Zaczęły się kpiny z Realu, okrzyki, by Ben~tez wpuścił na boisko Davida de Geę. O transfer bramkarza Manchesteru United "Królewscy" zabiegali latem, ale sprawa rozbiła się o błąd proceduralny. Teraz kolejna wielka gafa, która takiemu klubowi nie powinna się przytrafić. Gerard Piqué z Barcelony zamieścił na Twitterze rząd emotikonów wyrażających zdumienie i kpinę.

Ben~tez zna smak podobnego błędu. W 2001 r. jako trener Valencii wpuścił w meczu pucharowym z Novelda czwartego gracza spoza Unii Europejskiej. Dozwolonych było trzech. Zrobił to w 91. minucie, ale i tak Valencię wykluczono. To samo zrobił Jorge Valdano w 1994 r. jako szkoleniowiec Realu. Zadowolona z remisu Compostela nie skierowała sprawy do wydziału rozgrywek.

To, co się stało w Kadyksie, jest kulminacją traumatycznej serii Realu. 2014 r. zakończył na szczycie, z czterema trofeami, jako najlepszy klub na planecie: zwycięzca Pucharu Króla, Pucharu Europy, Superpucharu Europy i klubowych mistrzostw świata. Od stycznia 2015 r. na "Królewskich" spadają jednak kolejne nieszczęścia.

Zaczęło się od zawstydzającej klęski w derbach z Atlético 0:4. Tego samego dnia Cristiano Ronaldo przyjął gości na fieście z okazji 30. urodzin, a wokalista Kevin Roldan, który bawił towarzystwo, umieścił zdjęcia w sieci. Kibice Realu byli zniesmaczeni.

Klub zakończył sezon bez trofeum, fani musieli patrzeć, jak laury zbiera Barcelona. Potem prezes Florentino Pérez usunął lubianego trenera Carlo Ancelottiego. Następnym symbolicznym i przykrym obrazkiem był samotny Iker Casillas żegnający się we łzach z Santiago Bernabéu. Szefowi Realu zarzucono, że nie umie docenić swoich legend. Ostatniego dnia okna transferowego świat futbolu śmiał się z przypadku De Gei. Wreszcie 21 listopada Real poległ w klasyku 0:4, a kibice żądali dymisji prezesa i trenera. Dwa dni później Pérez publicznie twierdził, że on i klub są ofiarami wrogiej kampanii. W Kadyksie Real mógł się czuć jak wśród przyjaciół. I też nic dobrego z tego nie wyniknęło. Fani najbogatszego klubu wznoszą modły, by rok 2015 wreszcie dobiegł końca.

O historii Realu Madryt przeczytasz też w książkach >>

5 wielkich wpadek Realu Madryt w 5 miesięcy [ZOBACZ]

Czy na tym zła seria Realu się zakończy?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.