Neymar nowym królem Barcelony. Już wiadomo, jak ta drużyna może wyglądać bez Messiego

Ostatnie dwa miesiące dały odpowiedź na pytanie, jak może wyglądać Barcelona bez Leo Messiego. Neymar zdawał być może swój najpoważniejszy egzamin.

Im gorzej poza boiskiem, tym lepiej na nim. 188,8 miliona reali, czyli równowartość 47 milionów dolarów - majątek tej wartości należący do rodziny Neymarów, ich rodzinnych firm kazał zablokować brazylijski sąd na wniosek Urzędu Skarbowego. Podejrzewa się, że piłkarz i jego ojciec winni są fiskusowi ok. 16 mln dolarów w związku z transferem do Barcelony. Reszta to zaległe podatki z tytułu praw wizerunkowych i marketingowych w latach 2011-2013, czyli zanim piłkarz wyjechał do klubu z Katalonii oraz kary za oszustwa podatkowe.

Ojciec Neymara tłumaczy, że zawsze działał uczciwie, ale jego głos brzmi jak wołanie na puszczy. Rodzina Brazyliczyka prowadzi wojnę na wielu frontach, także z władzami Santosu, które uważają, że przy transferze do Barcelony ich klub został wykiwany na grube miliony. Jedną z najbardziej zawiłych transakcji w dziejach piłki bada też sąd hiszpański, a po dwóch latach od przybycia Neymara, transferem zajęła się także FIFA. Szefowie Barcy i rodzina Neymara stworzyli prawne monstrum, które zaczęło pożerać własny ogon.

Jakieś 30 godzin po ogłoszeniu decyzji brazylijskiego sądu, Neymar wyszedł na Camp Nou w podstawowym składzie Barcelony przeciw Las Palmas. Już w jednej z pierwszych akcji Leo Messi zderzył się z rywalem, noga wygięła mu się nienaturalnie i po kilku minutach poprosił o zmianę. Czuł, że przegrywa walkę z bólem.

Neymar i pozostali gracze gospodarzy byli w szoku. Co prawda, po dwóch golach Luisa Suareza, Barcelona wygrała 2:1, ale diagnoza o zerwanym więzadle w kolanie i ośmiu tygodniach przerwy Messiego brzmiała jak epitafium dla najlepszej drużyny poprzedniego sezonu.

Barca zaczęła rozgrywki słabo, tracąc masę goli. Cztery w Superpucharze Europy z Sevillą, cztery w pierwszym meczu Superpucharu Hiszpanii w Bilbao z Athletic, cztery na Balaidos w lidze przeciw rewelacyjnej Celcie. Od połowy września do połowy października bramkarze z Katalonii ani razu nie zakończyli meczu na zero. Błędy w obronie nadrabiali napastnicy, kiedy jednak urazu doznał Messi, na klub padł blady strach. Argentyńczyk miał wrócić na klasyk z Realem (21 listopada), do tego czasu w Barcelonie ogłoszono akcję minimalizacji strat.

Dzienniki w Katalonii, ale i całej Hiszpanii zachowywały się w myśl hasła "umarł król, niech żyje król". Na pierwszych stronach przypomniały Neymarowi jak wiele kosztował. Barca sprowadziła go jako księcia futbolu, który kiedyś zastąpi samego króla. Dwa miesiące miały być próbą i przedsmakiem tego, co nastąpi za kilka lat.

Trzy dni po męczarniach z beniaminkiem z Las Palmas, Barca podejmowała w Lidze Mistrzów Bayer. Drużynę, której w 2012 r. Messi wbił pięć goli w jednym spotkaniu. Barca wygrała tamten dwumecz 10:2, tym razem grała jednak słabiutko. Do 80. minuty goście prowadzili. W 100 sekund Sergi Roberto i Luis Suarez zdobyli jednak dwie bramki.

Neymar starał się podjąć wyzwanie. "To jest teraz twoja drużyna Ney" - zachęcała prasa w Katalonii. Brazylijczyk biegał, walczył, kiwał, sprawiał jednak wrażenie nadgorliwca, który zamiast robić swoje, próbuje wszystko załatwić na własną rękę. Tak samo było cztery dni później w Sewilli, gdzie Barcelona przegrała 1:2.

Neymar szalał, miotał się, ale nie potrafił zapanować nad drużyną. Nie wyglądał jak lider, ale ktoś, kto nieudolnie chce wskoczyć w buty Messiego. Buty zbyt duże dla każdego. Tak się wtedy wydawało. Męki i rozterki Neymara dostrzegł jego rodak Juninho Pernambucano. Poradził, żeby 23-latek był sobą, zamiast na siłę naśladować Argentyńczyka. Drużyna potrzebowała Neymara w najlepszej wersji, zamiast nieudolnej kopii najlepszego piłkarza na ziemi.

I mniej więcej wtedy zaczął się przełom. Neymar z pomocą Luisa Suareza wyprowadzili zespół na prostą. Od następnego meczu z Rayo, w którym Brazylijczyk trafił do siatki aż cztery razy, zaczął się wzlot Barcelony. Wciąż bez Messiego.

Neymar czarował na boisku jak Ronaldinho. W ten sposób historia zatoczyła koło. Messi sięgnął szczytu, bo chciał dorównać Ronaldinho, punktem odniesienia dla Neymara był Messi. Zadziałało.

Spektakularny marsz Barcelony prowadzonej przez Brazylijczyka trwał do klasyku na Santiago Bernabeu, gdzie Neymar zdobył gola i popisał się asystą nieprawdopodobnej urody przy bramce Andresa Iniesty. W tym meczu przy stanie 3:0 wrócił Messi. Już razem rozbili Romę w Lidze Mistrzów 6:1, a Wojciech Szczęsny powiedział, że wynik zrekompensowała mu frajda patrzenia na kosmiczny futbol Barcelony.

Neymar wciąż bywa krytykowany za skłonność do symulowania fauli, kłótnie z sędziami, nonszalancję wobec rywali. Krytycy zwracają uwagę, że znakiem firmowym Brazylijczyka jest przesadna skłonność do sztuczek i popisów, z których niewiele wynika. Przed piątą bramką dla Barcy w meczu z Romą Neymar dostał długą piłkę z prawego skrzydła. Mógł przyjąć normalnie, ale zrobił to krzyżakiem, potem pobiegł do przodu, podał do Suareza, a Messi zakończył akcję celnym strzałem.

Neymar był wszędzie, nic nie działo się bez jego wiedzy. Przy pierwszym golu podał do Daniego Alvesa na 40 m tak, że rodak i Suarez zostali sami przed Szczęsnym. Przy drugiej bramce podał do Suareza, który asystował Messiemu, przy trzeciej centrował, po czym Suarez wbił gola strzałem z woleja. Przy czwartej zaczął akcję wykończoną przez Pique. W uznaniu zasług, przy stanie 5:0 Messi dał mu strzelać karnego. Szczęsny obronił, skuteczna była dobitka Adriano. Może i dobrze, że coś się w końcu Neymarowi nie udało, żeby zachował chłodną głowę.

- Tyle mówiono o tym, że Barcelona jest uzależniona od Messiego, a drużyna pokazała, że nic takiego nie istnieje - mówił Messi. Zapytano Neymara, czy jego rola po powrocie Argentyńczyka nie będzie trudniejsza? Czy nie będzie zmuszony wykonać kroku wstecz? Powiedział, że przez dwa miesiące kontuzji tęsknił za Leo. Bo gra z Argentyńczykiem jest frajdą dla każdego. Luis Suarez dodał: - U nas nie ma dyskusji: strzelam ja, strzela Ney, obaj wiemy, że numerem 1 jest Messi.

Jedno martwi dziś fanów z Katalonii. Ojciec Neymara czuje się osaczany przez skarbówkę. - W Hiszpanii nie dają nam pracować, jeśli to się nie zmieni, będziemy musieli wyjechać - powiedział. Wiadomo, że Brazylijczyka chciałby każdy klub na ziemi, latem zabiegał o niego Manchester United. Neymar został w Barcelonie, ale nikt nie wie, czy ostatecznie. Te jego ostatnie dwa miesiące były na boisku wspaniałe. Być może to jednak on, a nie Robert Lewandowski zapracował na miejsce na podium Złotej Piłki, skoro miejsca Messiego i Cristiano Ronaldo są niepodważalne.

Czy to nowa dziewczyna Neymara? [ZDJĘCIA]

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.