Gwiazda ligi hiszpańskiej. Trzy kroki Neymara, czyli spadek po Ronaldinho

"Pierwszy rok był dla zapoznania, drugi, żeby się poprawić. W trzecim czuję się wreszcie jak w domu", mówi Neymar o lidze hiszpańskiej. Dziś jest jej gwiazdą numer jeden - pisze na swoim blogu Dariusz Wołowski ze Sport.pl i "Gazety Wyborczej"

Trzecia bramka w meczu z Villarreal, gdy założył sombrero obrońcy i strzelił, była kulminacją jednoosobowego show. Na 13 dni przed El Clasico Neymar udowodnił, że dojrzał już do tego, by od czasu do czasu zastąpić Leo Messiego w roli lidera drużyny. Ten sposób myślenia odradzał mu Juninho Pernambucano, ale były gwiazdor Brazylii miał na myśli obsesję. Jeśli Neymar chciałby obsesyjnie wejść w skórę Argentyńczyka, stracą na tym wszyscy. Ale kiedy gra po swojemu, Barca staje się jego drużyną. To zdarzało się już w ubiegłym sezonie, chwilami szalejący na skrzydle młodzian bywał dla zespołu Alfą i Omegą.

Trener Villarreal Marcelino powiedział, że Neymar jest dziś numerem 1 w Primera Division. Zrobił to bez przyjemności, Brazylijczyk nie jest graczem w jego typie. Nonszalancja Neymara, jego prowokacyjne gesty i miny, skłonność do wymuszania fauli, kłótni z sędziami i rywalami budzą powszechną niechęć, którą ostatnio przyćmił podziw. Kunszt Brazylijczyka jest niezaprzeczalny. To ten sam typ, o którym słynny dziennikarz Mario Filho (jego imię nosi stadion Maracana) pisał: "wielu brazylijskich piłkarzy czuje się zobligowanych, by pokazać na boisku akrobacje, oczarować widza. Przypuszczając, że bez tego byliby odbierani, jako gracze źle wyszkoleni".

Filho pisał jeszcze: "Uosabiał charakter narodowy Brazylijczyka. Był trochę arogancki i chciał błyszczeć za wszelką cenę". Nie mogło to być o Neymarze, dziennikarz zmarł w Rio we wrześniu 1966 roku. Pisał o Leonidasie, pierwszym brazylijskim graczu, który został gwiazdą na mundialu, a więc jego talent przekroczył granice kontynentu. Ta charakterystyka pasuje jednak do kolejnych pokoleń, do piłkarzy takich jak Garrincha, Romario, Rivaldo, Ronaldo, czy Ronaldinho. Neymar porównywany jest do tego ostatniego, który dekadę temu podniósł Barcelonę z dna i umieścił na szczycie.

Dokonał tego niemal w pojedynkę, z tym swoim obezwładniającym, króliczym uśmiechem na ustach. "Ney" potrafi zrobić z piłką takie same kuglarskie sztuczki. Jest magiem, w najgorszym razie prestidigitatorem, nie ma jednak tego osobistego wdzięku, co poprzednik. Ronaldinho mijał rywali, ośmieszał, by za chwilę zrobić minę proszącą o wybaczenie. Neymara roznosi brawura, za mało w nim pokory, kiedy zakłada siatki, sombrera, żongluje to po to by zetrzeć rywala z powierzchni ziemi. Ma jednak dopiero 23 lata, i czas, żeby to zmienić.

Rację miał Florentino Perez posyłając do Brazylii swoich ludzi wiosną 2013 roku. Mieli storpedować transfer gwiazdy Santosu do Barcelony, lub przynajmniej uczynić go jak najdroższym. Klub z Katalonii rzucił na szalę fortunę, skonstruował przy tym monstrum, którego rozwikłanie potrwa zapewne dłużej niż kariera piłkarza. Neymar zawiesi buty na kołku, a historia jego przejścia do Barcy będzie wciąż badana na kilku frontach.

W wieku Neymara (2010 rok) Leo Messi rozegrał 268 spotkań zdobywając w nich 150 bramek. Cristiano Ronaldo do 2008 roku zaliczył 327 meczów strzelając 118 goli. Brazylijczyk w 317 pojedynkach trafił do siatki 183 razy i wypracował najwyższą średnią z tej trójki. Sucha statystyka? Być może, ale też umiejętność zdobywania bramek najdłużej budziła wątpliwości.

Zanim Neymar trafił do La Liga, sceptycy przestrzegali, że nie będzie w stanie otrzeć się o wspomnienia po Ronaldinho. Że dostaniemy raczej kolejne wcielenie Robinho, którego tricki były sztuką dla sztuki. Granica jest cienka, ale wyczuwalna. Ney ją przekroczył po właściwej stronie. I gna do przodu, ciągnąc za sobą drużynę z Katalonii. Może już niedługo będziemy mogli dostrzec w nim numer 1 nawet w czasie, gdy Messi będzie zdrowy, a Ronaldo przezwycięży kryzys.

Cały wpis przeczytasz na blogu "W polu karnym"

Gol z rzutu rożnego, scorpion kick, czaruje futsalowy Falcao! [STADIONY Z CZUBA]

Czy Neymar jest Barcelonie potrzebny bardziej od Messiego?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.