Primera Division. Real pada pierwszy raz

Wygrać z Barceloną, wygrać z Realem po to by zajmować 10. miejsce w tabeli. Sevilla z kapitanem Krychowiakiem i Konoplanką w roli gwiazdy znów dokonała rzeczy niezwykłych - pisze na blogu "W polu karnym" dziennikarz "Gazety Wyborczej" i Sport.pl Dariusz Wołowski.

Dariusz WołowskiDariusz Wołowski Fot. Sport.pl Pierwsza porażka Realu Rafy Beniteza przyszła tuż przed Gran Derbi. Zaledwie pięć dni po klęsce w Lidze Mistrzów z Manchesterem City Sevilla stanęła na równe nogi. W 14 wcześniejszych meczach Ronaldo wbił jej aż 21 goli, nikt inny nie katował tak klubu z Andaluzji. W niedzielę Ronaldo na Ramon Sanchez Pizjuan nie dawał znaku życia, coraz mocniej pachnąc przemijaniem, jakby ta cała debata o jego odejściu, lub pozostaniu na Bernabeu miała pokryć poważny kryzys formy.

Wszystko odwróciło się w 90 minut. Dotąd to Barcelona wyglądała na drużynę niepozbieraną, zdezorganizowaną w tyłach, liczącą na gole Luisa Suareza i szarże Neymara. Ta dwójka zdobyła wszystkie gole ligowe od chwili kontuzji Leo Messiego, trener Villarreal Marcelino powiedział, że Brazylijczyk to najlepszy piłkarz ligi. I pewnie nie powiedział tego z przyjemności. Gol na 3:0 był dziełem sztuki. Ale na tym nie skończyły się dobre wiadomości: Barca zagrała rozważnie, solidnie, z determinacją, jakby dotarło do niej, że wyprawa na Bernabeu za pasem i żarty właśnie się kończą.

Real nie żartował od początku. Grał solidnie, rozważnie, nie zmiatał rywali z ringu, nie nokautował, ale wygrywał na punkty. Dał sobie radę na San Mames, dał sobie radę w Vigo, podbił Paryż rezerwowym składem i pokonał PSG na Bernabeu. Wydawało się, że drużyna nabiera rozpędu. I nagle w Sewilli uderzyła w ścianę, której nie dało się przebić.

Krychowiak ma kolejny mecz do kolekcji. Jako pierwszy polski kapitan w La Liga poprowadził drużynę do zwycięstwa nad rywalem z najwyższej półki. "Marca" wychwyciła moment jak przy kontrze gospodarzy Ronaldo fauluje Polaka bez piłki. Faul bez znaczenia dla przebiegu gry, ale z punktu widzenia rozgłosu kolejny plusik dla asa drużyny Emery'ego.

"Nervion nie rozdaje punktów" - głosi napis na jednej z trybun Ramon Sanchez Pizjuan. Jak wspomnienie dobrych czasów. W tym sezonie rozdawał na starcie na prawo i lewo: wygrało tu Atletico, wygrała Celta, ostatnio City. Mimo wszystko to teren trudny, jak zauważył Sergio Ramos po meczu. Kapitan Realu zdobył bajeczną bramkę na 1:0 i mogło mu się wydawać, że schodząc, by oszczędzić bark, zostawia drużynę w drodze po 3 pkt. Wtedy Sevilla przypomniała sobie swoje motto - gola zdobył Immobile, dotąd gracz całkowicie w drużynie zbędny.

Za 13 dni El Clasico na Bernabeu. Real jest na musiku. Jeśli pokona Barcelonę, Benitez znów będzie na jakiś czas kryty. Nie jest to wykluczone, wrócił do gry Bale, James, wróci Benzema. Jeśli tyle mogło się zmienić w 90 minut 11. kolejki, tyle samo może się zdarzyć za niespełna 2 tygodnie. Barca nie musi już wyglądać na Leo Messiego, choć jego powrót byłby zastrzykiem optymizmu. Zdziesiątkowani kontuzjami Katalończycy odparli atak rywali, ale ten wyścig zbliża się dopiero do pierwszego wirażu. "Ranni przed klasykiem" - pisze o "Królewskich" dziennik "Marca". A więc tylko ranni, a nie zabici.

Dyskutuj z autorem na jego blogu

Zobacz wideo

Sami Khedira spotyka się z byłą żoną van der Vaarta? [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.