Strażak Barcelony czeka na wynik meczu szefów

Po zdobyciu potrójnej korony Luis Enrique wciąż się zastanawia, czy pozostać na Camp Nou. Być może żaden trener w historii Barcelony nie poradził sobie z presją lepiej niż on.

Kontrakt podpisał na dwa lata, a więc umowa obowiązuje jeszcze rok. Szkoleniowiec Barcy mówi jednak, że czeka do wyborów nowego prezesa klubu, by podjąć ostateczną decyzję. Potrójna korona daje mu przepustkę do galerii sław, ale minionych dziesięć miesięcy na ławce trenerskiej było pasmem stresów, także pozasportowych.

Zaczęło się od operacji wyrostka robaczkowego podczas przygotowań do sezonu. Zabieg drobny, ale po śmierci Tito Vilanovy na raka każda informacja o kłopotach zdrowotnych trenera wywoływała grozę na Camp Nou.

Prawą ręką Luisa Enrique był dyrektor sportowy i najbliższy człowiek w klubie Andoni Zubizarreta (zwolniono go w trakcie sezonu) i jego nowy pomocnik Carles Puyol. Transfery, których dokonali latem, budziły i budzą wątpliwości. Nie chodzi o Luisa Suareza, to był strzał kosztowny (81 mln euro), lecz pewny. Ale nawet on miał na początku kłopoty. Zawieszony za ugryzienie Giorgio Chielliniego na mundialu w Brazylii, wszedł do zespołu z dwiema porażkami na koncie (z Realem i Celtą). Prasa donosiła o jego nadwadze, trener obracał to w żart, mówiąc, że trzeba go wysłać na liposukcję. Ustawiany na skrzydle nie zdobywał goli. Przełom dokonał się, gdy Leo Messi zaproponował mu zmianę miejsc. Sam przesunął się na prawe skrzydło, by Suarez mógł grać jak klasyczny środkowy napastnik. Roszadę zaakceptował Luis Enrique. Dziennikarze przyjęli to ironicznie, pytając trenera Barcy, kto w zespole odpowiada za taktykę. - Piłkarze zawsze uważają dobre pomysły za własne. I mnie to nie przeszkadza - odpowiedział.

Od porażki w debiutanckim Gran Derbi nad trenerem zbierały się chmury. Wielkie kontrowersje budził jesienią system rotacyjny. Grający tą samą jedenastką Real Madryt ustanawiał rekord 22 kolejnych zwycięstw, a Luis Enrique mieszał w składzie. To człowiek o wyrazistym charakterze, szatnią próbował rządzić tak jak w Celcie Vigo, gdzie odniósł sukces w ubiegłym sezonie. Zderzył się ze ścianą. Ścianą był konflikt z Leo Messim. Jeremy Mathieu ujawnił prasie, iż podczas treningowej gierki Argentyńczyk poczuł się faulowany przez Marca Bartrę. Złapał piłkę w ręce, chcąc wykonać rzut wolny, ale od trenera usłyszał: "Ja tutaj jestem sędzią".

Od tamtej pory Enrique i Messi porozumiewali się przez pośredników. Kulminacją był styczniowy przegrany mecz z Realem Sociedad w San Sebastian, gdy wracający z zaoceanicznej podróży Neymar i Messi spędzili pierwszą połowę na ławce. Następnego dnia na Mini Estadi drużyna miała otwarty noworoczny trening. Obrażony Messi wymówił się chorobą. Trener chciał go ukarać, ale prezes Josep Maria Bartomeu dał mu jasno do zrozumienia, że w ten sposób nie może działać. Konflikt z Messim rozwiązali kapitanowie - Xavi, Iniesta, Mascherano - przez komunikator WhatsApp. Niektóre media twierdzą, że właśnie wtedy Luis Enrique obiecał, że wytrwa w klubie tylko do czerwca. W tym samym czasie Barca przełamała się zwycięstwem nad broniącym tytułu Atletico i choćby z tego powodu trener mógł się poczuć lepiej.

Jednak na froncie personalnym nie było dobrze. Kiedy Suarez zaczął grać genialnie, z decyzjami trenera nie mógł się pogodzić Neymar. W kwietniu w meczu z Sevillą wybuchnął złością, gdy został zmieniony. Ochłonął kilka dni później, przeprosił i obiecał, że już się to nie powtórzy. Na wszelki wypadek Luis Enrique przestał go jednak zmieniać w końcówkach meczów. Gdy chciał wprowadzić na boisko Pedro, zdejmował Suareza. Messi był oczywiście ponad wszystkim.

W tym samym czasie boiskową i publiczną wojnę o nowy kontrakt prowadził Dani Alves. Przed decydującymi meczami zwołał konferencję prasową i ogłosił, że jest na 100 proc. z drużyną i na 10 proc. z klubem. W niedzielę wobec dziesiątków tysięcy ludzi świętujących na Camp Nou mówił ze łzami w oczach, że nie wie, ile potrwa jego barceloński sen. Być może sen właśnie się skończył, bo Barca kupiła od Sevilli za 18 mln euro Katalończyka Aleixa Vidala. Na razie będzie trenował, zagra dopiero w styczniu 2016 roku, kiedy skończy się nałożony na klub przez FIFA zakaz transferów.

Wreszcie wyszły na jaw nowe fakty z transferu Neymara. Tuż po zwycięstwie nad Bayernem w półfinale Ligi Mistrzów hiszpański sąd zdecydował, że były prezes Sandro Rosell i obecny Bartomeu zasiądą na ławie oskarżonych. Na czerwiec prezes zwołał wcześniejsze wybory, by obniżyć napięcie w klubie.

Gra na Camp Nou wciąż się nie skończyła, choć swoją misję wypełnili piłkarze. Teraz grają działacze. Ich mecz wpłynie zapewne na losy Luisa Enrique. Do historii przechodzą sceny, gdy zawodnicy podrzucają trenera po zwycięskim finale Ligi Mistrzów w Berlinie, a Mascherano przekonuje, że to jego pomysłom na reformę tiki-taki i rozsądkowi w gospodarowaniu siłami piłkarzy Barcelona zawdzięcza odrodzenie.

Feta Barcy z okazji zdobycia potrójnej korony i niebezpieczne zabawy z pucharami... [ZDJĘCIA]

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.