Barcelona - Bayern. Leśniak: Lewandowski może być bohaterem

- Bayern potrafi wykorzystać ofensywną grę rywala i go skarcić. Lewandowski może okazać się bohaterem pierwszego meczu - mówi Marek Leśniak po losowaniu półfinałów Ligi Mistrzów. W nich Barcelona zagra z Bayernem, a Juventus z Realem. Mieszkający w Niemczech były reprezentant Polski trzyma kciuki za Bayern, ale typuje, że w finale spotkają się kluby z Hiszpanii.

Łukasz Jachimiak: Pańscy niemieccy znajomi są zadowoleni, że w półfinale Ligi Mistrzów Bayern zmierzy się z Barceloną?

Marek Leśniak: Wszyscy mówili, że chcą, żeby Bayern trafił na Real. W kibicach Monachium jest chęć odegrania się na ekipie z Madrytu za półfinał sprzed roku. Bardzo ich boli, że po pierwszym, przegranym na wyjeździe meczu 0:1, u siebie Bayern doznał klęski. Nie zapomnieli tamtego 0:4. Zaraz po losowaniu zaczęli mówić, że trafiając na Real, mogliby wygrać i wymazać wydarzenia sprzed roku. Ale wiem, że tak naprawdę po cichu liczyli na inne rozwiązanie - chcieli wpaść na Juventus, który trochę od tej półfinałowej trójki odstaje. Sam też jestem niezadowolony. Rok temu mieliśmy hiszpański finał, miałem nadzieję, że teraz w półfinale dostaniemy klasyk Real - Barcelona i w finale będzie jakaś odmiana.

Jest pan przekonany, że Barcelona i Real wygrają swoje półfinały?

- Zupełnie nie jestem. Jeżeli Bayern zagra w najmocniejszym składzie, czyli z kontuzjowanymi teraz Arjenem Robbenem i Franckiem Riberym, to będzie w stanie pokonać Barcelonę. W formie jest Robert Lewandowski, on może się okazać bohaterem pierwszego meczu.

Bo Bayern zagra z kontry, które Lewandowski będzie wykańczał?

- Jeśli wszystko pójdzie po myśli Barcelony, to ona pierwsze spotkanie wygra. Ale czuję, że nie do zera. A Bayern i z nią będzie w stanie odrobić u siebie stratę. Jeśli nie przegra na Camp Nou wyżej niż w Porto [było 1:3], to zostanie w grze. A jeżeli Robert zrobi w Katalonii swoje, to zespół Josepa Guardioli może w tam nawet wygrać. Oczywiście 4:0 i 3:0, jak w półfinale tych drużyn sprzed dwóch lat, nie będzie, ale Barca nie potrafi grać defensywnie, a Monachium z szybkimi Robbenem i Riberym po obu stronach i z niezawodnym od długiego czasu Robertem potrafi wykorzystać ofensywną grę rywala i go skarcić. Mecz na pewno będzie otwarty, padnie sporo goli. Świetnie się ten półfinał zapowiada.

Drugi ma zdecydowanego faworyta?

- Wcale nie. Juventus u siebie może z 1:0 wygrać. Oni potrafią się bronić i swoje wywalczyć. Realowi z tym rywalem zawsze gra się ciężko i choć teraz jest wyraźnie mocniejszym zespołem od Włochów, to na pewno ich nie rozbije.

To jaki finał pan typuje?

- Niestety, hiszpański. Choć nie upieram się przy Barcelonie i ze względu na Roberta trzymam kciuki za Bayern.

Real warty cztery razy więcej niż Juventus, ale w Lidze Mistrzów to Włosi zarabiają więcej

Materiały partnerów Nike Performance MERCURIAL... Adidas Tango Pasadena adidas Performance FC BAYERN...

Kto zagra w finale Ligi Mistrzów?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.