Primera Division. Ronaldo i Real - co czeka sportowe małżeństwo idealne?

Real w El Clasico wyglądał o wiele lepiej niż w ostatnich meczach, ale lepsza gra ani nie dała punktów, ani nie zagłuszyła głosów o kryzysie. Czy mogą spełnić się słowa Christo Stoiczkowa o tym, że Florentino Perez sprzeda Cristiano Ronaldo? Zapytaliśmy ekspertów, jaka przyszłość czeka Portugalczyka i Real.

1. Czy Ronaldo odejdzie z Realu? Kiedy może to nastąpić, bo Portugalczyk raczej nie zakończy kariery w Madrycie?

Leszek Orłowski, dziennikarz "Piłki Nożnej" i ekspert NC+: Na pewno odejdzie, ale za darmo, za jakieś 4, 5, 6 lat porozumie się z Perezem i po prostu zmieni klub. Na pewno nie zostanie sprzedany, tak jak Leo Messi czy Xavi. Bo takich zawodników się nie sprzedaje.

Rafał Lebiedziński, były dziennikarz sportowy, dziś mieszkający na stałe w Madrycie. Freelancer i felietonista: Na pewno nie nastąpi to w lecie tego roku. Celem Cristiano jest zostać najlepszym goleadorem w historii Realu, a do pierwszego na liście Raula brakuje mu już tylko 30 goli. Ambicja ponad wszystko. Wątpię również, żeby Real pozbył się Cristiano za kadencji Florentino Pereza, która dobiega końca w czerwcu 2017 roku. Z drugiej strony nikt w Madrycie nie wierzy w słowa Jorge Mendesa, który uparcie twierdzi, że jego klient będzie grał na Bernabeu do czterdziestki. Sam Cristiano w kilku szczerych wywiadach przyznał, że chciałby zakończyć karierę w Realu. Dziś ciężko jest jednak wyrokować, czy Real złoży mu kolejną ofertę przedłużenia kontraktu. Cristiano w chwili zakończenia obecnej umowy będzie miał na karku 33 lata. Od czasów Carlosa Santillany żaden z napastników Los Blancos nie przekroczył w klubie z Chamartin bariery 34 lat.

Dariusz Wołowski, dziennikarz "Gazety Wyborczej": Wydaje mi się, że nastąpi to później. Oczywiście Ronaldo ma 30 lat, ale w Gran Derbi na Camp Nou pokazał, że Złota Piłka za rok 2014 nie przypadkiem stoi na półce w jego salonie. Jest obsesyjnym perfekcjonistą, niezwykłym atletą i trudno przypuszczać, by szybko stracił formę fizyczną, co jest fundamentem jego sukcesów. Charakter ma trudny, ale Florentino Perez nauczył się z tym żyć. Ten trudny charakter wiele razy pociągnął drużynę do sukcesu. Oczywiście problemem mogą być kiepskie relacje Portugalczyka z ulubieńcem Pereza Garethem Bale'em, ale łatwiej mi wyobrazić sobie Real bez Walijczyka niż Portugalczyka. W sumie: wszystko będzie zależało od formy Ronaldo, jak będzie dobrze grał, wybaczą mu w Madrycie wiele.

Jarosław Chomczyk, redaktor RealMadryt.pl: Jeśli piłka czegoś nauczyła przynajmniej kibiców Realu, to nigdy nie mów nigdy. Można raczej być pewnym, że po tym, jak Cristiano wygrał wszystkie ważne trofea z Realem, pozostaje mu główne osiągnięcie indywidualne - przebicie bramkowego wyniku Raula w Realu Madryt. Hiszpan zdobył ich 323, Cristiano w tej chwili ma ich 293, więc brakuje ich 30. Do końca sezonu zostało 13 pewnych meczów plus potencjalne półfinały Ligi Mistrzów i finał tych rozgrywek. 16 spotkań, 30 goli - nawet w najlepszych okresach Cristiano raczej nie zbliżał się aż do takiej średniej, a rywali "Królewscy" będą mieć coraz trudniejszych. Dlatego oceniam, że Portugalczyk zostanie w Realu na następny sezon. Co dalej? Myślę, że gdy Cristiano przebije Raula, będzie analizować sytuację na bieżąco. Kontrakt ma do 2018 roku i gdy potencjalnie przebije Raula w sezonie 2015/16, do zakończenia umowy pozostaną kolejne dwa lata. Jestem skłonny stwierdzić, że Cristiano na pewno nie odejdzie z Realu przed czerwcem 2016 roku, chociaż, jak napisałem, nigdy nie mów nigdy.

2. Jeśli Ronaldo odszedłby z Realu, kto by na tym więcej stracił - klub czy zawodnik?

Leszek Orłowski: Wszyscy. Real bez Ronaldo staje się jedną z wielu drużyn. A Cristiano jest wyjątkowy dzięki Realowi Madryt. To małżeństwo doskonałe, choć małżeństwo z rozsądku.

Rafał Lebiedziński: Jeżeli chodzi o finanse, to podejrzewam, że żadna ze stron. Kiedy w głowie Florentino na poważnie zakiełkuje temat sprzedaży Cristiano, to tylko i wyłącznie po głębokiej analizie zysków i strat. Dopóki Portugalczyk będzie rentowny dla Realu, dopóty pozostanie w klubie. Podobnie myśli Cristiano, a konkretnie - doradzająca mu agencja Gestifute. Jorge Mendes, który kasuje 20 procent z kontraktów sponsorskich Ronaldo, nie pozwoli na to, żeby kurze znoszącej złote jaja nagle ktoś uciął łeb. Pamiętajmy, że Cristiano według "Forbesa" jest w tej chwili drugim najlepiej zarabiającym sportowcem świata. 70-80 milionów euro rocznie to także zasługa Realu. PSG lub Manchester Utd w przypadku transferu musiałyby Portugalczykowi te cyfry zagwarantować. Z czysto piłkarskiego punktu widzenia, burzliwy rozwód Cristiano z madryckim klubem mógłby okazać się poważnym problemem. Poza Messim nie ma dziś w europejskim obiegu piłkarza zdolnego strzelać co sezon minimum 40 goli. Bale nie wygląda na kogoś, kto mógłby temu zadaniu sprostać. Real straciłby piłkarza ze średnią przekraczającą gol na mecz, a Cristiano doskonałą witrynę na światowy futbol i biznes. Złote Piłki spoza katalońsko/madryckiej perspektywy zdobywa się ostatnio piekielnie rzadko.

Dariusz Wołowski: Gdyby Real sprzedał Ronaldo z przyczyn pozasportowych, straciłby na tym. Portugalczyk łatwo znajdzie klub, czy to w Manchesterze, czy Paryżu, gotowy płacić mu odpowiednio dużo. To "Królewskim" trudniej byłoby znaleźć kogoś, kto zdolny byłby rzucić wyzwanie Leo Messiemu. Choć, jak wiemy, każdy spadek formy Argentyńczyka skutkuje nasileniem pogłosek o jego odejściu z Barcelony. To byłaby rewolucja, tak samo jak dla Realu odejście Ronaldo.

Jarosław Chomczyk: Sytuacja jest dosyć jasna dla kibica Realu - klub szedłby dalej. Byłyby straty, ale Real to instytucja większa nawet od Cristiano Ronaldo. Portugalczyk zostanie w sercach madridistas na zawsze, ale madridistas na zawsze zostaną z Realem Madryt. Myślę, że podawanie przykładów Özila i Di Marii jest i za proste, i za banalne. Obu większość fanów kochała, obu żegnaliśmy pewnie z jakąś łzą, ale klub na ich sprzedaży nie stracił, a wręcz zyskał i to w materialny sposób. Cristiano oczywiście jest większy, lepszy czy ważniejszy od tej dwójki, ale ponad każdym zawodnikiem jest klub. Co do Cristiano, on wybudował już sobie pozycję na zawsze, a czy straci? Nie wiem, jaki kierunek obierze, marketingowy czy może jeszcze coś ambitnego pod względem sportowym, ale jeśli straci - choć nie wydaje mi się - to na pewno nie tyle co Niemiec czy Argentyńczyk.

3. Odejście Ronaldo oznaczałoby rewolucję w Madrycie - jak powinna ona przebiegać? Jak mógłby i jak powinien wyglądać Real bez Ronaldo?

Leszek Orłowski: Ten mariaż przechodzi teraz kryzys, ale rozstanie nie nastąpi za szybko Dlatego na takie dywagacje jest za wcześnie.

Rafał Lebiedziński: Pytanie za 1000 punktów. Mówimy tu o liderze zespołu, o żywej legendzie, o jednym z trzech najlepszych piłkarzy w historii najbardziej utytułowanego klubu Europy. Mocne słowa - łatwiej powiedzieć, dużo trudniej zrobić. Kiedyś Real ze starzejącym się Di Stefano wygrał La Ligę pięć razy z rzędu, a po odejściu Don Alfredo udało się zdobyć szósty Puchar Europy w historii klubu. Santiago Bernabeu i Munoz postawili na młodych Hiszpanów, a lider - Amancio Amaro - wykreował się sam. To były jednak lata 60., teraz taki scenariusz nie wchodzi oczywiście w grę. Tym bardziej z Florentino Perezem za sterami. Ostatnie lata nauczyły nas, że pod żadnym pozorem nie wolno nam lekceważyć ambicji Cristiano. Portugalczyk jest w stanie starzeć się odwrotnie proporcjonalnie do strzelanych goli. Jeśli utrzyma formę przez 3-4 najbliższe lata, Real będzie miał wystarczająco dużo czasu, żeby sprzedać Bale'a, znaleźć następcę i go kupić. A jeśli go nie znajdzie, to zawsze jest przecież furtka powrotna do czasów Los Galacticos, wspieranych wychowankami.

Dariusz Wołowski: Wiadomo, że Real wygrywał przed przyjściem Ronaldo i będzie wygrywał bez niego. Ta drużyna jest dość mocna nawet bez Portugalczyka, pokazała to w finale Pucharu Króla przed rokiem, ogrywając Barcelonę. Oczywiście jest kilku graczy, którzy rokują dobrze: jak Eden Hazard z Chelsea. Wiadomo, że dla "Królewskich" nie ma piłkarzy nie do kupienia.

Jarosław Chomczyk: Jeśli Real kontynuowałby politykę budowania zespołu wokół gwiazdy absolutnej, to na dziś najbliżej pozycji Cristiano jest Bale, a Bale gra dla Realu. Nawet jeśli polityka zmieniłaby się, postawiono by bardziej na jakość drużynową, to powiedzmy w 2016 roku Real może mieć skład zbudowany na dzisiejszych piłkarzach pierwszej drużyny poza bramką, niezależnie od tego, jak bardzo niektórzy opierają się przed różnymi stwierdzeniami o Casillasie. Są solidne podstawy w obronie i drugiej linii, w ataku pozostaje wspomniany Bale. Jak powinna wyglądać drużyna bez Cristiano? Powinna być przystosowana do realiów, które będą kształtować się w następnych latach, po prostu.

4. Ile wart jest obecnie Ronaldo? I zważywszy na jego wartość marketingową, jaka oferta za niego mogłaby zadowolić Pereza?

Leszek Orłowski: Każdy jest tyle wart, ile by się za niego zapłaciło, ale Ronaldo jest bezcenny. 200 mln euro, 300 mln euro. Bez różnicy. On przebił głową sufit. Nie sądzę, by Perez za jakiekolwiek pieniądze chciałby go sprzedać. Co by z tego miał? Real straciłby swój wielki napęd, ta transakcja byłaby bez sensu.

Rafał Lebiedziński: Jeszcze za kadencji Mourinho w Realu spece od marketingu z agencji Sportintelligence wyliczyli, że sprzedaż Cristiano kosztowałaby Florentino nawet 240 milionów euro. Była to całkiem realna kwota, mając na względzie klauzulę odstępnego w kontrakcie Messiego (250 mln euro). Dziś z ponad 20 milionów euro rocznych przychodów z umów sponsorskich Cristiano na konto Realu wpływa 40 proc. z racji praw do wykorzystania wizerunku. Do tego trzeba doliczyć ponad 800 tysięcy sprzedanych koszulek CR7 co sezon oraz siłę przetargową Portugalczyka w negocjacjach marketingowo-sponsorskich Realu. Adidas, Fly Emirates czy IPIC podnoszą stawki także albo przede wszystkim dzięki golom i Złotym Piłkom Cristiano. Nie mam pojęcia, ile dokładnie w 2015 roku warty jest Portugalczyk, ale na jego sprzedaży Florentino na pewno zarobiłby więcej, niż wydał w 2009.

Dariusz Wołowski: Nie przypuszczam, by znalazł się klub chcący zapłacić za Ronaldo ponad 100 mln euro. Ma już 30 lat, a poza tym w europejskim futbolu obowiązuje finansowe fair play. PSG, MU, City, Chelsea? Mało jest kandydatów do kupna Ronaldo za ogromne pieniądze. Chyba że Real sprzeda taniej po to, żeby się go pozbyć, ale wtedy trudno uznać taką transakcję za atrakcyjną. Powrót Ronaldo do MU mógłby być wielkim, medialnym wydarzeniem, wydaje mi się jednak, że w grę wchodziłaby kwota transferowa pokaźna, ale nie rekordowa.

Jarosław Chomczyk: Jeśli ktoś chce wykupić Cristiano bez zgody klubu, to jest on warty miliard euro, zapis w kontrakcie jest jasny. Real Madryt, a szczególnie prezes Pérez wyznają jednak inną jasną zasadę: chcesz odejść, przyjdź z klientem, będziemy negocjować. W takiej sytuacji miliard euro by raczej nie padł, ale myślę, że suma spokojnie przekroczyłaby 100 milionów, przynajmniej w najbliższej przyszłości. Myślę też, że sam prezes nie wie, ile warta byłaby taka operacja. Po prostu środowisko tak się zmienia, szczególnie przez Finansowe Fair Play, o którym w Polsce mówi się niewiele, a które wpływa mocno na działalność klubu i transfery, że dzisiaj to czyste spekulacje. Każdy może rzucić kwotą, ale za rok wyrzekać się tego, co powiedział.

5. Jaki inny klub mógłby zagwarantować Cristiano spełnienie jednocześnie ambicji sportowych i finansowych?

Leszek Orłowski: Taki, który spełniłby wymagania finansowe, znalazłby się bez kłopotu. Ambicje sportowe - Barcelona, ale tam nigdy nie przejdzie. Ale są jeszcze inne kwestie. Ronaldo mógłby wrócić do Anglii, grać w Chelsea czy Manchesterze City, tylko po co? Odejście z Realu gdziekolwiek to w zasadzie sportowa degradacja. Jeśli wszedłeś na Mont Everest, to oczywiście możesz wejść na K-2, ale to już nie jest szczyt szczytów.

Rafał Lebiedziński: Idąc czysto abstrakcyjnym tropem, to w tej chwili tylko Manchester United. Ze względu na przeszłość Cristiano w tym klubie, atrakcyjność projektu i mnóstwo funtów, które wkrótce spłyną na Old Trafford od Adidasa i z nowego kontraktu sprzedaży praw telewizyjnych w Premier League. Z każdym mijającym sezonem w Realu Cristiano bardziej zbliża się jednak do amerykańskiej przygody niż powrotu na Wyspy.

Dariusz Wołowski: Jest grupa klubów zdolnych płacić dużą pensję, we Francji PSG, w Anglii oba kluby z Manchesteru i Chelsea, w Hiszpanii Barcelona, w Niemczech Bayern. Ale - powtórzę - nie wydaje mi się, by chciały kupować 30-latka za kwoty rekordowe.

Jarosław Chomczyk: Myślę, że Anglicy, którzy zdrowo prowadzili działalność i transfery w ostatnich latach. W przyszłości ci najlepsi dostaną ponad 200 milionów euro z samych transmisji, więc mogliby się porwać na taką operację. Poza nimi? Może Bayern, który rozwija się imponująco pod względem struktury i finansów. Nie umieściłbym tu Barcelony nie tyle z odwiecznej rywalizacji, co z po prostu zaniepokojenia ich finansami. Jeśli jednak bierzemy pod uwagę aspekt sportowy, to kluby angielskie nie wypadają już tak okazale, gdy przypomnimy sobie, że Ronaldo zdobył już Premier League, a Brytyjczycy znaczą niewiele na arenie europejskiej. Finanse tak, sport mniej. Stany Zjednoczone? Może, ale w przypadku, gdy Cristiano stwierdzi, że zrobił swoje w Europie i może zacząć budować bardziej pozycję pozaboiskową. Portugalczyk i jego ludzie widzą, jak to poprowadził Beckham, ale ta opcja to rozwiązanie tylko na spokojną emeryturę. Kto zostaje? Real Madryt. Dopóki sportowo się nie zablokuje, Madryt będzie dla niego najlepszym miejscem.

O karierze Cristiano Ronaldo przeczytaj w jego biografii "Ronaldo. Obsesja doskonałości" >>

Barcelona - Real 2:1. Najlepsze kadry z El Clasico [DUŻE ZDJĘCIA]

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.