Primera Division. Trzęsienie ziemi w Barcelonie

W Barcelonie trzęsienie ziemi. Pracę stracił dyrektor sportowy Andoni Zubizarreta, odszedł jego zastępca Carles Puyol, a trener Luis Enrique jest skonfliktowany z największą gwiazdą zespołu Lionelem Messim. Mówi się nawet o tym, że szkoleniowiec postawił zarządowi ultimatum: ?Albo ja, albo Messi?. A w czerwcu odbędą się przedwczesne wybory na nowego prezydenta klubu.

Zubizarreta pracę stracił w poniedziałek. Kilka godzin później zrezygnował jego następca Carles Puyol. Zubizarreta zapłacił między innymi za niezbyt udane ostatnie letnie wzmocnienia (dwa niewypały - ciągle kontuzjowany Thomas Vermealen i niełapiący się do składu Douglas - kosztowali ponad 20 mln euro). Dodatkowo klub został niedawno ukarany zakazem kupowania zawodników na dwa najbliższe okienka transferowe spowodowanym złamaniem punktu regulaminu FIFA dotyczącego pozyskiwania piłkarzy poniżej 18. roku życia. Śledztwo FIFA dotyczyło lat 2009-2013. W tym okresie "Blaugrana" miała na zabronionych przepisami warunkach zatrudnić i zarejestrować dziewięciu piłkarzy z zagranicy, którzy nie osiągnęli pełnoletności.

Messi ściera się z Enrique

Ale ciekawiej jest w samej szatni Barcelony. Od początku sezonu Messi, ale i inni gwiazdorzy niezbyt dobrze dogadują się z trenerem Luisem Enrique. Były piłkarz Barcelony słynie z tego, że stara się podporządkować sobie szatnię całkowicie i nie daje przywilejów największym gwiazdom. Tak było w Romie, gdy na ławce sadzał Francesco Tottiego, i tak jest teraz w Barcelonie, gdzie żadną tajemnicą nie jest, że nie przepada za Messim.

Dla Messiego miarka przebrała się w niedzielę, gdy usiadł na ławce rezerwowych (usiadł też Neymar) w meczu z Realem Sociedad. Enrique tłumaczył to zmęczeniem piłkarzy po podróży z Ameryki Południowej. W internecie pojawił się filmik, na którym Neymar, tuż po samobójczym golu Alby w 2. minucie, prześmiewczo sugeruje Messiemu, że ten powinien już zacząć się rozgrzewać. Argentyńczyka cała sytuacja również rozśmieszyła. Obaj pojawili się na boisku w drugiej połowie, ale Barcelona i tak przegrała 0:1.

 

Dzień po meczu Argentyńczyk nie pojawił się na otwartym dla kibiców treningu. Jako powód podał... problemy żołądkowe. Co śmieszniejsze, na początku stycznia kwestię problemów żołądkowych poruszył Xavi, który powiedział: "Problemy żołądkowe w świecie futbolu brzmią jak wymówka. Kiedy mówi się o grypie żołądkowej, problemach żołądkowych... chodzi o coś innego. Wystarczy wziąć tabletkę i można grać".

Enrique wściekł się na Argentyńczyka i był gotów nałożyć na niego karę finansową. Mają go od tego odwieść kapitanowie Barcelony Xavi, Iniesta i Busquets, którzy starają się łagodzić spór pomiędzy ich kolegą a trenerem. Chyba do końca im to nie wychodzi. Według Radia Cadena Cope Enrique spotkał się z zarządem i miał postawić ultimatum "albo on, albo Messi". Według tego samego radia kilka godzin później zarząd spotkał się z Messim i poinformował go, że... Luis Enrique lada moment straci pracę. Inne źródła podają, że trener dostał ultimatum i ma wygrać dwa najbliższe mecze: czwartkowy w Pucharze Króla z Elche i niedzielny ligowy z Atletico Madryt. Z kolei madrycki AS napisał o ultimatum Messiego wobec zarządu, że albo on, albo Enrique.

W środę Luis Enrique pojawił się na konferencji prasowej, na której jednak odpowiadał raczej ogólnie i zdawkowo. "Z prezydentem klubu rozmawiam cały czas. Nie dostałem żadnego ultimatum, do meczu z Elche przygotowuję się jak do każdego innego". Pojawiły się informacje, że Messi i Enrique już w ogóle ze sobą nie rozmawiają. "Rozmawiam z wszystkimi piłkarzami. Oczywiście, że to robię. Messi to najlepszy piłkarz na świecie i mówiłem to już tyle razy, że nie ma sensu, abym powtarzał to po raz kolejny".

Trener Barcelony nie potwierdza oczywiście plotek o konflikcie z Argentyńczykiem. "Nie sądzę, że powinno się mnie pytać o potwierdzenie czy zaprzeczenie tych plotek. Odpowiedź mogłaby przynieść więcej problemów, niż ich rozwiązać. Takie rzeczy się zdarzają i sami ze sobą musimy je rozwiązać".

Od czego się zaczęło?

Konflikt między Messim i Enrique trwa już od dawna. Zaczęło się już od pierwszej konferencji Luisa Enrique. Jeszcze zanim spotkał się z piłkarzami i zdążył z nim porozmawiać, ogłosił, że to on jest "liderem drużyny". Po odejściu z klubu dwóch bliskich przyjaciół Messiego - Cesca Fabregasa i Jose Manuela Pinto - Enrique zażądał, aby odszedł również Pepe Costa. Costa nie jest powszechnie znany, ale jest bardzo ważny w szatni zespołu. W Barcelonie odpowiada za opiekę nad piłkarzami, to do niego zwracają się z każdym problemem. Jest powszechnie lubiany, a szczególnie ceni go Messi. Konflikt Argentyńczyka z trenerem zaostrzył się po porażce na własnym stadionie z Celtą Vigo (1 listopada Celta wygrała 1:0). Od tamtej pory ze sobą nie rozmawiają.

Powszechnie mówi się, że Luis Enrique nie jest szanowany również przez innych piłkarzy. Ktoś podobno powiedział, że "nigdy nie pracował z gorszym trenerem". Przeciwko niemu są również kibice, którzy w sporze zdecydowanie stoją po stronie Messiego.

Plotki o odejściu Messiego

Odejście Messiego z Barcelony to chyba jedna z rzeczy, którą sobie najtrudniej w futbolu wyobrazić. A jednak plotki są coraz głośniejsze. Szczególnie te dotyczące Chelsea Londyn. Podsycił je sam zawodnik.

Jednym z argumentów jest to, że w Chelsea gra jeden z najbliższych przyjaciół Messiego - Cesc Fabregas. Najwięcej szumu przyniosły jednak działania Argentyńczyka na... Instagramie. W ostatnich dniach polubił on tam profil Chelsea Londyn oraz jej piłkarzy Filipe Luisa i Thibauta Courtoisa. A że Argentyńczyk obserwuje na portalu zaledwie około 100 osób, to plotki były jeszcze głośniejsze.

O ewentualnym transferze Messiego do Chelsea mówił też w telewizji kataloński dziennikarz Jordi Baste. Według jego informacji "Messi jest podekscytowany myślą o przenosinach do Londynu, szczególnie że gra tam jego przyjaciel Cesc Fabregas. Abramowicz chce Messiego!".

Ile trzeba zapłacić za Messiego? Na pewno wystarczy 250 mln euro, bo tyle Argentyńczyk ma wpisane jako kwotę odstępnego w podpisanym pół roku temu kontrakcie, który obowiązuje do 2018 roku. Czy z Barceloną udałoby się wynegocjować mniej? Trudno powiedzieć. Abramowicza, jeśli się uprze, na pewno stać na taki wydatek. Byłby to absolutny rekord w historii futbolu i duży problem dla Chelsea ze względu na przepisy finansowego fair play.

Bartomeu wszystkiemu zaprzecza

Prezydent klubu Josep Maria Bartomeu oczywiście na środowej konferencji wszystkiemu zaprzeczył. Według niego nie ma w drużynie żadnych konfliktów i są to wymysły ludzi chcących dla Barcelony jak najgorzej. Luis Enrique może czuć się spokojny o swoją posadę, a Messi nigdzie nie odchodzi.

Jednak nie do końca jego słowa odpowiadają czynom. Na tej samej konferencji prezydent zapowiedział przedwczesne wybory na nowego szefa klubu, które odbędą się w czerwcu po zakończeniu sezonu. Czy tak postąpiłaby osoba, która ma wszystko pod kontrolą?

O historii FC Barcelony i jej najlepszych piłkarzach przeczytasz w książkach >>

Iniesta zaprasza na noc do swojej winnicy [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.