Primera Division. Tłoczno w bramce Realu Madryt

Real Madryt ma spore problemy. Problemy bogactwa. Nie tylko w linii pomocy, ale również w bramce. Ofiarą stał się Diego Lopez, który szykuje się do odejścia z klubu. Przegrał nie tyle z Ikerem Casillasem, co z madrycką prasą. W tej nierównej walce od początku stał na straconej pozycji.

- Wolałbym, żeby w ich bramce stał Casillas. Iker nie wybroniłby tych uderzeń - powiedział Sir Alex Ferguson po meczu Manchesteru United z Realem. "Czerwone Diabły" przegrywały i grały w dziesiątkę w 1/8 finału Ligi Mistrzów, ale przypuściły szturm na bramkę Realu. Nieudany, gdyż fenomenalnie bronił Lopez.

Dobry kontra zły

Ale nawet takimi występami nie potrafił przekonać do siebie madryckich dziennikarzy. Dla nich Iker Casillas jest w kimś rodzaju "wiecznego bramkarza", któremu należy się bluza z numerem 1 niezależnie od okoliczności. W lutym serwis Vozpópuli przeprowadził analizę okładek dwóch madryckich dzienników - "AS-a" oraz "Marki" - od czasu, gdy Lopez został bramkarzem "Królewskich". Wyniki tej analizy przeszły najśmielsze oczekiwania. W tym czasie oba dzienniki ukazały się łącznie 772 razy, z czego 55-krotnie okładki były poświęcone Ikerowi Casillasowi, natomiast Lopezowi tylko pięć razy. W forowaniu Casillasa przodował "AS" (40 do 1 w okładkach), czyniąc go niejednokrotnie bohaterem meczów gdzie miał mało pracy, w analogicznych sytuacjach ignorując dobre występy Lopeza.

- Dla mnie Diego Lopez jest zdecydowanie lepszym bramkarzem niż Casillas, to proste. Lubię, gdy bramkarz dominuje w powietrzu, jego styl bardziej mi odpowiada - mówił Jose Mourinho, który ściągał Diego Lopeza na Santiago Bernabeu. Portugalczyk popadł w konflikt z Casillasem, przez co do Realu trafił Lopez. Ale bardzo często pomijało się fakt - bo tak było wygodniej i łatwiej budowało się narrację konfliktu złego Mourinho z dobrym Casillasem - że w tym czasie Casillas rzeczywiście był w słabej formie i potrzebował wstrząsu. Takim było zastąpienie go przez pewien czas Antonio Adanem, bramkarzem, którego nigdy nie posądzano o zbyt wielkie umiejętności.

Ale to była forma zmotywowania Casillasa do cięższej pracy, większego wysiłku. Przez lata nie miał żadnej konkurencji, bo takowej nie stanowił Jerzy Dudek czy wspomniany Adan, co mogło go rozleniwić. I nie jest przypadkiem to, że po Mourinho i Silvino Louro (trenerze bramkarzy) Lopeza za lepszego bramkarza uznali Carlo Ancelotti oraz Villiam Vecchio, inny światowej sławy specjalista od trenowania golkiperów.

Czas Casillasa minął? Real go nie chciał

Casillas w poprzednim sezonie zagrał tylko w dwóch meczach ligowych oraz we wszystkich pucharowych. W Pucharze Króla nie stracił bramki aż do finału wygranego z Atletico Madryt , czyli przez osiem spotkań, na co chętnie zwracali uwagę jego zwolennicy, ale w większości spotkań nie miał zbyt wiele pracy. A w finale Ligi Mistrzów, również przeciwko Atletico, popełnił katastrofalny błąd, przez który Real był o kilkadziesiąt sekund od przegrania finału. Gdyby nie wyrównująca bramka Sergio Ramosa w ostatniej minucie, to Casillas mógłby zostać obarczony winą za porażkę przez nierozsądne i nieudane wyjście do dośrodkowania. Przez 33 lata nadal nie nauczył się wychodzić do górnych piłek i prawdopodobnie nie zdoła już poprawić tego elementu gry.

Według hiszpańskich dziennikarzy Jorge Calabresa i Alejandro Lopeza te problemy zauważył Real Madryt i chciał pozbyć się właśnie Casillasa i zostawić o rok młodszego Diego Lopeza. Ale stało się inaczej z dwóch względów. Pierwszy to finansowy i związany z rozwiązaniem kontraktu (przez wysokość wynagrodzenia Arsenal miał zdecydować się na sprowadzenie Davida Ospiny) i wypłatą odszkodowania. Drugi? Otwarcie popierające Casillasa media. Łatwiej żyje się w spokoju - gdyby Casillas odszedł, każdy błąd Lopeza mógłby być kwitowany słowami "gdyby Casillas został...".

Bez wsparcia kibiców i dziennikarzy bardzo trudno przetrwać na Santiago Bernabeu, niezależnie od prezentowanej formy sportowej. Tak to już wygląda w Realu Madryt. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Casillas zostaje w Realu głównie ze względu na status legendy i za dawne zasługi. Oczywiście to nie jest zły bramkarz czy "partacz" nawet pomimo niezbyt udanego mundialu, ale na boisku rywalizację z Lopezem przegrywał. Poza nim również, gdy nie pomagał swojemu koledze w rozgrzewce przedmeczowej. Zdarzało mu się też nie przykładać do treningów, co jeden z dziennikarzy skwitował słowami "jeden bramkarz pracuje, by być pierwszym, drugi pracuje, gdy jest pierwszy", znakomicie oddającymi sedno sprawy.

Problem nie został rozwiązany

Ale czy Casillas może czuć się bezpiecznie wobec planowanego odejścia Lopeza? Niekoniecznie, gdyż do klubu przychodzi Keylor Navas. Większość poznała go dzięki świetnym interwencjom na mundialu w reprezentacji Kostaryki, ale już w małym Levante bronił bardzo dobrze. Nawet bez tak dobrego występu w Brazylii zgłosiłby się po niego większy klub, choć może niekoniecznie Real Madryt.

Przyjście Navasa rodzi kolejny problem, Real i Ancelotti dostali się z deszczu pod rynnę. Casillas ma rozpocząć nowy sezon jako pierwszy bramkarz, ale Navasowi wizja wygrzewania miejsca na ławce rezerwowych niezbyt się podoba. I wracamy do punktu wyjścia, czyli dwóch świetnych bramkarzy walczących o jedno miejsce. A Ancelotti nie chce już rotować bramkarzami tak jak w poprzednim sezonie, gdy Lopez bronił w lidze, a Casillas w rozgrywkach pucharowych. Pierwszy golkiper ma grać we wszystkich meczach, drugi siedzieć na ławce i wywierać presję na pierwszego.

Przyjście Jamesa Rodrigueza sprawiło, że z Realu Madryt odejść musi Angel Di Maria. Teraz transfer Keylora Navasa sprawia, że z klubu odchodzi Diego Lopez. Takie problemy bogactwa w teorii chciałby mieć trener każdego klubu na świecie. Ale jak te eksperymenty wyjdą w praktyce?

Real się zemści? Barca okiełzna Suareza? A może znów Atletico? Sprawdź co słychać w Hiszpanii i u innych po mundialu!

Więcej o:
Copyright © Agora SA