"Con cantera y aficion, no hace falta importacion" - powtarzają w kółko Baskowie. I tak już od wielu lat. Romantyczne hasła nie więdły nawet wówczas, gdy niechętni Athletic Bilbao twierdzili, że przecież w sporcie chodzi o wynik, a polityka kadrowa "Los Leones" z góry skazuje ich na zwycięstwa jedynie incydentalne. Ale oni uparcie trwali przy swoim, na każdym kroku podkreślając silne związki z geopolityczną tożsamością regionu.
I wcale nie wygrywali tak rzadko. Puchar Króla zgarnęli aż 23 razy, w ogólnej klasyfikacji ustępując jedynie FC Barcelonie (26 zwycięstw). Mistrzami Hiszpanii byli 8 razy, siedmiokrotnie stając na drugim stopniu podium. Dwukrotnie grali w finale Pucharu UEFA lub Ligi Europy, ostatni raz w sezonie 2011/2012, gdy nienasycona zgraja Marcelo Bielsy zachwyciła cały piłkarski świat. Na froncie Primera Division Baskowie spędzili 84 sezony, będąc jedynym obok Barcy i Realu Madryt klubem, który nigdy nie opuścił hiszpańskiej ekstraklasy.
Wraz z upływem lat z trudem opierali się konsumpcyjnemu pędowi świata. Oni nadal stawiali na swoich, ale zamożniejsze kluby kusiły lokalnych bohaterów bajońskimi zarobkami. Imponuje to, że jak już "Los Leones" sprzedawali, to za grube miliony. Aritz Aduriz przeszedł do Mallorki za 6 mln euro, Asier del Horno powędrował do Chelsea Londyn za 12 mln, Ander Herrera kosztował Manchester United 36 mln, zaś za Javiego Martineza Bayern Monachium wyłożył aż 40 mln euro.
Najświeższe odejście Herrery do "Czerwonych Diabłów" spowodowało wyrwę w środku pola Athletic. Ernesto Valverde pozostaje jednak optymistą. - Transfer Andera to bolesna strata, ale poradzimy sobie. Wiedziałem, że zespoły takie jak nasz, które kończą ligę na 4. miejscu i mają młodych zawodników, mogą budzić zainteresowanie innych zespołów - powiedział po odejściu 24-latka "Txingurri". Trener Athletic nie rozpacza, bo wie, że w słynnej akademii Basków aż roi się od nieoszlifowanych talentów. Tak było zawsze i wygląda na to, że tak będzie i w przyszłości.
Funkcjonująca od 1971 roku szkółka w Lezamie jest położona ok. 10 kilometrów od Bilbao. Do dyspozycji młodych piłkarzy "Los Leones" pozostają 4 pełnowymiarowe boiska z naturalną nawierzchnią, 2 pełnowymiarowe ze sztuczną trawą, zadaszony pawilon z boiskiem o syntetycznej nawierzchni, siłownia, nowoczesne centrum medyczne oraz internat dla najmłodszych. Wyselekcjonowani Baskowie w każdej grupie znajdują się pod ścisłą opieką dwóch trenerów, specjalisty od przygotowania fizycznego, lekarza, masażysty, psychologa oraz pedagogów. Oprócz ośrodka w Lezamie na terenie regionu funkcjonuje 13 małych centrów rozwojowych, które skupiają chłopców chcących pozostać pod opieką rodziców, blisko rodzinnego domu.
Tym sposobem Athletic Bilbao wyrobiło sobie niepowtarzalną, silną markę, tak w Hiszpanii, jak i całej Europie. Ostatni raz Baskowie występowali w Lidze Mistrzów w sezonie 1998/1999, chwilę po zdobyciu wicemistrzostwa Hiszpanii. Trzon drużyny stanowili wówczas Joseba Etxeberria, Ismael Urzaiz, Bittor Alkiza czy Imanol Etxeberria. Po 16 latach "Los Leones" stają do walki o powrót na piłkarskie salony. Już bez Herrery, Martineza czy Fernando Llorente, ale za to z kolejnym zastępem utalentowanych wychowanków. - Na pozycji Andera mogą grać Aketxe, Inigo Ruiz de Galarreta, Oscar de Marcos, Beńat, a nawet Borja Viguera lub Iker Muniain. Musimy sprawdzić wszystkie możliwe rozwiązania - stwierdził Valverde.
Warto zwrócić uwagę zwłaszcza na Agera Aketxe i Borję Viguerę. 20-letni Aketxe to gwiazda rezerw klubu prowadzonych przez Cuco Zigandę. Stylem gry przypomina Ceska Fabregasa. Lewonożny rozgrywający jest bardzo dojrzały, ma świetny przegląd pola i ostatnie podanie. W poprzednim sezonie w 37 spotkaniach zanotował 6 goli i 10 asyst. Z kolei Viguera to były piłkarz Realu Sociedad San Sebastian i Deportivo Alaves, dla którego w dwa lata wpakował 40 goli. A w poczekalni do pierwszej drużyny znajdują się jeszcze niezwykle utalentowani Unai Lopez (20 lat), Asier Villalibre (16), Inigo Vicente (16), Mikel Zaton (18) czy Markel Etxeberria (18).
Warto zaznaczyć, że Valverde udało się zatrzymać w drużynie znajdujących się na celowniku największych klubów Aymerica Laporte'a, Mikela San Jose, Andera Itturaspe, Oscara de Marcosa, Markela Susaetę czy Ikera Muniaina. Ba, bodaj najzdolniejsi Loporte, San Jose i Munian przedłużyli umowy z "Los Leones", a chęć pozostania w Athletic wyrazili perspektywiczni Kepa Arrizabalaga (19-letni bramkarz) i rewelacyjny 21-letni napastnik Guillermo.
W ostatnich dniach "Los Leones" przebywali na zgrupowaniu w Austrii. Podopieczni Valverde pokonali Al. Hilal 3:0 i Paderborn 2:1, a także zremisowali z Werderem Brema 2:2. W każdym z meczów Baskowie prowadzili grę, dłużej utrzymywali się przy piłce i stwarzali sobie wiele strzeleckich okazji. Zgodnie z zaszczepioną przez Bielsę filozofią, którą z powodzeniem kontynuuje Valverde, Athletic nadal dba o wrażenia optyczne. Piłka ma cieszyć, tak kopiących ją zawodników, jak i zasiadających na trybunach widzów.
Wygląda więc na to, że ubiegłoroczny wyczyn Atletico Madryt może powtórzyć Athletic Bilbao. Już bowiem w poprzednim sezonie Baskowie mocno postraszyli hiszpańskich gigantów. Ich siłę może również poczuć Europa, bo jeśli tylko "Los Leones" awansują do Ligi Mistrzów, z pewnością postawią sobie za cel wyraźne zaakcentowanie swojej obecności. Oni nie chcą tylko trwać. Baskowie zawsze chcą wygrywać.