Puchar Króla: Ziober: Puchar Króla dla "Królewskich"

W marcu Barcelona pokonała Real 4:3 w ligowym klasyku rozegranym w Madrycie. W środę w Walencji odwieczni rywale zmierzą się w finale Pucharu Króla. - Messi się zaokrąglił, jest zniechęcony, a trener Gerardo Martino nie ma woli postawienia się komukolwiek - ocenia Jacek Ziober. Były zawodnik m.in. Osasuny Pampeluna typuje, że mecz wygra Real, a Barcelona nie sięgnie w tym sezonie po żadne trofeum. Transmisja w TVP, relacja na żywo w Sport.pl o godz. 21.30.

Twoja Misja Brazylia! Weź udział w konkursie i wygraj bilety na mundial!

Łukasz Jachimiak: W Realu nie zagra Cristiano Ronaldo, Barcelona przeżywa najgorsze chwile od lat. Która z osłabionych, wielkich firm będzie górą w finale Pucharu Króla?

Jacek Ziober: Myślę, że Real nie będzie specjalnie cierpiał z powodu braku Ronaldo. To, co w ostatnich meczach robią Karim Benzema i Gareth Bale, wystarczy. Tych dwóch ludzi na pewno może napędzić zespół na tyle, żeby pokonać Barcelonę. Okazja do tego jest świetna, bo moim zdaniem "Duma Katalonii" przeżywa większe kłopoty, niż nam się wydaje.

Co ma pan na myśli?

- Spodziewam się, że na koniec sezonu dowiemy się, co się działo w szatni Barcelony. To, że ten sezon ma ona najsłabszy od kilku lat, nie jest tylko winą trenera. Przy tym poziomie, jaki prezentują Atletico i Real, straty do nich w lidze Barca już nie odrobi. Zwłaszcza że w formie nie jest Lionel Messi. Przez to i przez wewnętrzne problemy klubu oglądamy sezon najprawdopodobniej bez żadnego trofeum dla zespołu, który się do nich przyzwyczaił.

Mówi pan o wewnętrznych problemach, a może przyczyna obniżki formy Barcelony jest prostsza? Może Messi i jego koledzy po kilku świetnych latach są zmęczeni, a Gerardo Martino nie potrafi wykrzesać z nich rezerw energii?

- Messiemu to się chyba trochę przytyło, zaokrąglił się ostatnio. Do myślenia daje też statystyka kilometrów pokonanych przez zawodników w rewanżowym ćwierćfinale Ligi Mistrzów Atletico - Barcelona. Messi przebiegł wtedy tylko o 1,5 km więcej od bramkarza Jose Manuela Pinto. Wydaje mi się, że gwiazdom tego klubu nie podoba się to, co się z Barcą dzieje. Pewnie chodzi i o trenera, i o politykę prezydenta. To są przyczyny zniechęcenia Messiego i spółki. Ważniejsza jest ta druga. Martino kompletnie nie pasuje na szkoleniowca Barcelony, ale jego piłkarze są jak maszynki i nawet z trenerem, który im nie odpowiada, by coś wygrali. Ale oni nie są odpowiednio zmobilizowani. Przecież normalnie skoncentrowany Argentyńczyk trafiał do bramki w stuprocentowych sytuacjach. A ostatnio marnuje jedną za drugą, jak w rewanżu z Atletico.

O co gwiazdy Barcy mogą mieć pretensje do szefostwa klubu? Uważają, że przespany został czas na dokonywanie zmian w kadrze zespołu, które pozwoliłyby Barcelonie na dłużej zostać najlepszą drużyną świata?

- Oni najlepiej wiedzą, że Barcelona bez polotu, bez finezji, bez wielkich chwil praktycznie przez cały sezon, to nie jest prawdziwa Barcelona. Z Granadą mieli piłkę przez 86 proc. czasu gry i co z tego, skoro przegrali i pogrzebali szanse na mistrzostwo? Ich filozofia gry z efektywnej i efektownej zamieniła się w śmieszną, bo teraz zawodnicy klepią przez pięć minut przy własnej bramce, grają tak do znudzenia i nic w ten sposób nie zyskują.

Dla Barcy brak Pucharu Króla będzie oznaczał, że sezon przegrała z kretesem, a co pan powie o Realu? "W finale trzeba zaprezentować swoje najlepsze strony, a nie tylko dążyć do zduszenia wszystkiego, co najlepsze w Barcelonie" - mówi Carlo Ancelotti, nawiązując do filozofii swojego poprzednika. Długo mówiło się, że dla "Królewskich" Włoch to trener dużo lepszy niż Jose Mourinho, ale ostatnio Real przegrał w Primera Division z Barceloną i Sevillą, a w Lidze Mistrzów omal nie odpadł w ćwierćfinale z Borussią.

- Ale awansował i ma duże szanse na finał. Bayern, z którym Real o ten finał zagra, mnie absolutnie nie przekonał. Manchester United miał dużą szansę na wyeliminowanie Niemców. Po 1:1 u siebie Anglicy zagrali w rewanżu świetną pierwszą połowę, w drugiej strzelili wymarzoną bramkę i nagle zgasło im światło, zaczęli popełniać beznadziejne błędy. Patrice Evra, który zdobył bramkę, myślał chyba, że po niej już wszyscy będą przed nim klękać. Bayern wykorzystał szansę, którą dał mu przeciwnik. Ale Real tak się nie pogubi, absolutnie nie jest na straconej pozycji, może z Bayernem, a później też triumfować w finale Ligi Mistrzów.

W mistrzostwo Hiszpanii dla "Królewskich" też pan wierzy?

- Myślę, że Atletico obroni pierwsze miejsce. Pamiętam, jakim wojownikiem był Diego Simeone, kiedy grał w lidze hiszpańskiej. Teraz, jako trener, nawet z przeciętnych zawodników potrafi wykrzesać wszystko - wielką siłę, ambicję. Robi z nich takich skurczybyków, jakim sam był. Atletico nie płacze. W rewanżu z Barceloną nie mógł zagrać Diego Costa, pogodzili się z tym, poradzili sobie. Simeone wykonuje kapitalną robotę.

Sprawdziłby się jako trener Barcelony?

- Widać, że Martino jest zrezygnowany, że siadła mu psychika. U tego faceta nie ma woli postawienia się komukolwiek. W drużynie finezyjnych zawodników bardzo przydałby się walczak. Simeone na ławce Barcelony byłby jej dużym wzmocnieniem.

Martino nie obroni się chyba nawet, jeśli pokona Real w finale Pucharu Króla?

- Tak, jest już chyba skreślony. Zresztą, Pucharu Króla nie wygra. Będzie 1:0 albo 2:1 dla Realu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.