VfB jak pusty akumulator, Schalke jak kapeć

Szok na Arena auf Schalke. Niepokonane dotąd Schalke przegrało na własnym boisku 0:2 z beniaminkiem z Karlsruhe, który awansował na pozycję wicelidera. W coraz głębszym kryzysie pogrąża się mistrz Niemiec VfB Stuttgart, który też przegrał u siebie 0:2 - z Hanowerem

9. kolejka Bundesligi - wyniki, składy, strzelcy, kartki

Zamiast FC Schalke 04 - "FC Schlappe 02" (od słowa kapeć albo klęska) - podsumował w tytule mecz na Arena auf Schalke "Bild am Sonntag". Szok 61 tysięcy kibiców "królewsko-niebieskich" był tym większy, że Schalke jeszcze nie przegrało meczu w tym sezonie (nie licząc porażki z Valencią 0:1 na własnym boisku w Lidze Mistrzów). A ich bramkarz Manuel Neuer był niepokonany od 446 minut. Passę tę przerwał mu Christian Timm. 28-letni napastnik zaczynał karierę z wysokiego C - pierwszy sezon w Bundeslidze rozegrał w barwach Borussii Dortmund w 1996-97, kiedy ta wygrała Ligę Mistrzów. Później jednak tułał się w 2. Bundeslidze w FC Koeln, rezerwach Kaiserslautern i Greuther Fürth. Na początku sezonu trafił do Karlsruhe, ale dopiero w sobotę zdobył pierwsze bramki dla nowego klubu.

W 69. minucie wykorzystał fantastyczne podanie węgierskiego pomocnika Tamasa Hajnala i strzelił nie do obrony dla Neuera. Gospodarze rzucili się do odrabiania strat. Ale tuż przed końcem Timm ustalił wynik meczu na 2:0, znów po doskonałym podaniu Węgra, który zagra 17 października w towarzyskim meczu przeciwko Polsce w Łodzi. "Zweimal Timm - für Schalke doppelt schlimm" (Dwa razy Timm - podwójnie boleśnie dla Schalke) - podsumował "Bild".

Wicemistrzów Niemiec tłumaczy jedynie to, że był to ich siódmy mecz w ostatnich trzech tygodniach. - Gramy tyle, co angielska drużyna. Dziś mieliśmy ciężkie i głowy, i nogi. Nie mieliśmy po prostu sił, żeby odwrócić losy meczu. Jesteśmy w stanie grać na 60-70 procent, a to za mało na Bundesligę - przyznał Fabian Ernst.

Kevin Kuranyi i trener Schalke Mirko Slomka woleli skupić się na ataku na arbitra, który niesłusznie nie uznał gola tego pierwszego na 1:0. - Nie mówię, że KSC nie wygrało zasłużenie. Ale gdybyśmy objęli prowadzenie, mecz na pewno ułożyłby się inaczej. Sędzia nas skrzywdził i to bardziej boli niż porażka - stwierdził Slomka.

Jeszcze gorsze nastroje panują w obozie mistrzów Niemiec, bo VfB Stuttgart doznał piątej porażki w dziewięciu ostatnich meczach. We wtorek przegrał u siebie 0:2 z Barceloną, a w sobotę na Gottlieb Daimler Stadion lepsi okazali się średniacy z Hannoveru 96. Stało się tak, bo już w 7 min. czerwoną kartkę za wybicie piłki ręką z bramki dostał kapitan VfB Fernando Meira. Karnego wykorzystał kolejny Węgier powołany na mecz z Polską, lewoskrzydłowy Szabolcs Huszti, który później ustalił wynik meczu.

Po meczu trener Armin Veh po raz pierwszy przyznał, że można mówić o kryzysie mistrzów Niemiec. - Najbardziej martwi mnie, że jesteśmy jak wyładowane akumulatory. Nie mamy z czego wskrzesić w sobie tej energii, która w poprzednim sezonie pozwoliła nam nie przegrać 19 kolejnych spotkań - przyznał. I dodał, że gra w Champions League w takiej formie nie sprawia radości, ale jest dla jego drużyny niepotrzebnym obciążeniem.

Niczym na huśtawce balansują nastroje fanów Werderu Brema. Po zwycięstwie 8:1 w poprzedniej kolejce z Arminią w środę drużyna Thomasa Schaafa przegrała na Weserstadion 1:3 z Olympiakosem Pireus, zmniejszając szanse na awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. W sobotę do zespołu powrócił po 10 tygodniach leczenia więzadeł kapitan i reprezentant Niemiec Torsten Frings, a Werder pokonał 3:1 MSV Duisburg.

Spokojnie i bez wpadek gra za to lider tabeli - Bayern Monachium. Naszpikowani gwiazdami Bawarczycy pokonali na Allianz Arena FC Nuernberg 3:0 bo dwóch bramkach Luki Toniego i jednej Ze Roberto.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.