Tytoń do Stuttgartu trafił w latem 2015 roku za około milion euro i podpisał dwuletni kontrakt. Niemiecki klub w sprawie transferu piłkarza konsultował się z Andreasem Mengerem, byłym trenerem bramkarzy z Eindhoven i bramkarzu przez niego polecanym się nie zawiódł.
- Mamy świetnie obsadzoną pozycję bramkarza z Przemysławem Tytoniem i Mitchellem Langerakiem. Polak przerósł nasze oczekiwania, a Mitch też prezentuje dużą wartość, ale przy takiej formie Tytonia będzie mu ciężko wskoczyć do pierwszego składu - mówi w "Bildzie" Robin Dutt, dyrektor sportowy klubu.
Niemiecki dziennik nazywa Tytonia - Tytanem. Polak zagrał w 23 meczach Stuttgartu, stracił 37 bramek, ale od dwóch miesięcy spisuje się fenomenalnie, a jego zespół nie przegrał od ośmiu meczów (sześć zwycięstw, dwa remisy) i zajmuje miejsce w środku tabeli z szansami na europejskie puchary. Nie dziwne, że klub chce z nim podpisać nowy, dłuższy kontrakt. - Myślimy w kontekście przedłużenia umów także o zawodnikach, których umowy wygasają w 2017 roku - dodaje Dutt.