Reprezentacja Polski. Król zabawy nie pojedzie na Euro 2016? Ostatnia szansa Sławomira Peszki

Strzelił bardzo ważnego gola z Irlandią w Dublinie, ale przez resztę eliminacji był zawodnikiem drugiego szeregu. Chociaż Internet go uwielbia, to w oczach selekcjonera i swojego klubowego trenera Sławomir Peszko traci coraz więcej. - Piłkarz, który nie radzi sobie w Ekstraklasie nie może stanowić o sile kadry. Na ten moment, Peszko nie zasługuje na kolejne powołania - mówi Radosław Gilewicz, były reprezentant Polski.

Jeszcze rok temu biegał po boiskach jednej z najlepszych lig świata, ale szans w Kolonii dostawał coraz mniej. Gdy już grał, to prezentował się fatalnie, miewał najgorsze noty w zespole. Szansa gry w kadrze oraz wyjazdu na przyszłoroczne mistrzostwa Europy we Francji się oddalała. W desperacji Peszko zmienił klub, wrócił do ekstraklasy, do Lechii Gdańsk. -Nie wracam z podkulonym ogonem. Powrót do Polski to żaden wstyd. W Kolonii nie mogłem liczyć na regularną grę i postanowiłem działać. Lechia to klub z ambicjami i chcę udowodnić swoją przydatność dla zespołu - mówił po powrocie do Polski.

- W Bundeslidze miał dobre momenty, ale nie potrafił utrzymać dyspozycji na wysokim poziomie. Zagrał kilka dobrych meczów i wpadał w dołek. A w Niemczech nie ma nic za darmo. Rywalizacja jest olbrzymia i tylko ciężką, systematyczną pracą można przekonać do siebie trenera. - mówi Radosław Gilewicz, były reprezentant Polski, obecnie komentator Bundesligi w Eurosporcie.

Miał być gwiazdą, a trener narzeka

Wydawało się, że ze swoim doświadczeniem i umiejętnościami Peszko z marszu wejdzie do składu i pociągnie Lechię w górę tabeli. Tymczasem na dziewięć meczów w Ekstraklasie, tylko pięć zaczął w pierwszym składzie. Nie strzelił żadnego gola i tylko raz asystował. Miał pasować do taktyki trenera zespołu, Thomasa von Hessena, który stawia na ofensywny futbol. Jednak zamiast idealnego połączenia Peszko przeżywa w Gdańsku sezon gorszy niż poprzedni w Kolonii. Von Heesen zmieniał go już w przerwach meczów, wystawiał wyłącznie na same końcówki. Dla piłkarza o takim statusie to niemal upokorzenie. - Powinien wnieść więcej jakości do naszej drużyny, ale tak się nie stało. Spodziewałem się po nim dużo więcej - krytykował go niemiecki trener.

- Peszko poszedł na łatwiznę i zlekceważył naszą ligę. Myślał, że po występach w Bundeslidze jest tak mocnym piłkarzem, że z miejsca będzie bezkonkurencyjny, zostanie największą gwiazdą Ekstraklasy - uważa Radosław Gilewicz. - Miało być lekko, łatwo i przyjemnie, a zderzył się brutalną rzeczywistością. Niewykluczone, że gdyby został w Kolonii, to miałby większe szanse na wyjazd do Francji - dodaje.

Przyjaciel Lewandowskiego, król zabawy

- Interesują mnie inne trunki - wypalił Peszko pytany przez kanał "Łączy nas Piłka" o kawę i herbatę. Przez jego przeszłość - skrzydłowy kilka lat temu został aresztowany pod zarzutem napaści na taksówkarza - kibicom kojarzy się niemal wyłącznie z zabawą i imprezowaniem. Unika trudnych tematów, a wszystko kwituje śmiechem i żartami. W sieci można znaleźć mnóstwo zdjęć i filmów z rozbawionym zawodnikiem.

- Według mnie zawodnik, który aspiruje do gry w kadrze musi mieć odpowiednią mentalność. Grzegorz Krychowiak i Robert Lewandowski pokazują jak ważny jest profesjonalizm. Piłkarz powinien odpowiednio dbać o swój organizm, to jego narzędzie pracy. Peszko to doświadczony zawodnik i nie może o tym zapominać - przestrzega Gilewicz.

To właśnie dzięki Lewandowskiemu jeszcze lepiej czuje się na zgrupowaniach kadry niż w klubowej szatni. Peszko jest przyjacielem kapitana reprezentacji Polski, był na jego wieczorze kawalerskim w Cannes. Pojawiły się sugestie, że ich znajomość była w ostatnich miesiącach jedynym powodem dla którego Peszko w ogóle był powoływany.

- Bzdura, Robert nie potrzebuje być otoczony dobrymi kolegami, żeby świetnie grać w piłkę. Gdyby tak było, to Peszko grałby teraz w Bayernie Monachium. W piłce nie ma miejsca na sentymenty. Piłkarz nie może grać w kadrze tylko dlatego, że przyjaźni się z kapitanem. To nie jest argument - stanowczo zaznacza Gilewicz.

Mobilizacja Nawałki

Nawałka nie ukrywał, że listopadowe zgrupowanie miało być sygnałem ostrzegawczym dla zawodników, którzy nie są pierwszoplanowymi postaciami w swoich klubach. A pozycja Peszki jest coraz słabsza - przeciwko Islandii nie zagrał, we wtorek z Czechami wszedł na kwadrans przed końcem zmieniając rewelację zgrupowania, 18-letniego Bartosza Kapustkę. Kibice oraz eksperci nie wyobrażają sobie kadry na Euro bez młodego skrzydłowego Cracovii. Jeśli jeszcze ktokolwiek wspomina o Peszce, to tylko w kontekście pierwszych nazwisk do skreślenia z listy powołań.

- Piłkarz, który nie radzi sobie w Ekstraklasie nie może stanowić o sile kadry. Na ten moment, Peszko nie zasługuje na kolejne powołania. Musi odbudować swoją pozycję w klubie, a dopiero później myśleć o grze w reprezentacji - uważa były gracz Vfb Stuttgart.

Zaprzepaścił swoje pięć minut

Skrzydłowy Lechii nie potrafił wykorzystać swojej reprezentacyjnej szansy. W Dublinie zagrał tylko dlatego, że Nawałka miał wielkie problemy ze skrzydłowymi. Ostatecznie wygrał rywalizację z Michałem Kucharczykiem i strzelił bardzo ważnego gola. To był jego moment. Później dostał szansę w meczu z Gruzją. Wyszedł w pierwszym składzie, ale zawiódł. Dzisiaj nikt już nie pamięta jego przebojowych akcji w barwach poznańskiego Lecha. Wtedy potrafił wykorzystać swoją szybkość, a obrońcy nie potrafili znaleźć sposobu na jego rajdy. Dziś kojarzony jest głównie z nieudolnością pod bramką przeciwnika. Symbolem stał się towarzyski mecz z reprezentacją Niemiec w Gdańsku, w którym Peszko zmarnował kilka doskonałych szans na gola.

Siedem miesięcy nadziei

Dla atmosfery nikt na Euro nie pojedzie, mówił o tym sam Nawałka. - Piłkarz w reprezentacji musi prezentować odpowiedni poziom sportowy. Oczywiście powołania zawsze budziły i pewnie będą budzić kontrowersje. Pamiętam jak na kadrę przyjeżdżał Jacek Krzynówek, który w ogóle nie grał w klubie, a w reprezentacji prezentował się bardzo solidnie. Ale to zupełnie inna historia. Peszko na razie gra słabo i jeżeli nie zacznie regularnie występować w klubie, to nie pojedzie na Euro - uważa Gilewicz.

Następne zgrupowanie będzie w marcu i dla Peszki okaże się kluczowe - da mu odpowiedź na pytanie, czy może latem 2016 roku planować wakacje, czy szykować się na wyjazd do Francji. - Nawałka potrafi odpowiednio dobierać piłkarzy, pokazał to podczas eliminacji. Na Euro 2016 pojadą tylko najlepsi z najlepszych - ocenia Gilewicz.

Peszce już teraz daleko do takiego statusu. Jest bohaterem memów, a nie Lechii Gdańsk. Coraz więcej osób sądzi, że ta czteromiesięczna przerwa od reprezentacji to dla niego ostatnia szansa. Na razie jego kariera idzie w zupełnie innym kierunku niż drużyna Nawałki - król Internetu leci w dół, kadra nieustannie kroczy w górę.

Obserwuj @dwardzich22

Zobacz wideo

Losowanie 12 grudnia, bilety od 100 złotych, nowa formuła turnieju. Co trzeba wiedzieć o Euro 2016? [NIEZBĘDNIK]

Czy Sławomir Peszko powinien pojechać na Euro 2016?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.