Bayern od samego początku meczu przeważał. Piłkarze z Monachium kontrolowali przebieg gry, długo utrzymywali się przy piłce, próbując rozmontować defensywę rywali. Mozolne konstruowanie akcji przyniosło efekt w 23. minucie. Aktywny na lewej stronie boiska Thiago Alcantara dokładnie dośrodkował w pole karne, do piłki dopadł Thomas Mueller, przyjął, spojrzał, jak ustawiony jest bramkarz, i pokonał go technicznym strzałem w krótki róg bramki.
Kolejne minuty to nieustająca dominacja gości. Aktywni na skrzydle Vidal, Bernat i wspomniany już Thiago, co chwilę próbowali wypracować bramkową sytuację. Zdobycie kolejnego gola spędzało monachijczykom sen z powiek. Próbował Vidal, wtórował mu Lewandowski.
Początek drugiej połowy zwiastował, że styl gry obu drużyn nie ulegnie zmianie. Bayern wciąż nacierał, atakował skrzydłami, a gospodarze robili, co mogli - starali się przeszkadzać. Najbliżej szczęścia był Mueller, który w 50. minucie meczu sprytnie uderzył z powietrza po dośrodkowaniu Bernata. Kolejny kwadrans wyglądał podobnie. Robert Lewandowski robił, co mógł, aby podwyższyć rezultat spotkania. Obrońcy Werderu - jak się okazało - odrobili pracę domową i umiejętnie podwajali Polaka, nie dopuszczając do sytuacji, w której mógłby stanąć oko w oko z Wiedwaldem.
Ostatnie dwadzieścia pięć minut zawodów to festiwal chaosu. Gra obu drużyn była nieskładna, szarpana, wymuszała od zawodników sporego wysiłku. Bayern wyhamował i dopuszczał rywali do sytuacji strzeleckich. W 69. minucie Anthony Ujah otrzymał genialne podanie ze środka pola, opanował piłkę po nieudanej interwencji Bernata, znalazł się sam na sam z Neuerem, ale akcję wykończył fatalnie. Bramkarz gości pewnie interweniował, uspokajając tym samym tętno swojego szkoleniowca.
Dwie minuty później doszło do skandalu. Robert Lewandowski sprintem pognał w pole karne za górnym podaniem, a z bramki ruszył Felix Wiedwald. Interwencja golkipera Werderu była udana, ale niezwykle brutalna - wyprostowaną nogą trafił Polaka w kolano. Napastnik Bayernu zwijał się z bólu, a na jego nodze ukazała się rana świadcząca o sile faulu. Starcie wyglądało dramatycznie. Arbiter nie zareagował w żaden sposób, a powinien wyrzucić Niemca z boiska. Po chwili przerwy "Lewy" podniósł się i kontynuował grę. Udowodnił, że jest człowiekiem ze stali.
Goście po raz dziewiąty wywalczyli komplet punktów, ustanawiając rekord Bundesligi. Nigdy wcześniej żadna z drużyn nie wygrała tylu meczów z rzędu, licząc od startu rozgrywek. I wszystko wskazuje na to, że passa będzie trwać. W następnej kolejce zawodnicy ze stolicy Bawarii podejmą u siebie ekipę FC Koln.