Bundesliga. Bayern zaprasza uchodźców

Opowieści o zrozpaczonych ludziach, którzy uciekają do Europy przed wojną i zbrodniczym barbarzyństwem, a także debatę o tym, co z nimi zrobić, śledzę z przejęciem - pisze Rafał Stec na swoim blogu, odnosząc się do akcji Bayernu Monachium, Borussii Dortmund oraz niemieckich kibiców.

Dyskutuj z autorem na jego blogu

Mam wrażenie, że w XXI wieku na naszym kontynencie nie działo się nic bardziej doniosłego, istotnego dla jego przyszłości, zasadniczo sprawdzającego, jakie wartości uznajemy za ważne. Śledzę ją też ze smutkiem, bo my, Polacy, czyli naród uchodźców i katolików, w większości reagujemy na nieszczęśników nienawistnie, bezwzględnie, agresywnie. Miłosierdzie i solidarność cenimy, gdy sami przyjmujemy pomoc od krajów, w których żyje się lepiej - po awansie do grona społeczeństw stosunkowo bogatych i stabilnych priorytety się nam zmieniły.

Dlatego z zazdrością obserwowałem akcję kibiców Bundesligi, którzy w ostatniej kolejce serdecznie uchodźców witali, rozwieszając przyjazne transparenty (Borussia Dortmund 220 imigrantów zaprosiła nawet na mecz):

Z zazdrością oglądam też kampanię, w której uczestniczą reprezentanci Niemiec. Albo patrzę, jak Niemcy witają Syryjczyków:

 

Dzisiaj zaangażował się Bayern Monachium. Zorganizuje obozy treningowe dla najmłodszych uchodźców. Zaoferuje im lekcje niemieckiego, darmowe posiłki, sprzęt piłkarski. A w najbliższej kolejce ligowej każdy piłkarz wyjdzie na boisko z dwojgiem dzieci pod rękę - niemieckim oraz przyjezdnym. Monachijski klub przeznaczy też milion euro na inicjatywy związane z przyjmowaniem uciekinierów i integrowaniem ich ze społeczeństwem, które wybierze po konsultacjach z władzami Bawarii.

Suma nie robi wrażenia, ale liczy się przede wszystkim gest. Bayern to jeden z superklubów, globalnych futbolowych korporacji, które kojarzymy raczej z marketingowym pomnażaniem kupującej gadżety klienteli, które nie brzydzą się przyjmować brudnych sponsorskich pieniędzy, które wyrzucają pierdyliardy euro na transfery piłkarzy bez żadnych osiągnięć. Ważny akt społecznej odpowiedzialności. Owszem, przemyka mi przez głowę wstrętna myśl - aż się jej wstydzę - że intencją monachijczyków jest m.in. upiększanie wizerunku firmy. Ale zaraz przychodzi następna, bardziej posępna. Że gdyby podobną inicjatywę podjął polski klub, to wizerunkowo u Polaków niekoniecznie by zyskał.?

Błaszczykowski i Szczęsny na ustach Włochów. Jak to się wymawia? [MEMY}

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.