MŚ 2022. Europa podzielona w sprawie Kataru

Nie widzę szans na odebranie Katarowi mundialu w 2022 roku. Zmiana gospodarza skończyłaby się procesem, który mógłby FIFA sporo kosztować - mówi Christian Seifert, szef Bundesligi.

Rozmowa z Christianem Seifertem, szefem Bundesligi

Michał Szadkowski: FIFA planuje, by mundial w Katarze odbył się w listopadzie i grudniu 2022 r., z finałem 18 grudnia. Wyobraża pan sobie MŚ w środku zimy?

Christian Seifert: Jak każdemu kibicowi jest mi trudno, ale od początku było dla mnie jasne, że nie da się tego turnieju rozegrać latem. Organizatorzy obiecują, że na stadionach dzięki klimatyzacji temperatura nie będzie przekraczała 26-27 st. Celsjusza, ale pamiętajmy o kibicach, dziennikarzach i piłkarzach, którzy większość czasu spędzą poza stadionami. Nie obwiniam o to Kataru. Jak każde państwo ma prawo starać się o wielkie imprezy. Pytania powinniśmy kierować do organizacji, która zdecydowała, że tam odbędzie się mundial. FIFA porównała kandydatury i oceniła, że MŚ w Katarze wiążą się z największym ryzykiem, a mimo to Katar wygrał głosowanie.

Niemcy nie są w złej sytuacji, bo w Bundeslidze występuje 18 zespołów, mamy tylko jeden krajowy puchar i nie gramy w nim powtórek. Co roku mamy też przerwę zimową.

Nie chodzi jedynie o kalendarz, ale również o sponsorów i telewizje pokazujące Bundesligę.

- Telewizje najwięcej nowych widzów zyskują w czwartym kwartale - jeśli żona chce sprawić mężowi przyjemność, wykupuje mu abonament płatnej telewizji pokazującej futbol. W 2022 roku może być inaczej, ale o tym przekonamy się za kilka lat. Prawa telewizyjne na sezon 2022/23 sprzedamy w 2020 roku. Wtedy zobaczymy, jaki wpływ ma sześcio-ośmiotygodniowa przerwa w klubowym futbolu tuż przed świętami.

Co UEFA zrobi z fazą grupową Ligi Mistrzów i Ligi Europy?

- Organizacji, które będą musiały sobie poradzić z decyzją FIFA, jest więcej. W styczniu 2023 roku w Gwinei zaplanowano Puchar Narodów Afryki. Jeśli turniej nie zostanie przełożony, piłkarze z Afryki trzy-cztery miesiące spędzą poza klubami, na zgrupowaniach reprezentacji. FIFA musi też pomyśleć, co zrobić z zimowym oknem transferowym. Może w tej sytuacji styczeń nie jest najlepszym terminem? UEFA czeka zmiana kalendarza pucharów, a niemiecki związek - Pucharu Niemiec. Nie ma także sensu, by Puchar Konfederacji, który zazwyczaj był próbą generalną rozgrywaną rok przed mundialem, odbył się zimą 2021 roku, trzeba więc szukać innego gospodarza.

Bundesliga pewnie zacznie sezon 2022/23 wcześniej, a w listopadzie przerwie go na dwa miesiące. Pamiętajmy jednak, że są kraje w Europie, których zimowy mundial nie przeraża. Myślę o Norwegii, Szwecji, Rosji, które mają długą przerwę, w listopadzie i grudniu w ogóle nie grają w piłkę. To nie jest tak, że Europejczycy będą mówili jednym głosem w sprawie mundialu w Katarze.

Mówimy o korupcji przy wyborze gospodarza turnieju w 2022 r., o kalendarzu, a najbliższe MŚ odbędą się w Rosji, która zaatakowała Ukrainę.

- Zacznijmy od tego, że wielkim błędem było połączenie wyborów gospodarzy mundiali w 2018 i 2022 roku.

Blatter przyznał to po fakcie.

- Szkoda, że nie wpadł na to wcześniej. Taka metoda wręcz zachęcała do koalicji i handlowania głosami. Niezależnie od wszystkiego zgadzam się, że potrzebna jest dyskusja o obu turniejach, bo należy pamiętać, że sytuacja na świecie jest bardzo skomplikowana. Przecież w 2010 roku, gdy FIFA przyznała organizację MŚ Rosji, nikt nie wyobrażał sobie, co stanie się pięć lat później. Jeszcze w 2012 roku na Ukrainie odbyły się mistrzostwa Europy.

Nie możemy jednak doprowadzić do sytuacji, w której MŚ, ME i igrzyska olimpijskie może organizować tylko kilka najlepiej rozwiniętych krajów. Parę lat temu przez Niemcy przetoczyła się dyskusja o mundialu w RPA - pytano, po co relatywnie biedny kraj wyrzuca pieniądze na stadiony itp. Były prezydent RPA Frederik de Klerk powiedział mi później, że nic lepszego niż mundial jego kraj nie mogło spotkać. Nie chodzi o pieniądze czy promocję, ale o dumę narodową. Wszyscy w nich wątpili, a oni pokazali, że potrafią zorganizować wielką imprezę. Ta rozmowa zmieniła mój sposób patrzenia, wcześniej oceniałem wszystko z perspektywy mieszkańca Europy Zachodniej.

Zmiana gospodarza MŚ w 2022 r. jest jeszcze realna?

- Z tego co wiem, nie ma na to szans. Nie widzę człowieka mogącego się zdecydować na taki krok. Zmiana gospodarza skończyłaby się pewnie procesem sądowym, który mógłby FIFA sporo kosztować. Pamiętajmy, że wyboru dokonano zgodnie ze statutem.

A jeśli Blatter przegra majowe wybory prezydenckie?

- Nie obwiniam Szwajcara za to, że mundial odbędzie się w Katarze. O tym, że właśnie tam odbędzie się turniej, zdecydowały także głosy z Europy.

Liga angielska podpisała niedawno nowy, rekordowy kontrakt telewizyjny wart 3,2 mld euro rocznie. Jaki wpływ będzie miała ta umowa na inne ligi i rywalizację w pucharach?

- Stu najlepszych piłkarzy świata - niezależnie od tego, kogo do tej grupy zaliczymy - chce grać w Lidze Mistrzów. Anglię w tych rozgrywkach mogą reprezentować maksymalnie cztery zespoły. A one nie pomieszczą całej setki. Dlatego nie wydaje mi się, by wszyscy najlepsi piłkarze porzucili Niemcy, Hiszpanię i Włochy dla Premier League. Nie wyobrażam sobie, by Robert Lewandowski chciał grać w Aston Villi, a Kuba Błaszczykowski - w Newcastle.

Olbrzymie wpływy od telewizji są efektem specyfiki ligi angielskiej i tamtejszego rynku mediów. Kontrakt pokazuje, że rozwojowi Premier League najbardziej przysługują się szefowie telewizji BT Sport i Sky.

Poprzedni kontrakt (2013-16) gwarantował Anglikom 1,8 mld euro rocznie, a w ostatnich trzech sezonach klub z Wysp dwa razy dotarł do półfinału Ligi Mistrzów i raz do półfinału Ligi Europy. W rankingu UEFA Anglicy w tym czasie zapracowali na trzecie miejsce, za Niemcami (4 półfinały) i Hiszpanami (11). Może nie ma się czego bać?

- Czasami pieniądze są problemem. Jeśli masz ich za dużo, możesz kupić pięciu piłkarzy po 20 mln euro każdy; jeśli się nie sprawdzą, sprowadzisz kolejnych. Nie koncentrujesz się na szkoleniu, bo możesz ściągnąć każdego.

Angielskie szkolenie leży i nie zanosi się na to, żeby się podniosło.

- Pan to powiedział. W każdym razie nie możemy się niepokoić tym kontraktem. Bundesliga dostaje od telewizji 871 mln euro rocznie, jest pod tym względem na drugim miejscu w Europie i szóstym na świecie. Nas też trzeba gonić. Pamiętamy o finansowej przewadze Premier League, ale bez przesady. W Niemczech mówimy, że do sukcesu potrzebne są trzy rzeczy: pomysł, kompetencje, i pieniądze. Anglicy mają te ostatnie, zobaczymy, jak je wykorzystają.

Jest pan zmęczony pytaniami o dominację Bayernu w Bundeslidze?

- Tak, choć je rozumiem. Dominacja Bayernu przekłada się jednak tylko na wymianę opinii w mediach. Stadiony Bundesligi są zapełnione w 95 proc., więc widzowie chcą oglądać mecze, wyniki w europejskich pucharach też są nie najgorsze. W latach 70. również nie wszystkie drużyny walczyły o tytuł, to czas rywalizacji Bayernu i Borussii Mönchengladbach, której kibicuję. Wygrały ligę dziewięć razy z rzędu i nikt nie mówi o nudnych latach, tylko o najlepszym czasie w historii niemieckiej piłki.

Policzmy, o co walczą kluby Bundesligi: o mistrzostwo, miejsce w LM, kwalifikacje LM, udział w LE, uniknięcie baraży i uniknięcie spadku. Nie możemy ograniczać dyskusji do tego, kto zdobędzie mistrzostwo. To naleciałość amerykańska - tam nie można spaść, nie ma rozgrywek kontynentalnych, więc faktycznie liga ogranicza się do walki o Super Bowl czy mistrzostwo NBA. Tam zwycięzca może być tylko jeden, w Europie - wielu.

Według badań kibice patrzą na ligę przez pryzmat swojego klubu, a skoro niemal wszyscy o coś grają, to nie ma się czym martwić. Bayern zdecydowanie prowadzi w lidze, ale zobaczymy, jak długo to potrwa. Zapewniam, że nie będzie mistrzem dziesięć razy z rzędu. Żartowaliśmy ostatnio z szefem Bawarczyków Karlem-Heinzem Rummeniggem, powiedziałem mu, że sześć razy - i wystarczy. On upierał się przy ośmiu.

Ale nawet dyrektor sportowy Leverkusen Rudi Völler mówi, że pozostałe kluby nigdy nie będą w stanie się zbliżyć do Bayernu.

- O jakim zmniejszaniu dystansu mówimy? Niedawno dwa razy z rzędu mistrzostwo świętowała Borussia, a wcześniej Wolfsburg. Każda drużyna mierzy się z Bawarczykami dwa razy w sezonie. Problem zacząłby się, gdyby nie wierzyły w to, że mogą ich pokonać i poddawały się przed meczem.

Teraz sytuacja się zmieniła, ale czy drżał pan jesienią, gdy Dortmundowi groził spadek?

- Byłem przekonany, że się podniesie. Borussia pokazała w tym sezonie wyjątkowość Bundesligi. W żadnej innej czołowej lidze Europy taki zespół nie wylądowałby na ostatnim miejscu. Swoją drogą, niech pan zresztą spyta kibiców Dortmundu albo broniącego się przed spadkiem HSV, czy uważają sezon za nudny, bo Bayern dominuje.

Zobacz wideo

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.