Bundesliga. Co zostało z Borussii

Ma za sobą najgorszy start sezonu od 29 lat. Jeśli przegra w sobotę z Bayernem, prawdopodobnie wyląduje w strefie spadkowej. Ale w hitach wciąż potrafi zagrać jak czołowa drużyna Europy.

Piłkarzom Dortmundu niebo zwaliło się na głowy. Po pięciu porażkach w sześciu meczach Bundesligi trener Jürgen Klopp ogłosił, że sytuacja jest krytyczna. Przed wtorkowym spotkaniem z drugoligowym St. Pauli w Pucharze Niemiec mówił, że szatnię obleciał strach przed kolejnym niepowodzeniem (skończyło się łatwym 3:0).

W Bayernie jest odwrotnie, piłkarze nie przegrali 14 meczów z rzędu, a wpadki zdarzają im się tylko na wyjazdach (remisy z Schalke, HSV i ostatnio z Mönchengladbach). Trener Pep Guardiola twierdził, że w pełni formy zobaczymy ich dopiero wiosną, ale nawet nie grając na 100 proc., Bayern prowadzi w Bundeslidze i w grupie Ligi Mistrzów. W środę pokonał HSV 3:1 i awansował do III rundy Pucharu Niemiec.

Całkowicie odbierać Borussii nadziei na sukces w Monachium jednak nie można. Dortmundczycy już w tym sezonie Bayern pokonali, w Superpucharze Niemiec wygrali 2:0. Mistrzowie kraju grali wtedy co prawda półrezerwowym składem, ale później piłkarze Kloppa pobili także Arsenal. W Lidze Mistrzów oglądamy zresztą zupełnie inny zespół, na półmetku fazy grupowej Borussia nie straciła punktu ani bramki. To wciąż drużyna, którą stać na jednorazowy wysiłek, być może teraz nie potrafi wytrzymać tempa Bayernu w lidze, ale jednego wieczoru wciąż może pokonać każdego. - Mecze z monachijczykami często nam wychodziły. Teraz też mamy szansę, ale potrzebujemy trochę szczęścia - mówi najbardziej doświadczony piłkarz Borussii Sebastian Kehl.

W Dortmundzie skończył się już czas, w którym silniejszą drużynę Klopp mógł zbudować z piłkarzy kontuzjowanych niż ze zdrowych. Po Ilkayu Gündoganie, Marco Reusie i Henrichu Mychitarianie do treningów wrócił Jakub Błaszczykowski. Nie wiadomo, czy będzie gotowy na sobotę, ale nawet bez niego trener może wystawić niemal najsilniejszy skład.

Atutem Borussii jest też to, w jaki sposób radzi sobie z kryzysem. Gdyby Ba-yern leżał na 15. miejscu w tabeli, w Monachium ogłoszono by koniec świata, a brukowce plotkowałyby o wyrzuceniu trenera. W Dortmundzie o zwolnieniu Kloppa nikt nawet nie myśli. Trybuny skandują: "Sześć lat sukcesów nie zniszczy sześć słabych meczów!". W czasie konferencji po spotkaniu z St. Pauli fanka odczytała list miłosny do trenera, w którym tłumaczyła: "Doprowadziłeś nas do sukcesów, my przeprowadzimy cię przez kryzys". - Musi być z nami naprawdę źle, skoro ludzie zachowują się w ten sposób - żartował Klopp.

Wyjście z kryzysu może być dla szkoleniowca największym wyzwaniem w karierze. W poprzednim sezonie poradził sobie z przebudową zespołu po odejściu do Monachium Mario Götzego, ale jak zastąpić Roberta Lewandowskiego, jeszcze nie wymyślił. A musi się spieszyć, bo wszystko wskazuje na to, że na tej dwójce rozbiórka się nie skończy. Kilka dni temu szef Bawarczyków Karl-Heinz Rummenigge powtórzył, że jego klub jest zainteresowany Reusem.

Więcej o:
Copyright © Agora SA