Tak relacjonowaliśmy na żywo mecz Schalke z Bayerem
26-letni Boenisch niczym nie zaskoczył w meczu z Schalke. Był niemal tak mało zwrotny jak na Euro 2012 i przy akcjach ofensywnych rywali zamierał, a przeciwnicy go spokojnie obiegali. Reprezentant Polski często spóźniał się z interwencjami lub był po prostu bierny. Większość akcji Schalke szła jego stroną, wielokrotnie Boenisch dopuszczał do dośrodkowań.
Pierwszy gol padł jednak ze strony przeciwnej. Rzut wolny w 30. minucie wykonywał Jefferson Farfan i wrzucił piłkę idealnie na głowę Marco Högera. Ten wyskoczył najwyżej i umieścił piłkę w siatce.
Przy drugim golu w 83. minucie Boenisch już jednak się zupełnie nie popisał. Zdecydowanie przegrał pojedynek biegowy z Farfanem, próbował mu jeszcze wybić piłkę wślizgiem, ale nieudanie. Gracz Schalke wpadł w pole karne, gdzie powalił go na murawę Emir Spahić. Sędzia musiał podyktować "jedenastkę", którą na bramkę zamienił sam poszkodowany.
Bayer miał swoje szanse (m.in. strzał Kiesslinga z trzech metrów ofiarnie wybił Uchida), a kilka z nich stworzył sam Boenisch. Trzeba przyznać, że reprezentant Polski w ofensywnie był bardzo aktywny i piłka często lądowała w okolice, gdzie akurat stał. Za każdym razem jednak ubiegali go obrońcy, jedno jego bardzo mocne uderzenie zostało zablokowane i raz uderzył z dystansu w trybuny.
Sam szlagier 4. kolejki Bundesligi był szlagierem tylko z nazwy. Dobrych akcji i strzałów było niewiele, a zwycięstwo Schalke z pewnością było zasłużone. Gospodarze wygrali swoje pierwsze spotkanie w tym sezonie, a Bayer stracił pierwsze punkty.