Smuda i w Niemczech ma czynić cuda

Były selekcjoner dostał pracę w Niemczech. Ale i tam nie będzie miał łatwo - w niecałe pół rundy ma uchronić przed spadkiem ostatnią w 2. Bundeslidze drużynę Jahn Regensburg.

W Ratyzbonie, przypominając m.in. niesamowite mecze Widzewa, wierzą w talenty 65-letniego Franciszka Smudy. Dyrektor sportowy Franz Gerber zapewnia, że to idealny trener na trudne sytuacje, i właśnie dlatego podpisuje kontrakt z polskim eksselekcjonerem. Na razie tylko na pół roku, umowa zostanie przedłużona na wypadek sukcesu, jakim ma być dla beniaminka utrzymanie w 2. Bundeslidze.

Ale będzie to niezwykle trudne. Po 19 meczach Jahn ma tylko trzy zwycięstwa oraz cztery remisy i aż siedem punktów straty do bezpiecznego miejsca.

- Sytuacja w tabeli nie jest łatwa, ale tylko dlatego Franek ma tam pracę - mówi "Gazecie" Dariusz Pasieka, który przez dwa lata pracował w Jahn Regensburg jako trener. - Dla takiego klubu to duża sprawa, że przychodzi były selekcjoner, którego kilka miesięcy temu miliony ludzi oglądały w telewizji na otwarciu Euro. Gdyby Smuda miał pracę, nie wziąłby tej posady, uznając ją za nieatrakcyjną. Ale nie można powiedzieć, że to zły ruch bądź krok wstecz. Rynek niemiecki szybko docenia dobrą robotę. Przypomnę tylko, że niedawny trener Regensburga Markus Weinzierl wywarł takie wrażenie, że za pół miliona euro odkupiło go Augsburg z 1. Bundesligi.

W środę Smuda poprowadził pierwszy trening. Dotarł do klubu wprost z podróży, później nie odbierał telefonu. Szkoleniowiec z podwójnym obywatelstwem ma cztery tygodnie na przygotowanie drużyny do 15 meczów rundy rewanżowej.

Pasieka: - Początek mają wyjątkowo trudny. Pierwsi rywale to Eintracht Braunschweig, Hertha Berlin i Energie Cottbus, wszyscy z czołowej czwórki. Nie da się nawiązać z nimi walki bez wzmocnień.

Jahn po awansie znacząco zmienił skład. Na niekorzyść, bo wyróżniający się zawodnicy odeszli do lepszych zespołów, a klub z Bawarii zaczął ściągać młodych graczy z rezerw klubów 1. Bundesligi. Największy problem Jahn ma z obroną. Aż tak wielki, że na prawej stronie tej formacji przez kilka spotkań grał nominalny napastnik. Najbardziej doświadczonym graczem jest były reprezentant Niemiec 34-letni Christian Rahn.

- Regensburg to drużyna, która straciła najwięcej goli, sama niewiele strzela. Jeśli spojrzymy też na straty w tabeli, zadanie przed Smudą jest arcytrudne. A działacze postawili przecież jasny cel: utrzymanie albo rozstanie - mówi Andrzej Juskowiak, była gwiazda Bundesligi, król strzelców igrzysk w Barcelonie. - Kilku dziennikarzy było zdegustowanych, że były selekcjoner bierze najgorszy klub w 2. Bundeslidze. A ja patrzę na to inaczej: liga niemiecka była marzeniem Smudy, a wejście na tak trudny teren to na razie dla niego jedyna przepustka. Gdyby się nie zdecydował, było już trzech innych kandydatów na jego miejsce. Konkurencja, jaka tam panuje, jest niebywała.

- Liczę, że Frankowi się powiedzie. Wszedł na bardzo trudny i wymagający rynek, ale jeśli da drużynie coś, czego od niego oczekują, będzie uwielbiany. To fajne miasteczko, świetni ludzie, dobrze spędziłem tam kawałek życia. Jemu życzę tego samego - kończy Pasieka.

Na zatrudnienie Smudy w Regensburgu zareagowała prezes Warty Poznań Izabella Łukomska-Pyżalska. Na Twitterze dała kibicom zagadkę: "Jeśli trener piłkarskiej reprezentacji kraju z Europy Środkowej krótko po zwolnieniu obejmuje najgorszy zespół niemieckiej II ligi, to... a) świadczy to o tym, że spoczywamy na dnie futbolowego Rowu Mariańskiego, b) dowodzi tego, że nasi szkoleniowcy to "cenieni fachowcy".

40 tys. euro

ma zarabiać w Regensburgu Smuda (według niemieckich mediów)

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.