Lewandowski ma kontrakt z Borussią do 2014 roku. Wszystko wskazuje na to, że polski napastnik nie chce go przedłużać - w takim przypadku Borussia, by zarobić na transferze, musi sprzedać swojego snajpera po tym sezonie. W ostatnim czasie kierownictwo mistrzów Niemiec pierwszy raz przyznało, że jest to prawdopodobne rozwiązanie. Niemiecka prasa podała nawet, że trener Juergen Klopp znalazł już następcę dla polskiego snajpera - ma nim być Siem de Jong z Ajaksu Amsterdam.
Gra między menedżerami a klubem trwa w najlepsze. W poniedziałek oliwy do ognia dolał dyrektor Borussii Joachim Watzke. Z jego wypowiedzi wynika, że mistrzowie Niemiec nie pozwolą Polakowi na opuszczenie klubu. W tym przypadku nie zarobiliby na transferze ani jednego euro.
- To prosta gra cyfr. Bardziej sensowne może być zostawienie Lewandowskiego na jeszcze jeden świetny sezon niż sprzedawanie go za duże pieniądze - powiedział Niemiec. - W tym momencie nie ciąży na nas żadna finansowa presja.
Lewandowski ma świetną passę - w ostatnich czterech meczach strzelił osiem bramek. We wtorek Borussia Dortmund zagra u siebie z Fortuną Düsseldorf (relacja - Sport.pl o 20), w sobotę zmierzy się na wyjeździe z Bayernem Monachium (relacja - Z Czuba i na żywo o 18.30).
Lewandowski od miesięcy powtarza, że marzy o lidze angielskiej, latem na Wyspach plotkowano, że interesują się nim Manchester United i Chelsea. - Pierwsi kupili Robina van Persiego, mają czterech napastników. Mało prawdopodobne, by Alex Ferguson sprowadził jeszcze jednego. Londyńczycy z pewnością kogoś kupią, być może już w styczniu, ale na szczycie ich listy życzeń są Falcao i Cavani - mówi angielski dziennikarz, specjalista od transferów. Zimowe przejście Lewandowskiego na Stamford Bridge stanie się jeszcze mniej prawdopodobne, jeśli Chelsea awansuje do 1/8 finału Ligi Mistrzów, bo przepisy LM pozwalają piłkarzowi grać tylko w jednym klubie w sezonie. Trudno uwierzyć także w transfer do Manchesteru City. Być może polski napastnik skusi się na grę w Liverpoolu bądź Tottenhamie - obie drużyny szukają napastników.