Bundesliga. Lewandowski poza Borussią? Ryzyko popłaca

Według gazety ?Berliner Zeitung? Robert Lewandowski będzie miał problem z odnalezieniem się w nowej drużynie, jeśli zdecyduje się odejść z Borussii Dortmund. Z kolei jej trener, Juergen Klopp, komplementuje Polaka, twierdząc, że należy on do grona pięciu najlepszych napastników grających w Europie. Razem z byłymi napastnikami reprezentacji Polski zastanawiamy się, jak Lewandowski poradziłby sobie po ewentualnym transferze. Relacja na żywo z meczu z Mainz na Sport.pl w sobotę o 15.30, transmisja w Eurosporcie.

12 goli w 17 meczach - to bilans "Lewego" w Borussii w bieżącym sezonie. Sześć trafień nasz snajper zaliczył w trzech ostatnich występach - po dwa w Bundeslidze z Augsburgiem i Greuther Fuerth oraz w Lidze Mistrzów, z Ajaksem Amsterdam. W sobotę może dołożyć kolejne, bo Borussia jest zdecydowanym faworytem wyjazdowego meczu z Mainz.

Nie strzela - źle, strzela - jeszcze gorzej?

"Lewandowski jest w coraz lepszej formie, ale on jest jedynie skutecznym egzekutorem. Ładne gole strzelają inni - Mario Goetze czy Marco Reus. To oni zachwycają publiczność, a Polak spełnia jedynie swoje zadanie jako wysunięty napastnik" - ocenia "Berliner Zeitung".

- Prawda jest taka, że czego Robert nie zrobi, to będzie miał problem, bo jak przestanie strzelać, dziennikarze i kibice zaczną go krytykować, a jak dalej będzie trafiał, to zamiast go chwalić, będą jeszcze częściej rozmawiali o jego przyszłości. Już teraz w Niemczech wszyscy zastanawiają się, czy i gdzie odejdzie po sezonie. No bo jeśli wkrótce nie przedłuży kontraktu ważnego do końca czerwca 2014 roku, to zostanie sprzedany. Borussia jest już negocjacjami i spekulacjami zmęczona i zdenerwowana - mówi mieszkający w Niemczech Marek Leśniak.

Były zawodnik m.in. Bayeru Leverkusen rozumie, że władze BVB denerwują się, kiedy menedżerowie Lewandowskiego wymieniają kolejne kluby rzekomo zainteresowanie jego sprowadzeniem. Ale Leśniakowi nie podoba się, gdy niemieccy dziennikarze nie doceniają polskiego napastnika.

- Według mnie on jest najlepszym piłkarzem Bundesligi na swojej pozycji. Umie strzelać gole w najważniejszych meczach, często bardzo ładne, jak np. pod koniec poprzedniego sezonu w spotkaniu z Bayernem Monachium. Poza tym potrafi sam stworzyć sobie okazję do zdobycia bramki, bardzo dobrze współpracuje z kolegami i zalicza sporo asyst - komplementuje Lewandowskiego były napastnik.

Podobnie "Lewego" ocenia Jacek Ziober. - Nie trzeba być znawcą futbolu, żeby zauważyć, jak bardzo Robert poprawił się w ostatnich latach. Jest szybszy, bardziej dynamiczny, silniejszy. Nie bez powodu mówi się, że mógłby grać w Realu. Jeśli poprawi skuteczność, to poradzi sobie w każdym klubie. A skoro potrafił poprawić inne elementy, to i z tym sobie da sobie radę - uważa były napastnik m.in. Montpellier i Osasuny.

Anglia, Hiszpania? To kusi

Lewandowskiego broni również Jacek Dembiński. - Może z Ajaksem Robert nie zaliczył spektakularnych zagrań, ale był bardzo skuteczny, zdobył dwa gole, znów potwierdził swoją klasę. Nie dziwię mu się, że myśli o sprawdzeniu się w innej lidze. Gdybym był na jego miejscu, też zastanawiałbym się, jak poszłoby mi w Anglii albo w Hiszpanii - mówi ostatni Polak przed Lewandowskim, którym w Champions League zdobył dwa gole w jednym meczu (w 1996 roku, w zakończonym remisem 2:2 meczu Widzewa Łódź z Borussią Dortmund).

Co ciekawe, zrozumienie dla Lewandowskiego wyraził również Klopp. - Gdybym był młodszy i miał możliwość, to też pewnie bym sobie pomyślał: "Przekonaj się, jak jest w Hiszpanii, zobacz, jak w Anglii" - stwierdził kilka dni temu szkoleniowiec BVB.

"To nie BVB będzie miała problem po jego odejściu, a on sam. Borussii znacznie łatwiej będzie zatrudnić lepszego napastnika od Lewandowskiego, aniżeli jemu znaleźć klub, który będzie dla niego równie dobry jak ekipa z Dortmundu" - twierdzi z kolei "Berliner Zeitung".

- Sprawa rzeczywiście nie jest prosta, bo to prawda, że w Borussii Robert czuje się świetnie, że tam stawia na niego trener, że doskonale grają z nim koledzy. W innej drużynie Lewandowskiemu mogłoby być trudniej. Z drugiej strony Klopp ma rację, chwaląc naszego napastnika. Może przesadził, mówiąc, że Robert jest w najlepszej piątce, bo to bardzo trudno ocenić, ale na pewno Lewandowski ma takie umiejętności, które pozwalają mu myśleć o podjęciu nowego wyzwania - ocenia Dembiński.

Zawsze można wrócić

Z byłym graczem m.in. Hamburgera SV zgadza się Andrzej Juskowiak. - Robert cały czas robi postępy, rozwija się, nie dziwi, że skoro jego nazwisko wymienia się w kontekście takich klubów jak Manchester United czy Real Madryt, to on myśli o występach w którymś z tak wielkich zespołów - mówi były snajper m.in. Wolfsburga. - Ale jeśli Lewandowski miałby gdzieś odchodzić, to tylko do drużyny takiej klasy. Dziś tak naprawdę nie ma wielu zespołów mocniejszych od Borussii. Dlatego trzeba docenić, że nasz napastnik jest w niej gwiazdą i że właśnie w niej się rozwija - tłumaczy "Jusko".

Na to samo uwagę zwraca Leśniak. - Transfer Roberta miałby sens tylko wtedy, gdyby jego nowym klubem był Manchester, Real albo Barcelona. Nie ma sensu nastawianie się tylko na większy zarobek, po prostu nie warto za pół miliona euro rocznie więcej grać w jakimś średniaku z ligi angielskiej, bo tam Lewandowski nie stałby się lepszym piłkarzem. A w Borussii cały czas się rozwija, co widać, kiedy porówna się jego grę w poprzednim i w obecnym sezonie Ligi Mistrzów - mówi Leśniak.

Eksperci podkreślają, że piłkarz staje się tym lepszy, w im mocniejszym zespole występuje. - W reprezentacji Polski Robertowi za dobrze nie idzie, bo w niej występują słabsi zawodnicy niż w Borussii. Gdyby Lewandowski przeniósł się do zespołu środka tabeli ligi hiszpańskiej czy angielskiej, to pewnie grałoby mu się trudniej niż w Borusii - uważa Dembiński.

- Borussia prezentuje szybką, ofensywną piłkę, co służy Robertowi. Pewnie gdyby trafił do Realu, to w nim strzelałby jeszcze więcej bramek, bo miałby jeszcze więcej okazji - dodaje Juskowiak. - Choć tam jest też większa presja. Pamiętamy takich piłkarzy, którzy w Bundeslidze błyszczeli, a po przejściu do silniejszej ligi grali słabiej i w końcu wracali do Niemiec. Tak było m.in. z Klaasem-Janem Huntelaarem i Rafaelem van der Vaartem - mówi król strzelców igrzysk olimpijskich w Barcelonie (1992 rok).

- Zgoda, różnie bywa, ale generalnie ryzyko popłaca. Na miejscu Roberta spokojnie grałbym w Borussii, bo skoro ona pokonuje Real i rozbija Ajax, to jest naprawdę świetnym zespołem. Ale kiedy zgłosiłby się po mnie któryś z legendarnych klubów, to takiej szansy bym nie przepuścił. Prawda jest taka, że nawet gdyby Robertowi w Realu czy Manchesterze nie wyszło, to spokojnie mógłby wrócić do Bundesligi, bo w niej już wyrobił sobie naprawdę świetną pozycję i nie zabrakłoby takich, którzy chcieliby go zatrudnić - kończy Dembiński.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.