Liga angielska. Arsenal bez pucharów

Bez kontuzjowanych Łukasza Fabiańskiego i Wojciecha Szczęsnego Arsenal przegrał na wyjeździe z Manchesterem United i odpadł z Pucharu Anglii. Kanonierom pozostaje walczyć o mistrzostwo kraju

Inaczej wyobrażali sobie zapewne kibice Arsenalu przełom lutego i marca. Najpierw, będąc murowanym faworytem, "Kanonierzy" przegrali z Birmingham finał Pucharu Ligi. Następnie nie zdołali utrzymać przewagi z pierwszego meczu i przegrywając 1:3 z Barceloną, odpadli z Ligi Mistrzów. W międzyczasie zawiedli, remisując u siebie bezbramkowo mecz ligowy z Sunderlandem. Wreszcie w sobotę odpadli z bardzo szanowanych w Anglii rozgrywek o puchar kraju.

Nastroje w drużynie są równie kiepskie jak wśród fanów. - Przed nami niezwykłe wyzwanie, jakim będzie pozbieranie się po tych trudnych dwóch tygodniach - powiedział po meczu trener Arsene Wenger. - Na szczęście następny mecz gramy - co dawno nam się nie zdarzyło - dopiero za tydzień, więc mamy czas się odbudować.

Wątpliwości co do siły mentalnej Arsenalu mają angielscy dziennikarze. Postawa "Kanonierów" potwierdza tezę tych, którzy twierdzą, że przyczyną porażek jest filozofia prowadzenia klubu polegająca na wychowywaniu młodych piłkarzy i niechęci do kupowania tych doświadczonych. Phil McNulty z BBC twierdzi, że kolejny (szósty) sezon bez żadnego trofeum może szefów klubu zmusić wreszcie do wpłynięcia na Wengera, by ten choć trochę zmienił swoje podejście. O zwolnieniu Francuza nie ma mowy.

Sobotnia wygrana poprawiła za to humory w Manchesterze. Zła passa londyńczyków pozwoliła zapomnieć o kryzysie, o jakim do niedawna mówiono na Old Trafford. Po zeszłotygodniowej dotkliwej porażce z Liverpoolem na Anfield Aleks Ferguson zabronił nawet swoim piłkarzom wypowiadać się do mediów. Sam nie pojawił się na konferencji prasowej. W Liverpoolu zawiedli przede wszystkim pomocnicy: doświadczeni Ryan Giggs i Paul Scholes, a także bardzo słaby w tym sezonie Michael Carrick. Dlatego też to właśnie ta formacja została poddana totalnej przebudowie na mecz z Arsenalem. W środku pomocy zagrali John O'Shea i Darron Gibson, na skrzydłach zaś nominalni obrońcy - bliźniacy Fabio i Rafael da Silva. Pierwszy z braci strzelił nawet pierwszego gola. Jednak największą radość sprawił kibicom "Czerwonych Diabłów" inny skrzydłowy. Po raz pierwszy od września pojawił się na boisku Antonio Valencia. Powrót Ekwadorczyka jest tym istotniejszy, że kontuzji w meczu z Liverpoolem doznał Nani i pauzować będzie przez parę tygodni.

Manchester United jest teraz faworytem do zdobycia Pucharu Anglii, ale w półfinale zagra z Manchesterem City. W drugim półfinale zagra Bolton ze Stoke. Oznacza to, że Bolton albo Stoke zagra w przyszłym sezonie w lidze europejskiej, nawet jeśli przegra w finale, bo obydwie drużyny z Manchesteru raczej na pewno zapewnią sobie występ w Lidze Mistrzów. W pucharach może za to zabraknąć Liverpoolu.

Ćwierćfinał Pucharu Anglii:

Manchester United - Arsenal 2:0 (1:0): F. da Silva (28.), Rooney (48.)

Birmingham City - Bolton 2:3 (1:1): Jerome (38.), Philips (80.) - Elmander (21.), Davies (66. karny), Lee (90.)

Stoke City - West Ham United 2:1 (1:1): Huth (12.), Higginbotham (63.) - Piquionne (30.)

Manchester City - Reading zakończył się po zamknięciu tego wydania "Gazety"

Pary półfinałowe:

Manchester City/Reading - Manchester United

Bolton - Stoke

"Wciąż wierzę w mistrzostwo" - Szczęsny

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.