Premier League. Ferguson znowu sięgnie do portfela?

Alex Ferguson w ostatnim czasie wybiera złe rozwiązania z punktu widzenia swojego portfela. Nie zależnie od tego czy powie w mediach coś krytycznego czy nie powie nic musi do niego sięgać. Trener Manchesteru nie zdążył jeszcze zapłacić za niestosowne wypowiedzi pod adresem arbitra spotkania z Chelsea, a już grozi mu kolejna - tym razem za brak komentarza po klęsce z Liverpoolem

Liverpool wygrał na własnym stadionie z podopiecznymi Fergusona aż 3:1. A "Czerwone Diabły" z polecenia swojego menadżera odmówiły jakichkolwiek wypowiedzi w prasie, do których sa zobowiązani. Kary mogą nie ustrzec również inne osoby z kręgu Manchesteru United.

Ferguson niezadowolony po raz kolejny z pracy arbitrów powstrzymał się w niedziele od wszelkich wypowiedzi w mediach, bo kilka dni wcześniej został za takowe ukarany. Ani słowa po raz pierwszy w historii nie powiedziano nawet klubowej stacji MUTV, a jego asystent Mike Phelan odmówił pomeczowego komentarza dla BBC, do którego przyzwyczaił już kibiców. Radiowa stacja TalkSports również została odesłana z kwitkiem mimo umówionych spotkań.

Najbardziej narażona osobą na grzywnę pozostaje trener liderów Premier League. Jeśli któraś ze spółek medialnych złoży zażalenie do władz ligi, Brytyjczyk prawdopodobnie nie uniknie konsekwencji za nieprzestrzeganie warunków pomiędzy ligą a mediami.

Manchester pogrążył Dirk Kuyt, który zdobył wszystkie bramki Liverpoolu. Były to jego pierwsze gole strzelone ManU. Holender od komentarzy po meczu nie stronił i podziękował w nich koledze z zespołu, który miał udział we wszystkich trzech trafieniach pomocnika Liverpoolu. - Hat-trick przeciwko Manchesterowi to niesamowite uczucie. Muszę podziękować Luisowi Suarezowi. Jest wspaniałym piłkarzem i wykreował dwa moje gole - powiedział Kuyt.

Upadek Manchesteru na Anfield ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA