Manchester United cierpi przez niewierność Rooneya

W 89. minucie Manchester United prowadził z Evertonem 3:1, ale ostatecznie zremisował 3:3. Wicemistrzowie Anglii grali bez Wayne'a Rooneya, bohatera kolejnego seksskandalu w angielskim futbolu

- W drugim wyjazdowym meczu z rzędu zmarnowaliśmy szansę. Fulham strzeliło nam gola na dwie minuty przed końcem, w sobotę zrobił to Everton. Oddaliśmy dwa punkty - narzekał trener MU Alex Ferguson.

Szkot tłumaczył, że zostawił w domu Rooneya, bo wizyty na Goodison Park są dla niego ciężkie. 25-letni Anglik jest wychowankiem Evertonu, ale gdy sześć lat temu wymusił odejście do MU, dla fanów stał się judaszem.

Tym razem dostałoby mu się także za niewierność. Tydzień temu 21-letnia prostytutka Jennifer Thompson opowiedziała brukowcom, że w 2009 r. gwiazdor reprezentacji Anglii regularnie płacił jej tysiąc funtów za "randkę". Jego żona Coleen była wtedy w ciąży.

Przez cały tydzień kolorowa prasa dopisywała kolejne wątki afery, rodzice prostytutki zdążyli nawet przeprosić Coleen.

Piłkarz siedział cicho, mimo oskarżeń nie opuścił zgrupowania reprezentacji Anglii, a we wtorek strzelił gola Szwajcarom w eliminacjach Euro 2012. W piątek, wraz z żoną, poprosił media o uszanowanie prywatności, rewelacje brukowców nazwał nieścisłymi i wścibskimi.

Fachowcy twierdzą, że Rooney, w przeciwieństwie do Tigera Woodsa, na aferze nie straci. Słynny golfista od lat budował wizerunek wzorowego męża i ojca, a gdy kilka miesięcy temu okazało się, że notorycznie zdradzał żonę, odwrócili się od niego sponsorzy.

Rooney za ascetę nigdy nie uchodził. Zanim skończył 20 lat, brukowce przyłapywały go na wizytach u prostytutek, w tym 47-letniej seniorki zawodu, której płacił skromne 45 funtów za godzinę.

Anglicy zastanawiają się jednak, czy brukowce nie przekroczyły granicy. - Ta historia trzyma się kupy, ale czy interes społeczny wymagał, by płacić prostytutce za opowieści o uprawianiu seksu z Rooneyem? - pyta publicysta "Guardiana".

W ostatnich miesiącach brukowce pisały o życiu seksualnym Johna Terry'ego, Ashleya Cole'a i Petera Croucha. Artykuły o kolejnych skandalach zalegają w szufladach, bo publikacje blokują prawnicy gwiazd, udowadniając przed sądem, że chodzi wyłącznie o sensację, a nie informowanie czytelników.

Zwyczajami w angielskich mediach najbardziej zdziwieni są przybysze z kontynentu. Trener Chelsea Carlo Ancelotti regularnie proszony jest o komentarz do rewelacji brukowców, co strasznie go denerwuje. - Nie interesuje mnie, czy piłkarze chodzą spać o ósmej czy o dwunastej. Zależy mi tylko, by na treningu pracowali na 100 procent. Nigdy nie kontrolowałem swoich zawodników i nie rozumiem, dlaczego tak wielu ludzi interesuje, co robią poza boiskiem - powiedział Włoch, bo także jego spytano o Rooneya.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.