Piłka nożna. Palaciosa powrót do piłki po rodzinnej tragedii

Wilson Palacios, serce środka pola reprezentacji Hondurasu na mundial, wie lepiej niż ktokolwiek gdzie futbol generalnie powinien się znajdować w życiu człowieka. Rok temu pewnej niedzieli 25-letni piłkarz Tottenhamu został poinformowany o odnalezieniu zwłok jego brata Edwina, lat 16, porwanego 18 miesięcy wcześniej. Całe to zdarzenie odbiło się głębokim piętnem na psychice zawodnika.

- To prawda. Byłem bliski zakończenia kariery - powiedział Palacios.- Powodem, dla którego to wszystko przetrzymałem było to, iż zawsze chciałem zostać piłkarzem, ale to przede wszystkim moja rodzina i bliscy przyjaciele dawali mi rady typu : graj dalej, graj dalej.

W końcu okazało się, że to gra w piłkę była ucieczką Palaciosa od bólu i gniewu.

- Piłka to jest to co robię - powiedział zawodnik. Biorąc pod uwagę okoliczności tej tragicznej majowej niedzieli roku 2009 jego forma była nieprawdopodobna i w dużej mierze pomogła zakwalifikować się Tottenahmowi do eliminacji Ligi Mistrzów w następnym sezonie.

- Od dziecka zawsze byłem twardy, rozumiecie mentalnie twardy i silny. Zawsze byłem twardy i prostolinijny i to mi pomogło.

Co zrozumiałe zagorzały katolik skupił swoją uwagę na przyszłości i odmówił obwiniania honduraskiej policji lub władz za niepowodzenie w ocaleniu jego brata.

- Nie wróci to życia mojemu bratu, wszyscy to wiedzą, ale podejrzewam, że to pomoże jak powiem, że policja zrobiła co do niej należało.- Zostawiliśmy to w rękach agencji egzekwowania prawa w Hondurasie i wykonali oni swoją pracę. Zostawiliśmy to też w rękach Boga, ponieważ tam jest w tej chwili mój brat. Nigdy z nas nie żyje wiecznie. To co przytrafiło się mojemu bratu było więcej niż nieszczęśliwe, a jego przeznaczenie straszne, ale teraz wiemy, że jest w lepszym miejscu.

Honduras pojechał do Hiszpanii w roku 1982 jako outsiderzy, ale mimo, że nie udało im się wyjść z grupy, wyjechali z tarczą po remisie 1:1 z gospodarzami, takim samym remisie z Irlandią Północną i porażce 0:1 z Jugosławią, którą ponieśli w 87 min. po rzucie karnym.

Teraz nadzieje są takie, by choć nawiązać do tamtych udanych meczy.

- Dla mojego kraju i ludzi, a w szczególności dla mojej rodziny to niesamowite, zważywszy na to co przeszliśmy. Minęło już ponad 25 lat od tamtych występów. To ciężka grupa, ale mamy szanse i nie możemy się już doczekać na mundial.

Po udanych występach w Birmingham i Wigan przeniósł się do Tottenhamu w styczniu 2009 roku i wierzy, że jest dobrze przygotowany na wielką grę na mistrzostwach. Palacios twierdzi, że Honduras nie boi się nikogo, nawet Hiszpanii, ani jej najlepszego napastnika Fernando Torresa.

- Wiemy, że Torres jest jednym z najlepszych napastników na świecie. Nawet, gdy byłem w Hodurasie oglądałem Hiszpanów. Wiem, że reprezentują wysoki poziom, ale my też mamy dobrych piłkarzy. Z osobistego punktu widzenia to był wyjątkowo ciężki rok. Ale to co musisz zrobić teraz to być skupionym i kroczyć naprzód. Na boisku jestem zwykłym człowiekiem. Moją motywacją jest kopanie piłki.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.