Ariel Borysiuk: Kibice tak blisko, że mogą klepnąć cię w głowę

- Jimmy Floyd Hasselbaink ma świetny kontakt z drużyną, z każdym stara się rozmawiać. Gdy tylko mijam go na korytarzu zatrzymuje się, pyta o zdrowie, co u mnie. To miła odskocznia od trenera Czerczesowa z którym w ciągu pół roku rozmawiałem może raz - mówi Ariel Borysiuk, zawodnik angielskiego Queens Park Rangers.

Tomasz Zieliński: Na początek muszę spytać jak wygląda sytuacja z twoim zdrowiem? Ledwo rozpocząłeś treningi z QPR i już złapałeś uraz.

Ariel Borysiuk, zawodnik Queen Park Rangers : - Wyglądam coraz lepiej, od kontuzji minęły już trzy tygodnie. Od poniedziałku zaczęłam ćwiczenia wzmacniające kostkę. Na początku tygodnia zaczynam delikatne bieganie, mam nadzieję, że we wrześniu już zagram. W pierwszych tygodniach gramy praktycznie co trzy dni, wierzę, że uda mi się wskoczyć do składu na jeden z meczów.

Nowy kraj, nowa drużyna i od razu kontuzja, fatalny początek.

- Po obozie w Holandii wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku, zacząłem łapać filozofię trenera, spokojnie przyjmowałem obciążenia treningowe. Najgorzej, że doznałem urazu bez kontaktu z przeciwnikiem, po prostu pech.

Twoim trenerem jest Jimmy Floyd Hasselbaink, z boiska pamiętamy go jako agresywnego napastnika. Jakim jest trenerem?

- Szczerze mówiąc zachowuje się podobnie jak na boisku. Bardzo przeżywa każdy trening, potrafi przerwać gierkę taktyczną i ostro naskoczyć na zawodników, kiedy nie realizujemy jego założeń. Ale ma też świetny kontakt z drużyną, z każdym staram się rozmawiać. Gdy tylko mijam go na korytarzu zatrzymuje się, pyta o zdrowie, co u mnie. To miła odskocznia od trenera Czerczesowa z którym w ciągu pół roku rozmawiałem może raz. Nie zmienia to faktu, że trenera Czerczesowa szanuję i dziękuje mu za ostatnich kilka miesięcy.

Trafiłeś do klubu który jest marką, do zespołu z wielkiego miasta i z wielkimi ambicjami. Był lekki szok w porównaniu z tym co już widziałeś?

- Kiedy usłyszałem o ofercie z QPR był mały szok - bardzo znany klub chce mnie mieć u siebie, a ja do tego zawsze marzyłem, żeby grać w Anglii. Kocham angielską piłkę, wychowałem się na ich lidze, a także na lidze włoskiej. QPR to 12 drużyna Championship, ale mamy duże ambicje. Byłem w sobotę na sparingu z Watford, przyszło parę tysięcy ludzi. Gdy z boiska w końcówce schodził Sebastian Polter dostał owację na stojąco. Na sparingu! Widać, że kibice są zgrani z drużyną, przeżywają każde zagranie, każdy wywalczony aut. To robi wrażenie. Sam stadion mimo, że nie jest największy ma swój urok. Linia boczna jest tak blisko trybun, że kibice przy aucie mogą cię klepnąć w głowę.

A jakie wrażenie zrobił na tobie Londyn?

- Jest ogromny. Moja rodzina pochodzi z Warszawy, ale nawet dla nich to jest olbrzymie miasto. Mieszkamy w dzielnicy Ealing, to chyba największe skupisko Polaków w Londynie, więc czujemy się dobrze. Z komunikacją nie mam problemów, nic tylko grać.

Zapytałem o Londyn bo trafiłeś tam w ciekawym okresie, zagłosowano za Brexitem, dostawało się Polakom mieszkającym na Wyspach.

- Ja nie widziałem żadnych incydentów. W klubie także przyjęto mnie świetnie, wszyscy są bardzo przyjaźni. Myślałem, że może Anglicy będą zadufani w sobie, ale to bardzo otwarty naród. W szatni siedzę obok kapitana, Neduma Onuohy, który jest bardzo inteligentnym facetem, dużo rozmawiamy.

Staram się znaleźć różnicę, która mogła cię zaskoczyć. Obciążenia treningów - najcięższe w karierze?

- Nie po okresie spędzonym u Stanisława Czerczesowa. Oczywiście jest ciężko, ale po obozie na Malcie nic mnie już nie zdziwi. Dla mnie to już nie jest przeskok, grałem na Zachodzie i nie mam problemów z tym, że muszę nadrabiać.

W QPR jest w tym sezonie jeden cel - awans do Premier League?

- Bardziej awans do gazy Play-Off. Jadąc na trening słyszałem wypowiedź naszego dyrektora, Lesa Ferdinanda, który mówił, że taki jest nasz cel minimum. To będzie trudne, w Championship jest wiele świetnych drużyn, 12-15 zespołów ma takie same założenia jak my.

A jeśli chodzi o cele indywidualne - wywalczyć miejsce w składzie i wrócić do reprezentacji Polski?

- Na razie chcę spokojnie wrócić do treningów i wejść na odpowiedni poziom. Na wrześniowe mecze reprezentacji już nie zdążę. Ale gdy będę regularnie grał i będę zdrowy, wierzę, że trener Nawałka dowie się o tym i powalczę o powołanie.

Zobacz wideo

Starty Polaków na igrzyskach w Rio. O której trzeba wstać, żeby nie przegapić [TERMINARZ]

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.