Premier League. Okoński: O Mourinho w Manchesterze United sceptycznie

Nad decyzją o zatrudnieniu Jose Mourinho przez Manchester United unosi się pytanie, czym stał się dzisiejszy futbol. Co dla nas, fanów, jest w nim najważniejsze - pisze Michał Okoński, dziennikarz ?Tygodnika Powszechnego? i komentator Sport.pl.

1. Mourinho nie może się zmienić

Jeśliby władze Manchesteru United same nie doszły do wniosku, że powinny powierzyć drużynę Jose Mourinho, mogłyby to za nie zrobić współfinansujące rozgrywki Premier League telewizje - teraz opowieść o kolejnym sezonie najdroższej ligi świata sprzeda się przecież sama. Mourinho kontra Guardiola - tym razem w jednym mieście. Mourinho kontra Wenger - tym razem w tunelach stadionu, który pamięta "bitwę na pizze" między ekipami MU i Arsenalu. Mourinho kontra Chelsea, z którą dwukrotnie triumfował i która dwukrotnie zwalniała go z pracy. Mourinho kontra Ranieri, którego wygryzł z posady w tejże Chelsea i którego wyszydzał jako człowieka niebędącego w stanie nic wygrać, a który odebrał mu dopiero co mistrzostwo Anglii. Mourinho kontra Klopp, Mourinho kontra Pochettino, Koeman, Bilić. w zasadzie Mourinho kontra reszta świata, bo przecież zmagał się będzie również ze wspomnieniami o swoim dawnym mentorze, Louisie van Gaalu, czy o Ryanie Giggsie (Walijczykowi w związku z nominacją Portugalczyka przechodzi koło nosa wymarzona posada w klubie, z którym jest związany od 29 lat). I jeszcze ze wspomnieniem czasów, w których jego kandydaturę rozważano już na korytarzach Old Trafford, by ostatecznie ją odrzucić - Bobby Charlton i Alex Ferguson, mający wówczas spory wpływ na decyzje klubowego zarządu, uznali, że do "rodzinnego" wizerunku Manchesteru United nie pasuje człowiek, który wsadził palec do oka Tito Vilanovy i zmusił Andersa Friska do przedwczesnego zakończenia kariery sędziowskiej.

Uprzedzając wątpliwości: Jose Mourinho nie może się zmienić, nawet gdyby chciał - nie pozwala na to logika świata, w którym piłka nożna dawno przestała być tylko sportem. Pracodawcy oczekują szybkiego sukcesu, co dotąd zapewniał i co osiągał w takim właśnie, konfrontacyjnym stylu, wznosząc wokół swoich drużyn mury oblężonej twierdzy. Media szukają okazji do mnożenia sensacyjnych doniesień o kolejnych przekroczeniach. Fani zaś? O fanach jeszcze powiemy.

2. To nie potrwa długo

Upokorzony serią ubiegłorocznych porażek (po jednej z nich, z Leicester Ranieriego, oskarżał nawet piłkarzy Chelsea o zdradę), zraniony zwolnieniem z ukochanego ponoć klubu, odarty z mitu "wyjątkowości" (kiedy przychodził do Chelsea po raz drugi, mówił, że nie czuje się już "Special One", tylko "Happy One", ale późniejsze miesiące rozwiały złudzenia w tej kwestii), Jose Mourinho pozostaje trenerem-celebrytą, trenerem-globalną marką, trenerem-gwarantem, że zainteresowanie klubem nie zmaleje, nawet jeśli w najbliższym sezonie znowu zabraknie go w Lidze Mistrzów. Innymi słowy: jeden z najbogatszych i najbardziej utytułowanych klubów w historii futbolu zatrudnia trenera o podobnej reputacji. Zatrudnia, a raczej zawiera "małżeństwo z rozsądku". Wchodząc w ten związek, korzystają przecież obie strony, podtrzymując świat w przekonaniu, że ich potęga wcale nie przeminęła. Zdanie, że szczyt kariery trenerskiej młodego wciąż (zaczął wyjątkowo wcześnie) Portugalczyka przypadł na ubiegłą dekadę, wciąż wydaje się heretyckie.

Co w tym jednak najważniejsze: Mourinho nie przychodzi do Manchesteru na wieloletnie rządy, jak to zrobił sir Alex i jak miał zrobić David Moyes - zwolniony po zaledwie roku pracy. Nie będzie dawał tylu szans klubowej młodzieży, co sir Alex i co Louis van Gaal - zwolniony po dwóch latach. W pierwszym sezonie ma wrócić do Ligi Mistrzów, w drugim powalczyć o mistrzostwo, w trakcie trzeciego - będzie się rozglądał za kolejnym pracodawcą; w końcu zostało jeszcze kilku szejków na piłkarskiej planecie. Ale to przecież klubowych księgowych nie musi na razie interesować.

3. Manchester United przestał być "wyjątkowy"

Kiedy sir Alex Ferguson promował swoją autobiografię, mówił podczas spotkania z dziennikarzami, że nie ma żadnych dowodów na to, iż zwalnianie przez kluby menedżerów przynosi jakikolwiek skutek, są natomiast twarde dowody, iż opłaca się trwać przy swoim wyborze i trzymać się menedżera, któremu powierzyło się drużynę. "To ważna kwestia i coś, w co wierzę bardzo, bardzo mocno: wyrzucanie menedżerów w niczym nie pomaga" - mówił na kilka miesięcy przed tym, jak Manchester United zwolnił pierwszego z jego następców.

Wiadomo, że nie wrócą już czasy, w których Ferguson na swój pierwszy wymierny sukces - Puchar Anglii, który nie ocalił Louisa van Gaala - czekał cztery sezony. Wiadomo też, że trudno bronić wyników i wydatków dwóch ostatnich menedżerów MU. Nad decyzją o zatrudnieniu Jose Mourinho unosi się jednak pytanie, czym stał się dzisiejszy futbol i co dla nas, fanów, jest w nim najważniejsze. Co będzie z klubową tradycją, w Manchesterze symbolizowaną właśnie przez pracę z młodzieżą i przez przywiązanie do zuchwałego stylu gry, przyjmowanego przez trybuny Old Trafford gromkim "Attack! Attack! Attack!" (Mourinho, owszem, jest zuchwały na konferencjach prasowych, ale kiedy wyprowadza drużynę na boisko, staje się boleśnie pragmatyczny.)? Dlaczego, jeśli sparzeni "etosowym" wyborem Moyesa właściciele MU nie chcieli podejmować ryzyka z Giggsem, to nie sprowadzili z kontynentu Thomasa Tuchela albo Unaia Umery'ego? Dlaczego nie spróbowali wyciągnąć z Tottenhamu Mauricio Pochettino, który właśnie dzięki pracy z młodzieżą zdołał wywalczyć niespodziewany awans do Ligi Mistrzów? Jak będzie przebiegał dalszy rozwój takiego Marcusa Rashforda, jeśli jego szanse na grę poważnie ograniczy zapowiadane już przez niektóre media przyjście (na umowę zaledwie roczną, za to równie celebrycką, co w przypadku Mourinho) Zlatana Ibrahimovicia?

Gdybym był fanem Manchesteru United, robiłbym szybki rachunek sumienia, co jest dla mnie najważniejsze. Klubowa tożsamość? Tradycja? Styl? Radość z patrzenia, jak drużyna wzrasta z miesiąca na miesiąc i roku na rok, harmonijnie łącząc młodość z doświadczeniem, a światowe gwiazdy z klubowymi wychowankami? A może po prostu sukces za wszelką cenę - także za cenę awantur, spisków i paranoi? Jeśli to ostatnie, cieszyłbym się z przyjścia Jose Mourinho, a przynajmniej miałbym nadzieję, że jego gwiazda nie przeminęła.

Zobacz wideo

"Nienasycony. Robert Lewandowski" czyli najlepsza książka o Lewym! Dlaczego? Gdzie ją kupić?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.