Leczenie serem, czyli jak upadł dyktator Magath

Ostatnie miejsce w tabeli, najwięcej goli straconych i jeden zdobyty punkt w ośmiu meczach - nie takiego początku sezonu w Championship spodziewali się kibice Fulham. Jednak od wyników ich ukochanego zespołu było coś znacznie gorszego: Felix Magath i jego metody szkoleniowe.

W miniony czwartek 61-letni Niemiec, który w przeszłości trenował m.in. Bayern Monachium i Schalke, został zwolniony po kolejnej porażce, tym razem bardziej dramatycznej niż wcześniejsze kapitulacje jego zespołu. Jednak w klubie nikt nie był przekonany, czy trzy strzelone gole Nottingham Forest - przy pięciu straconych - to jakakolwiek oznaka poprawy. Zwłaszcza że piłkarze domagali się zwolnienia Magatha już od dłuższego czasu, organizując rozmowy z przedstawicielami zarządu i przedstawiając im sytuację w drużynie. Znacznie ciekawiej zaczęło się dziać, gdy po decyzji klubu szczegóły dotyczące jego pracy zaczęły wyciekać do prasy.

Trenuj z Feliksem

- To była tylko jedna z wielu strasznych i smutnych historii, jakie słyszałem od kolegów o Feliksie - powiedział Danny Murphy w programie BBC "Match of the Day 2: Extra". On kilka lat występował w Fulham, znał wielu z piłkarzy, których w poprzednim lub obecnym sezonie prowadził Niemiec. W tym konkretnym wypadku dowiedział się, że Brede Hangeland, teraz już grający w Crystal Palace, na wskazanie Magatha miał leczyć kontuzję... okładając sobie nogę serem kupionym w Tesco, dodatkowo namoczonym w alkoholu. Jako pierwszy całą historię ujawnił Daniel Taylor z "The Guardian", którego podsumowanie pracy Niemca przedstawiło obraz bardziej obozu przetrwania niż funkcjonowania drużyny piłkarskiej.

Niemiec dostał pracę w Fulham w lutym, gdy wyniki londyńskiego klubu stawały się coraz gorsze. Przed nim zespół prowadziło zestawione na szybko trio szkoleniowców, które "reprezentował" jako menedżer Rene Muelensteen, niegdyś asystent sir Aleksa Fergusona w Manchesterze United. Dochodziło do regularnych kłótni, ponoć asystujący mu Alan Curbishley i Ray Wilkins mieli własne ambicje, by przejąć zespół samodzielnie. Tak się nie stało - charyzmatyczny i nowy właściciel Fulham, Shadid Khan, postawił na Magatha, który wcześniej przez dwa lata nie mógł znaleźć pracy. W zasadzie trudno się zdziwić, że w ogóle ktoś mu znów uwierzył. - W Niemczech nie miał szans, bo tu go wszyscy znają - komentował wtedy Uli Hoeness, prezydent Bayernu Monachium - Wyciska piłkarzy jak cytryny, przekracza wszystkie dozwolone granice. Nigdy bym nie traktował ludzi tak, jak robi to Magath.

Owszem, w Niemczech triumfował, ale po sobie zawsze zostawiał "spaloną ziemię" - piłkarze go nienawidzili, choć bali się postawić "ostatniemu dyktatorowi w Europie". Mateusz Klich wspominał w jednym z wywiadów dla "Przeglądu Sportowego", że normą były półtoragodzinne biegi po betonie (cztery minuty sprintem, cztery truchtem), nawet z niezaleczoną kontuzją. Gdy poskarżył się Magathowi, że nie może biegać, ten wysłał go z asystentem na kilkugodzinną wyprawę rowerową. Jedna z bardziej abstrakcyjnych, ale prawdziwych historii mówi, że gdy zawodnicy Wolfsburga wrócili z długiego i wyczerpującego biegu po lesie, nie mogli napić się wody. Wszystkie butelki miał opróżnić chwilę wcześniej Magath. - Cieszę się, że wciąż mogę chodzić - tak podsumowywał letnie obozy u niemieckiego szkoleniowca reprezentant Polski, który miał również wbiegać pod górę... skoczni narciarskiej. Wszyscy wiedzą, że jego nieformalny pseudonim to "Qualix", który powstał ze skrzyżowania jego imienia z niemieckim czasownikiem "qualen", który oznacza "torturować".

Dyktator walczy o reputację

Po spadku w poprzednim sezonie latem Magath przeprowadził istną rewolucję - Fulham pozbyło się dwudziestu dwóch piłkarzy, wielu wystarczająco doświadczonych, by pomóc klubowi w powrocie do Premier League w najbliższych miesiącach. Jednak Niemiec postawił na młodych piłkarzy, głównie niesprawdzonych w Anglii. Jedynie Ross McCormack sprowadzony z Leeds za 11 milionów funtów był faktycznym wzmocnieniem. W końcówce okienka i już po słabym starcie sezonu Magath zakontraktował 38-letniego Węgra Gabora Kiralya - tak upadł kolejny mit, którym była jego chęć stawiania na wychowanków akademii.

Tych zresztą traktował jeszcze ostrzej. Gdy dwóch młodzieżowców spóźniło się na trening nie z własnego powodu, Magath wlepił im karę finansową sięgającą ponad ich zarobki. Kapitan drużyny Scott Parker próbował interweniować, ale Niemiec nie chciał słuchać. Skończyło się na tym, że to doświadczony pomocnik zapłacił za młodszych kolegów, których nie było na to stać. W czwartek Magatha zastąpił Kit Symons, który nadzorował akademię Fulham. Jednym z pierwszych jego zadań miało być podniesienie morale w zespole. Udało się połowicznie - w weekend "The Cottagers" zaprezentowali się dużo lepiej, ale ostatecznie przegrali z faworyzowanym Blackburn. Na poprawę ich sytuacji jest jeszcze czas, to wciąż dopiero początek sezonu, ale Shadid Khan już nie może liczyć na szybki powrót do Premier League.

Co ciekawe, sam Magath zaprzecza historiom, które pojawiły się w angielskiej prasie po jego zwolnieniu. - Ta o leczeniu Hangelanda serem jest nieprawdziwa - mówił Niemiec dla agencji DPA - Wyłącznie zasugerowałem, że spróbowanie starego sposobu znanego z przesądów może być dobrym rozwiązaniem. Jestem przekonany, że angielski futbol wciąż może wiele zaczerpnąć z niemieckich wzorców - tłumaczył Magath. On, niczym prawdziwy dyktator, zdaje się nie dostrzegać tego, że jego reputacja na Wyspach jest tragiczna, a we własnym kraju jest w środowisku piłkarskim głównie nienawidzony. Czy dostanie jeszcze gdziekolwiek szansę?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.