Liga angielska. Mourinho sprawdzi wierność Abramowicza? Tylko porażkami

Wyluzowany i z szelmowskim uśmiechem - tak Jose Mourinho obserwował pierwszy sparing swojej Chelsea przed nadchodzącym sezonem. Wkrótce ta mina może się zmienić, bo oczekiwania Romana Abramowicza już dawno nie były tak wysokie.

Portugalski szkoleniowiec jest jedynym, który za panowania rosyjskiego oligarchy na Stamford Bridge przetrwał na swoim stanowisku po sezonie bez jednego wygranego pucharu. A należy pamiętać, że Abramowiczowi zdarzało się wyrzucać menedżerów nawet po wygraniu europejskich pucharów - tak było choćby z Roberto di Matteo.

Wydaje się jednak, że między nim a Mourinho jest lepsza więź współpracy - czy może raczej zrozumienie pewnej zależności od siebie nawzajem. Portugalczyk w przyszłości może liczyć raczej jedynie na pracę z jedną z czołowych reprezentacji, niż w topowych europejskich klubach. Z kolei Abramowicz pamięta, jak długo w Chelsea trzymała się mentalność zwycięzców, którą za pierwszym razem zaszczepił "The Blues" Mourinho. To dlatego spełnił wszystkie jego transferowe zachcianki.

Co zrobić z młodym Belgiem?

- Jesteśmy jeszcze za słabi na mistrzostwo - powtarzał w trakcie poprzedniego sezonu Mourinho, porównując swój zespół do źrebaka w starciu z dorosłymi "końmi" rywali. Niewielu dawało się nabrać na taką retorykę, zwłaszcza że Chelsea niemal do końca liczyła się w walce o tytuł, z Ligi Mistrzów odpadając dopiero po półfinale. Jednak londyńczycy nie grali tak ofensywnie jakby tego życzył sobie właściciel - wręcz przeciwnie, w kluczowych momentach sezonu raczej murowali własną bramkę, mniej lub bardziej skutecznie kontrując. Rzadziej oglądano "The Blues", którzy potrafili zaskoczyć Arsenal wysokim pressingiem i szybkim atakiem, niszcząc rywali sześcioma bramkami.

Jednym z powodów wymienianych przez Mourinho był brak napastnika. Teraz tego alibi już mu zabraknie, bo do Chelsea trafił Diego Costa. Po problemach z urazami w końcówce sezonu i kompletnie nieudanym mundialu jego reputacja nieco ucierpiała, ale to typ napastnika, który Portugalczyk uwielbia. Skuteczny w polu karnym, silny, potrafiący stworzyć sobie miejsce na strzał, walczący fizycznie z rywalem - nawiązania do Drogby są jak najbardziej na miejscu. Przez to nieco w cieniu znalazł się Romelu Lukaku, który wrócił z wypożyczenia do Evertonu. Mourinho zapewniał, że to był udany sezon młodego Belga, ale jasnej deklaracji o jego przyszłości wciąż nie ma. Coraz bardziej prawdopodobna wydaje się możliwość sprzedaży Lukaku, np. do Tottenhamu.

Jednak najciekawiej ta nowa, kompletna Chelsea ma wyglądać w środku pola. Wydaje się, że nadszedł koniec dynastii, którą Mourinho ukształtował za pierwszym razem, bo Frank Lampard już pożegnał się z "The Blues", a wkrótce czekać ma to również Johna Obiego Mikela. O sile środka pola ma stanowić Nemanja Matić, którego potencjał już w Anglii doceniono po zimowym transferze, oraz Cesc Fabregas. Hiszpan ma najwięcej do udowodnienia - przede wszystkim, że jest lepszym pomocnikiem niż "fałszywą dziewiątką", a po drugie, że Arsene Wenger popełnił błąd nie włączając się do walki o jego sprowadzenie do Arsenalu. Może i Mourinho miał nie być do końca zadowolony z tego transferu, ale piłkarskiej jakości Fabregasowi nie może odmówić. Jeśli opanuje jego charakter - czy raczej odpowiednio ułoży - efekt będzie zagwarantowany.

Jak dobijać najsłabszych?

Jeśli burzyć fundamenty i stawiać nowe, to bez żadnych zahamowań - na takiej zasadzie może się z Chelsea pożegnać Petr Cech. Zwłaszcza że argument do wielkiej zmiany w bramce Mourinho ma dobry, a nazywa się on Thibaut Courtois, jeden z najlepszych bramkarzy poprzedniego sezonu w Europie. Belg także świetną postawą w meczach przeciwko Chelsea mógł przekonać do siebie Mourinho, a poważna kontuzja czeskiego bramkarza tylko decyzję o jego powrocie przyspieszyła. Powrót do Atletico Madryt jest już nieaktualny, siedzenie na ławie nie wchodzi w grę - z sierot po pierwszym odejściu Mourinho we wrześniu może zostać jedynie John Terry.

Decyzje personalne pozostają jednak mimo wszystko w cieniu pytań o to, co faktycznie Chelsea będzie grała. Nikt nie neguje potencjału tego zespołu, zwłaszcza po zakontraktowaniu Filipe Luisa na lewą obronę, ale od lat wiadomo na czym najbardziej zależy Abramowiczowi. Po zdobyciu Ligi Mistrzów teraz chce wspaniałej i efektownej gry swojego zespołu, połączonej z wygrywaniem. Mourinho jeszcze w pierwszych miesiącach od swojego powrotu zapewniał, że tego planu się trzyma i nie odpuści - by następnie zrezygnować i ustawić zespół defensywnie, właśnie dla dobra wyników. Czy dylemat wróci w tym sezonie, gdy frustrujące wyniki z dołem tabeli będą szkodziły Chelsea w rywalizacji?

Dla Mourinho kolejny, już trzeci sezon bez żadnego trofeum byłby tragedią, wielką rysą na ego "specjalisty od wygrywania". Jak już pojawi się presja, napastnicy znów nie będą strzelać goli, a Eden Hazard nie będzie bronił tak zacięcie, jak tego od niego Portugalczyk wymaga, radosna mina zniknie z twarzy "Szczęśliwego". I w takim wypadku przyjdzie czas na prawdziwy test wiary Abramowicza w Mourinho - do czego ten drugi, znając historię i Rosjanina, na pewno nie chciałby dopuścić. Ze sporymi wzmocnieniami i własną ambicją, Mourinho wkracza w nowy sezon bez żadnego alibi. Drugiego szkoleniowca w Premier League pod taką presją wyniku nie znajdziecie.

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Agora SA