Premier League. Wenger odgryza się Scholesowi i broni Wilshere'a

Menedżer Arsenalu Arsene Wenger odgryzł się Paulowi Scholesowi za niedawną krytykę gry jego zespołu. Zdaniem Scholesa Arsenal ?jest o milion mil od zdobycia tytułu mistrzowskiego?.

- Jeśli sześć punktów to dystans miliona mil, to ja nie wiem, ile mil odpowiada jednemu punktowi. Wszyscy mają opinie, ludzie, którzy nie prowadzili żadnej drużyny, mają opinie i musimy się z tym pogodzić. Żyjemy w społeczeństwie, gdzie każdego dnia pojawiają się tysiące opinii, niektóre pozytywne, niektóre negatywne. Trzeba nauczyć się z tym żyć - tłumaczy Wenger.

Scholes był w studiu Sky Sports po derbach Manchesteru, lecz zdołał skrytykować Arsenal po tym, jak tylko zremisował 2:2 ze Swansea. - Skapitulowali w meczu z Chelsea, co powoli staje się ich zwyczajem, gdy grają z czołówką. Z jakichś powodów piłkarze "znikają". Wydaje się, że zawodnicy tacy jak Arteta, Cazorla, Rosicky czy Oezil biegają po boisku bez żadnej dyscypliny. Nie ma takich liderów jak Patrick Vieira, Tony Adams czy Martin Keown. Obecnie piłkarze - przegrywając 2:0 - podchodzą wyżej, tracą piłkę, zagrają ładnie z klepki i nawet nie trudzą się, by pomóc w obronie.

- Przykro mi z powodu kibiców Arsenalu, gdyż sytuacja powtarza się co roku. Włączyli się do walki o tytuł, poczuli jego zapach, a potem jadą na mecz z Chelsea i nie robią niczego. Fani oczekują od Arsenalu wygranych, lecz w moich oczach są miliony mil od wygrania ligi. Potrzebują silnych charakterów, liderów - powiedział Scholes.

Dostało się również Jackowi Wilshere'owi. - Wilshere pojawił się nagle i wyglądał na czołowego młodego piłkarza, lecz tak naprawdę nigdy się nie rozwinął tak, jak się tego spodziewano. Potrzebuje obok siebie piłkarzy jak Vieira, by pomogli wskoczyć mu na wyższy poziom. Nie wygląda na lepszego zawodnika niż w wieku 17 lat.

Z tą opinią Wenger się nie zgadza. - Nie można tak powiedzieć. Jack Wilshere to wyjątkowy piłkarz, na którego wpłynęło wiele kontuzji. Gdy Jack powróci i będzie ciągle grał, udowodni wszystkim krytykom, że są w błędzie, i Scholes dobrze to wie - powiedział szkoleniowiec Arsenalu.

Przyznał również, że jutrzejszy mecz z Manchesterem City będzie ostatnią szansą na powrót do walki o mistrzostwo. W grudniu Arsenal przegrał w Manchesterze aż 3:6. - Tak, to nasza ostatnia szansa. Musimy robić swoje pomimo ostatnich dwóch niekorzystnych wyników. Jeśli ludzie mówią, że Everton może nas dogonić, oznacza to również, że my możemy doścignąć zespoły przed nami, gdyż będą grały między sobą. Gdy grasz przeciwko faworytom, masz okazję do skrócenia dystansu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.