Liga Mistrzów. Zwolennicy Moyesa znikają, Ferguson wkrótce nie wystarczy?

Alex Ferguson, namaszczając Davida Moyesa na nowego trenera Manchesteru United, wzywał kibiców do wspierania swojego następcy. Sam chyba jednak nie zdawał sobie sprawy, że postawi fanów MU przed tak trudnym zadaniem. Potęga klubu z Old Trafford blednie w oczach, a liczba obrońców Davida Moyesa maleje z dnia na dzień. Na ile cierpliwości wystarczy kibicom, a na ile władzom klubu, które przed zwolnieniem Moyesa wkrótce może powstrzymywać już tylko Ferguson?

W 1989 roku Pete Molyneux wywiesił legendarny transparent "Trzy lata wymówek i wciąż g**** z tego wynika, nara Fergie!". 22 lata później na obchodach ćwierćwiecza pracy na Old Trafford najbardziej utytułowanego trenera w historii Manchesteru United Molyneux był obecny na stadionie i wraz z ponad 70 tysiącami innych kibiców oklaskiwał Szkota. Guardian napisał o nim wówczas artykuł i zrobił z nim wywiad. We wtorek "Czerwone Diabły" rozegrały 41. mecz pod wodzą jego następcy, Davida Moyesa.

W Manchesterze chyba nikt nie wierzy, że były trener Evertonu dostanie 3 lata szansy jak Ferguson, nie w dzisiejszym futbolu. - Ten transparent był wynikiem frustracji, która narastała przez trzy lata. To były mroczne czasy, a my wciąż nie mogliśmy dorwać Liverpoolu, nawet się do tego nie zbliżaliśmy. Miałem poczucie, że trzeba coś zrobić, bo klub akceptował tę sytuację - mówił we wspomnianym wywiadzie Molyneux.

Najtrudniejsze zadanie kibiców

Dziś władze Manchesteru również akceptują pogłębiający się kryzys. Przed rokiem wygrali oni ligę z przewagą jedenastu punktów, dziś mają już iluzoryczne szanse na czołową czwórkę dającą awans do Ligi Mistrzów. W tych rozgrywkach z kolei w minionym sezonie MU odpadło z Realem Madryt w 1/8 finału, ale gdyby nie bardzo kontrowersyjna czerwona kartka dla Naniego, Manchester zapewne by awansował. Dziś w tej samej fazie rozgrywek przegrywa z teoretycznie najsłabszym zespołem w czołowej szesnastce LM. Właściwie już wiadomo, że to będzie najgorszy sezon Manchesteru od kilkunastu lat. Pytanie tylko, jak wiele cierpliwości mają władze Manchesteru United. Czy podobnie jak w przypadku Fergusona wytrzymają w nadziei, że później znów przyjdą dwie dekady, w których MU będzie dominować w Anglii i rywalizować jak równy z równym z najlepszymi w Europie?

Moyes (przynajmniej oficjalnie) wciąż ma za sobą zarząd, Alexa Fergusona i (przynajmniej część) kibiców. Alex Ferguson, odchodząc ze stanowiska, podkreślił, że za jego czasów na Old Trafford również były ciężkie czasy i teraz "pracą" kibiców jest wspieranie jego następcy. Chyba nikt nie spodziewał się, że spełnianie tej prośby będzie wymagało od kibiców MU tyle cierpliwości. Bez wątpienia jest to najtrudniejsze zadanie, jakie ten klub postawił przed swoimi kibicami od kilkunastu lat.

We wszelkich portalach społecznościowych wyraźnie widać podział na tych, którzy posłusznie zamierzają stać murem za Moyesem, i tych, którzy mają dość przypominania prośby Fergusona i chcą zmian, które pozwolą uniknąć wpędzenia klubu przez Szkota w kryzys, z którego wyjście może być już niemożliwe przez lata.

Krytycy wskazują na surowość taktyczną zespołu Moyesa, który kompletnie pozbawił zespół jakiegokolwiek stylu. Manchester gra nie tylko nieefektownie, ale też nieefektywnie, a 81 dośrodkowań w 90 minut przeciwko Fulham w zremisowanym 2:2 meczu na długo przejdzie do historii. - Wygraliśmy w tym roku tylko dwa mecze, a w żadnym z pozostałych nasi rywale nie zagrali przecież wielkiego spotkania. Po prostu pokonali nas przez naszą przeciętną grę - czytamy na jednym z forum fanowskich MU.

Obrońcy Moyesa sami zdają sobie sprawę, że w tej chwili nie mają zbyt wiele argumentów, a za największe sukcesy sami uważają przedłużenie kontraktu Rooneya czy sprowadzenie Juana Maty. O grze powiedzieć się (poza nikłymi incydentami) nic dobrego nie da. Po prostu, jak przykazał mający rację przez ponad dwie dekady Ferguson, czekają, aż 51-latek odbuduje zespół po swojemu i przywróci go na odpowiednią drogę.

Quo vadis, David Moyes?

Sam nie wierzę, że David Moyes dostanie więcej niż 1,5 roku. Manchester United to nie tylko klub, ale też gigantyczna korporacja. W momencie, w którym właściciele i akcjonariusze zobaczą, że drugi sezon z rzędu klub zmierza ku katastrofie, nacisk na zmiany będzie tak wielki, że Szkot nie będzie miał szans utrzymać stanowiska. W tej chwili Moyes nie walczy już o trofea, wyniki czy nawet awans do Ligi Mistrzów. Walczy o to, by zarząd w lecie miał podstawy, by wierzyć, że jest człowiekiem, który będzie w stanie odbudować ten zespół, dostając latem kilkadziesiąt milionów na transfery. Jeśli tego prawa nie wywalczy, a do końca sezonu gra będzie wyglądała tak, jak wyglądała we wtorkowy wieczór w Pireusie, nie wróżę dotrwania na stanowisku Moyesowi do końca 2014 roku.

- Regularnie mają dobre wyniki u siebie, więc można się było tego spodziewać - powiedział Moyes na konferencji po meczu z mistrzami Grecji. Za czasów Fergusona byłoby to niewyobrażalne, a były szkoleniowiec MU nie mógłby się pogodzić z klęską, nawet gdyby była to porażka z Barceloną na jej stadionie.

Kibice Manchesteru United uczą się nowego wizerunku swojego klubu. Problem w tym, że wiąże się to też z nauką częstszego "przyjmowanie na klatę" często bardzo bolesnych porażek. Spora część z nich zresztą innego niż Manchester za czasów Fergusona nie pamięta. 51-latek buduje własny zespół. Problem w tym, że gdy patrzy się na jego taktykę, ruchy na rynku transferowym czy sposób wypowiadania się w mediach, ciężko dostrzec jest jedną myśl przewodnią. Działania Szkota wydają się chaotyczne, nowy Manchester United nie przybiera żadnych konkretnych kształtów, a już na pewno nie takie, jakich życzyliby sobie kibice tego zespołu. Najbardziej dostrzegalne jest to na boisku, gdzie jego podopieczni co mecz wyglądają, jakby grali ze sobą pierwszy raz, a nie byli zespołem, który dopiero co właściwie zdemolował rywali w walce o mistrzostwo Anglii.

Ferguson nie obroni rodaka?

Paradoksalnie to, ile kolejnych szans dostanie Moyes, może nie zależeć od tego, czy to on wypracuje sobie wspomniane zaufanie u właścicieli. Kluczowe może być to, jak wielkie zaufanie u właścicieli wypracował sobie dwiema dekadami sukcesów największy orędownik Moyesa, Alex Ferguson. Jeśli sytuacja nie zacznie ulegać poprawie, a David Moyes będzie na skraju zwolnienia, Ferguson niemal na pewno się za nim wstawi. Pytanie tylko, czy gdy Szkot poprosi, by mu zaufać, a jego rodak, podobnie jak on sam ponad dwie dekady temu, w końcu zacznie odnosić sukcesy, władze MU będą w stanie uwierzyć, że Ferguson znów ma rację.

Bez wątpienia jednak liczba zwolenników i obrońców Moyesa regularnie maleje, choć w kibicach chyba są jeszcze ostatki cierpliwości, a na transparenty podobne do tego wspomnianego musimy jeszcze poczekać. U fanów Ferguson wyrobił sobie wystarczające zaufanie i ci w dużej części wiedzą, że pochopne wyrzucenie Szkota wcale nie musi wyjść klubowi na dobre. W końcu nie jest powiedziane, że ewentualne zwolnienie Moyesa nie pogłębiłoby jeszcze tylko chaosu w klubie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.