Premier League. Ferguson z trybun zwiększa presję na Moyesa? "Pojedź na wakacje! Zagraj w golfa!"

Manchester United ma ogromne problemy z wyjściem z kryzysu, który rozpoczął się wraz z przyjściem Davida Moyesa. Na wszystko z trybun na większości spotkań patrzy Alex Ferguson. Zdaniem Joe Bartona, Szkot tym samym wywiera na piłkarzach i nowym trenerze niesamowitą presję. "Pojedź na wakacje, zagraj w golfa" - pisze na swoim Twitterze były piłkarz. Czy Ferguson faktycznie może być jedną z przyczyn braku postępów w grze MU?

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

3 porażki i jedno zwycięstwo, to bilans Manchesteru United w 2014 roku. "Czerwone Diabły" odpadły już z Pucharu Anglii, w Pucharze Ligi Angielskiej są pod ścianą, właściwie stracili szanse na obronę tytułu w Premier League. Jedynym pocieszeniem jest bardzo dobra postawa w Lidze Mistrzów. To jednak nie zadowala kibiców zespołu, który od 20 lat dominował w kraju i był jednym z najlepszych w Europie.

Ferguson zostawił w spadku oczekiwania i... mnóstwo luk?

Kibice "Czerwonych Diabłów" od lat narzekali na bierność Alexa Fergusona na rynku transferowym. Robin van Persie, Rio Ferdinand, Dymitar Berbatov to wyjątki wśród całej masy ligowych średniaków, których Szkot kupował, bo pasowali do jego wizji zespołu. Dzięki niebywałym umiejętnościom treningowym Fergusona większość sprowadzonych piłkarzy potrafiła wznieść się na wyżyny swoich umiejętności i grać dużo lepiej niż u swojego poprzedniego pracodawcy. Dzięki temu takie braki jak nieobecność w kadrze kreatywnego środkowego pomocnika, z którym Manchester nie może się uporać od odejścia Paula Scholesa, skutecznie były tuszowane.

Kibice oczekiwali jednak, że ten stan rzeczy utrzyma się nawet po odejściu trenera, który rządził na Old Trafford 26 lat. Szybko jednak okazało się, że letnie okienko transferowe, które Moyes zwyczajnie przespał (sprowadził jedynie Fellainiego), było gwoździem do trumny dla Manchesteru United. Inne zespoły, zwłaszcza Manchester City, po raz kolejny się wzmocniły i tym razem Ferguson nie mógł już nadrabiać braków kadrowych swoimi umiejętnościami szkoleniowymi.

Pierwszy mecz w sezonie ekipa z Old Trafford wygrała ze Swansea na wyjeździe 4-1. Wynik, który zadowoliłby kibiców MU nawet za czasów Fergusona. Później było już jednak dużo gorzej, a na większość meczów z wysokości trybun patrzył właśnie Ferguson. Patrzył i nie dowierzał.

Złość i akceptacja na trybunach Old Trafford

- Ferguson absolutnie nie wtrąca się w moją pracę. Rozmawiam z nim raz w tygodniu. Jest teraz dyrektorem i zamierzam korzystać z jego rad, to oczywiste. Cieszę się, że tu jest. Wie, jak to jest być trenerem, i wie, że muszę sobie teraz radzić sam - tak Moyes skomentował doniesienia na temat wpływu Alexa Fergusona na to, co dzieje się w szatni United. 72-latek, gdy odchodził, nie ukrywał, że zostawi nowemu szkoleniowcowi "Czerwonych Diabłów" wolną rękę. Część kibiców i dziennikarzy w trakcie sezonu zaczęła jednak podejrzewać, że widząc kiepską postawę MU, Ferguson postanowi "dorzucić swoje dwa grosze" do ustalania taktyki na kolejne spotkania.

Kiedy Moyes debiutował w lidze na Old Trafford - przeciwko Chelsea - na trybunach niemal przez cały mecz można było usłyszeć dla niego wsparcie. Nikt choćby przez chwilę nie śpiewał o Fergusonie, wydawać by się mogło, że zmiana trenera po 26 latach, przynajmniej jeśli chodzi o fanów, przebiegła bezboleśnie. Kibice Manchesteru byli przygotowani na to, że Ferguson może odejść w każdej chwili, Szkot miał już swoje lata i było wiadomo, że w każdym kolejnym sezonie może dojść do zmiany trenera. Kiedy w końcu do tego doszło, mimo poszerzającego się kryzysu, Moyes otrzymuje pełne wsparcie, a niemal co miesiąc kibice tworzą nowe przyśpiewki na cześć byłego szkoleniowca Evertonu. O powrocie Fergusona właściwie nikt nie mówi, tak samo jak o zmianie trenera. Właściwie wszyscy zaakceptowali nowego menedżera i okazują mu wsparcie, choć na forach fanowskich i Twitterze widać złość spowodowaną znacznym pogorszeniem się wyników.

"Ferguson spogląda z cienia. Jedź na wakacje!"

Podczas ostatniej przemowy na Old Trafford, gdy Alex Ferguson żegnał się z kibicami na stadionie, przyznał, że jego odejście nie oznacza końca jego przygody z klubem. Jednocześnie niemal nakazał fanom wspierać Moyesa - Waszą pracą jest teraz wspieranie nowego menedżera - mówił dosadnie.

Poczynania Moyesa i to, czy sympatycy MU faktycznie wykonują "swoją pracę", Ferguson od początku sezonu postanowił regularnie sprawdzać osobiście. Niemal na każdym meczu "Czerwonych Diabłów" na własnym stadionie pojawia się osobiście. Często można go też zobaczyć na meczach wyjazdowych.

W końcu sprawy zaczęły przybierać niekorzystny obrót. Manchester zaczął przegrywać, ligowa czołówka nie zwalniała tempa i marzenia o obronie tytułu regularnie zaczęły się oddalać. Zaczęły pojawiać się głosy, że obecność byłego szkoleniowca na trybunach wywiera presję na piłkarzy i trenera. Niektórzy wyrażali swoją opinię w bardzo dosadny sposób.

- Ferguson znowu tu jest i spogląda z cienia (...) współczuję Moyesowi - pisał na Twitterze Joey Barton, były piłkarz m.in. Manchesteru City. - Po co właściwie rezygnował? Jedź na wakacje, pograj w golfa, spędź czas z rodziną lub przyjaciółmi zapracowana c*** - atakował byłego trenera Barton

Moyes zmęczony (takim) życiem?

Choć Barton (tradycyjnie) nie przebiera w słowach, to ciężko oprzeć się wrażeniu, że ma trochę racji. Oczywiście, Ferguson, jako legenda klubu, a teraz także dyrektor, ma pełne prawo, a wręcz powinien, chodzić na mecze klubu. Niemniej jednak Ferguson sam zawsze wspominał, że nie wyobrażał sobie, by ktoś próbował wtrącać się w jego pracę, i teraz sam nie zamierza tego robić.

Mimo to widzimy go na znacznej większości spotkań MU, zwłaszcza na Old Trafford. Oczywiście nie wiemy, co dzieje się w kuluarach i czy w bezpośrednim zarządzaniu klubem 72-latek próbuje wywierać mniejszy lub większy wpływ. Musi on jednak pamiętać, jak gigantyczną presję odczuwa David Moyes, który, przynajmniej teoretycznie, przejął najbezpieczniejszą pracę na świecie. Następca Fergusona momentami wygląda na człowieka zwyczajnie zmęczonego życiem, który ma ochotę jak najszybciej uciec ze stadionu. Zdarza mu się nawet siedzieć zwyczajnie niewzruszonym po bramkach, jakby wiedział, że za chwilę i tak wydarzy się coś dramatycznego.

Moyesowi na ręce patrzą kibice MU, cały świat, a do tego także Ferguson. Nie wiem, czy w dzisiejszym świecie Szkot dostanie taką samą szansę jak Ferguson i w przypadku trzech lat bez trofeum zarząd dalej będzie mu ufał. Ciężko w to wierzyć. Tak samo jak w to, że choć Moyes dostał sześcioletni kontrakt, to nie odczuwa gigantycznej presji, gdy jego wielki poprzednik notorycznie spogląda na niego z trybun.

Ostatni mecz ze Swansea był zarówno pierwszym w tym roku, na którym nie było Fergusona. "Czerwone Diabły" wygrały, podobnie jak w pierwszym meczu sezonu (wspomniane 4:1, również ze Swansea). Kibice MU muszą mieć nadzieję, że jest to początek pogoni, jeśli nie za pozycją lidera, to za ścisłą czołówką, w której jest przecież w tym sezonie bardzo ciasno.

Kolejna okazja, by potwierdzić chęć powrotu do czołówki, już w niedzielę o 17.00 na Stamford Bridge, gdzie Manchester zagra z Chelsea.

Więcej o:
Copyright © Agora SA