Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na smartfony
O porażce Arsenalu rozstrzygnęły dwie niemal identyczne akcje. W 37. minucie Gylfi Sigurdsson jednym prostopadłym podaniem minął całą linię obrony Arsenalu. Sam przed Wojciechem Szczęsnym znalazł się Gareth Bale, który spokojnie kopnął obok polskiego bramkarza. W tym czasie obrońcy Arsenalu próbowali przekonać sędziego, że Walijczyk był na pozycji spalonej. Na spalonym tymczasem był tylko Emmanuel Adebayor, który nie brał udziału w akcji. Nie minęło 120 sekund, a Tottenhamowi udało się skopiować tę akcję. Tym razem podawał Scott Parker, a Aaron Lennon uciekł obrońcom, na pełnej szybkości minął Szczęsnego i spokojnie trafił do pustej bramki.
Polski bramkarz przy golach niewiele mógł zrobić. W drugiej połowie obronił kilka strzałów Bale'a, który w ostatnich tygodniach strzela gola za golem. Walijczyk trafił w tym sezonie Premier League już 16 razy.
W drugiej połowie zespół Arsene'a Wengera ambitnie próbował odrobić straty, zaczął grać lepiej zwłaszcza po wejściu na boisko Tomasa Rosickiego. W 51. pierwszej minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i strzale głową Pera Mertesackera było już tylko 1:2. Arsenal nie zdołał jednak wyrównać, choć szanse mieli m.in. Ramsey i Podolski.
Dzięki zwycięstwu Tottenham awansował na trzecie miejsce i uciekł niedzielnemu rywalowi na siedem punktów. Piąty w tabeli Arsenal wciąż ma szanse na zajęcie czwartego miejsca, ostatniego dającego prawo do gry w eliminacjach Ligi Mistrzów. Do czwartej Chelsea traci pięć punktów.