Premier League. Dowhań: Boruc wróci i pomoże drużynie

- Kibice Southamptonu musieli Arturowi nieźle dopiec, ale nie usprawiedliwiam go, bo nieprzyjemne sytuacje trzeba znosić - mówi trener bramkarzy Legii Warszawa Krzysztof Dowhań. Były szkoleniowiec Artura Boruca cieszy się, że golkiper ostatniej drużyny Premier League nie został ukarany przez klub za swoje zachowanie wobec kibiców. Boruc w bramce ?Świętych? może pojawić się już w sobotnim meczu ze Swansea. - Moim zdaniem Artur wróci i pomoże drużynie odbić się od dna - twierdzi Dowhań.

Premier League, Southampton, Swansea, Artur Boruc, Krzysztof Dowhań

- Artur musiał pauzować przeciwko West Bromwich Albion, ponieważ było wszczęte przeciwko niemu postępowanie dyscyplinarne. Okazało się, że klub nie wyciągnie żadnych konsekwencji, więc Boruc może wrócić do kadry - powiedział w środę trener Southamptonu Nigel Adkins. Do bramki "Świętych" były reprezentant Polski może wrócić już w sobotę, na mecz ze Swansea.

Sytuacja, którą badał klub, miała miejsce 28 października, pod koniec pierwszej połowy spotkania "Świętych" z Tottenhamem. Kiedy gospodarze stracili gola na 0:2, polski bramkarz rzucił butelką z wodą w kierunku sektora zajmowanego przez kibiców swojej drużyny. Butelka trafiła w plecy stewarda.

- Słyszałem o tym, co się stało, ale nie widziałem sytuacji, a Artura nie pytałem, jak dokładnie było, bo nie chciałem mu zawracać głowy. Na pewno dla niego to była trudna sytuacja, cieszę się, że klub go nie ukarał, że będzie mógł bronić, bo przecież po to podpisał kontrakt - mówi Dowhań.

Trener, który uczył Boruca bramkarskiego fachu jako szkoleniowiec bramkarzy Legii, doskonale wie, że jego podopieczny ma trudny charakter.

- W swojej karierze Artur miał już różne historie, ale takiej jeszcze nie. Kiedyś prowokował kibiców Glasgow Rangers, teraz wkurzył się na tych, którzy niby są za jego drużyną, a to znaczy, że oni musieli mu nieźle dopiec. Nie przypuszczam, żeby tak zrobił bez przyczyny, ale nie usprawiedliwiam go, bo na każdą sytuację trzeba być przygotowanym i te nieprzyjemne jakoś znosić - mówi Dowhań.

Według szkoleniowca Boruc szansę na odkupienie win będzie miał już w sobotę.

- Southampton po to zatrudnił Artura, żeby pomógł w trudnej sytuacji. Widziałem ostatni mecz drużyny z WBA [0:2], obrona prezentowała się źle, człowiek z takim doświadczeniem, jakie ma Boruc, na pewno bardzo się tej ekipie przyda - ocenia Dowhań.

Oby tylko kolegów z defensywy impulsywny bramkarz nie mobilizował do walki tak jak swego czasu Lee Naylora (kolegę z Celticu Polak chciał pobić podczas meczu ze Spartakiem Moskwa).

- Ha, ha, różne są metody, złapanie kolegi za gardło też czasami bywa skuteczne, nieraz i w ten sposób trzeba komuś przemówić do rozsądku - śmieje się Dowhań. - Piłka nożna to gra, gdzie emocje sięgają zenitu, człowiek często jest na granicy wytrzymałości, a szczególnie dotyczy to bramkarzy - dodaje trener.

Według Dowhania po falstarcie w Premier League Boruc (poza incydentem z butelką Polak puścił sześć goli w dwóch meczach) wreszcie pokaże sportową klasę.

- Mecz ze Swansea to najlepszy moment, żeby się odbić od dna, i myślę, że Artur pomoże w tym drużynie. Wiem, że Southampton ma utalentowanego bramkarza z Argentyny, ale Paulo Gazzaniga to młody chłopak [ma 20 lat] i jeszcze musi się uczyć. Southampton zamyka tabelę Premier League, dlatego potrzebuje w bramce człowieka z bagażem doświadczeń. Boruc potrafi kierować obroną, a jak bramkarz sobie dobrze poustawia grę defensywną, to zyskuje na tym cały zespół. Na razie Artur miał na to mało czasu, ale z każdym meczem coraz mocniej będzie scalał tyły "Świętych" - podsumowuje Dowhań.

Więcej o:
Copyright © Agora SA