Mike Rigg, człowiek odpowiedzialny za transfery Man City. "Jestem dumny z tego co stworzyliśmy"

Mike Rigg to człowiek, który stoi za każdym funtem wydanym przez Manchester City od kiedy klub został przejęty przez Abu Dhabi United Group w 2008 roku. Wydaje się, że klub nie miał w ostatnich latach żadnych zahamowań i kupował każdego zawodnika, który tylko wpadł im w oko. Rigg przyznaje jednak, że wiele razy musiał on przełknąć gorycz porażki.

Co sądzisz, o polityce transferowej Manchesteru City? Podyskutuj z nami i innymi kibicami na Facebooku  ?

Kiedy w ostatniej kolejce sezonu 2007/2008 Manchester City przegrywał z Middlesbrogh 8-1 nikt nie spodziewał się, że ledwie cztery lata później kibice z Etihad Stadium (Wtedy jeszcze City of Manchester Stadium) będą cieszyć się z mistrzowskiego tytułu. Od 2008 roku do klubu z Manchesteru przybyli zawodnicy o łącznej wartości miliarda funtów, którzy całkowicie odmienili wizerunek tego zespołu, czyniąc z niego europejską potęgę. Za każdym z tym transferów stał jeden człowiek, Mike Rigg.

Rigg w Manchesterze City już nie pracuje. Przyjął posadę dyrektora technicznego w Queens Park Rangers. Nie udało mu się nawet zobaczyć pierwszego tytułu wywalczonego przez zawodników, do których sprowadzenia tak się przyczynił. Etihad Stadium opuścił trzy tygodnie przed zakończeniem sezonu. - W ostatnim dniu sezonu byłem na meczu Stoke - Bolton. W Manchesterze wykonałem swoją pracę, otrzymałem za to pensję, jestem dumny, że udało mi się przyczynić to stworzenia takiej drużyny, ale teraz muszę iść do przodu - przyznaje Rigg.

W międzyczasie odniósł on w Manchesterze wiele sukcesów, lecz jak sam przyznaje, są rzeczy, które mu nie wyszły, jak choćby sprowadzenie Kaki z Milanu, czego ponoć żałuje najbardziej. Więcej było jednak sukcesów, jak choćby udany transfer Davida Silvy, o którego trzeba było rywalizować z FC Barceloną. - Kiedy kupowaliśmy Davida nie było nas w Lidze Mistrzów i musieliśmy znaleźć sposób, by sprzątnąć go sprzed nosa Barcy. Jednym jest wydawanie wielkich sum, a drugim rozdysponowanie pieniędzy na właściwych zawodników, we właściwym czasie. Ludzie często wypominają nam ostatnie dwa lata, ale nikt już nie pamięta o tym, jak dwa lata temu Tottenham w ostatnich kolejkach pozbawił nas możliwości gry w Champions League, co mocno utrudniło nam sprowadzanie najlepszych zawodników - mówi.

City nie koncentrowało się jednak wyłącznie na sprowadzaniu największych gwiazd. Niewielu wie, że do Manchesteru w tym czasie sprowadzono też wielu bardzo młodych zawodników, którzy mogą być gwiazdami dopiero w przyszłości. - Brałem udział w wielu przedsięwzięciach, ale nikt nie mówi o tym, że sprowadzaliśmy takich piłkarzy, jak chociażby Joe Hardy. Chłopak miał trzynaście lat kiedy przychodził do nas z Tranmere, kto wie, może będzie drugim Sergio Aguero - przyznaje.

Gdyby zapytać Rigga o zawodnika, który w tej chwili jest kluczowy dla gry Manchesteru bez wahania wskazałby Yaya Toure, którego sprowadzenie również wymagało sporo pracy. - Pamiętam, że jeździliśmy go oglądać w przeróżnych sytuacjach, w meczach domowych, wyjazdowych, z drużynami z góry i z dołu tabeli, a nawet wtedy, gdy w perspektywie miał mecz Ligi Mistrzów. Pamiętam, gdy którejś niedzieli Barcelona grała przeciwko Deportivo, a trzy dni później mieli grać w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Dziesięć minut przed końcem, mimo, że prowadzili już 3-1 on wciąż biegał, jakby mecz dopiero się rozpoczął, był niesamowity. My byliśmy wtedy wciąż przeciętnym klubem, nie wygraliśmy nawet Pucharu Anglii, a Toure mógł odejść do jednego z najlepszych klubów w Serie A. Udało nam się go jednak przekonać do przeprowadzki do Anglii i zapewniam, że nie kierował się on wtedy tylko motywami finansowymi - twierdzi Rigg.

Nie za każdym razem jednak odnosił on pełen sukces, w lecie 2011 roku, kiedy Manchester City czekał już na swój debiut w Champions League nie udało im się sprowadzić Alexisa Sancheza. - Byliśmy wtedy bardzo blisko. Świetnie dogadywaliśmy się z właścicielem Udinese, Giampaolo Pozzą, który teraz zarządza Watford. Wszystko uzgodniliśmy też z jego agentem, umówiliśmy się więc na kawę z samym Sanchezem. Przyszliśmy do niego do domu by zobaczyć, jak mieszka i czego oczekuje w Manchesterze. Kiedy wydawało się, że już jest nasz wtedy do wszystkiego wmieszała się Barcelona i w ostatniej chwili Alexis zmienił zdanie. Kto wie, jak potoczyłaby się jego kariera, gdyby jednak wybrał Premier League... - zastanawia się.

43-latek twierdzi, że zarzuty stawiane pod adresem Manchesteru City, że ten zdecydowanie zawyżał ceny poszczególnych piłkarzy są bezpodstawne. - Mieliśmy pewne zasady i na określonych zawodników wydawaliśmy określone sumy, ale powiedzmy sobie szczerze. Czy w dzisiejszej piłce można kupić za rozsądną cenę dobrych piłkarzy, z doświadczeniem, którzy będą rozumieli jak gra się w Premier League? Nie sądzę - przekonuje.

Manchester City zajmuje obecnie czwarte miejsce w Premier League. W sobotę zainaugurją siódmą kolejkę meczem z Sunderlandem na własnym stadionie. Początek meczu o 13:45.

A Ty co sądzisz o polityce transferowej Manchesteru City? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.