Premier League. Tottenham wierzy w Arsenal

Takich derbów północnego Londynu trener Arsene Wenger jeszcze nie przeżył. W niedzielę jego Arsenal jedzie na White Hart Lane i nie będzie tam faworytem!

Zatrudnienie mnie było aktem może nie szaleństwa, ale na pewno odwagi. Nie miałem nazwiska, w dodatku byłem z zagranicy. Wtedy sądzono, że trener spoza Wysp sukcesu w Premier League osiągnąć nie może. Dziś jest inaczej - wspominał kiedyś Wenger. Jutro minie 15 lat od przybycia Francuza do Arsenalu. Jego drużyna zawsze kończyła ligę wyżej od największych rywali - położonego po sąsiedzku Tottenhamu. Zdobyła więcej trofeów, częściej grała w europejskich pucharach.

Ten sezon zaczęła jednak fatalnie - z sześciu meczów w lidze wygrała tylko dwa. Gdyby dziś kibice wybierali piłkarza sezonu, zostałby nim Wojciech Szczęsny. Polski bramkarz, widząc, co wyprawiają jego obrońcy, powinien spędzać mecze na trzymaniu się za głowę. Brakuje mu na to czasu - bez przerwy fruwa między słupkami, regularnie ratuje zespół. W środę zachwycił w meczu Ligi Mistrzów z Olympiakosem (2:1) i znów został obwołany bohaterem.

Mało prawdopodobne, by w najbliższych tygodniach Szczęsny zaczął się nudzić, bo zespół uczy się grać niemal od nowa. Latem Wenger sprowadził siedmiu piłkarzy. Jak się gra na Emirates, nie rozumieją ani nowi gracze defensywni, ani ofensywni - niepotrafiący zastąpić sprzedanych latem liderów Cesca Fabregasa i Samira Nasriego.

W niedzielę nowi będą mieli wielką szansę, by podbić serca kibiców. Bo ci ostatni mają więcej niż zazwyczaj powodów, żeby wyjątkowo pragnąć zwycięstwa na stadionie Tottenhamu.

Największy wyrósł na 191 cm i kilka lat temu cieszył golami Arsenal. Gdy Emmanuel Adebayor przeniósł się do Manchesteru City, w meczu z byłym klubem biegł przez całe boisko, by fetować bramkę pod sektorem swoich byłych fanów. Później przeprosił, ale latem znów przeproszonym podpadł - zgodził się na wypożyczenie do Tottenhamu. Obok kupionego za 5 mln funtów Scotta Parkera z West Hamu to jedyne wzmocnienie ekipy z White Hart Lane. Za największy sukces lata trener Harry Redknapp powinien uznać zatrzymanie kuszonych przez większe kluby gwiazd (Gareth Bale, Luka Modrić).

Udało się, choć Tottenham w poprzednim sezonie zajął piąte miejsce, wypadł w LM i dziś męczy się występami w Lidze Europejskiej, gdzie premie za zwycięstwa są sześciokrotnie niższe niż w LM. Redknapp nie traktuje rozgrywek poważnie, wystawia w nich juniorów, rezerwowych i piłkarzy wracających po kontuzjach. Dlatego w niedzielę piłkarze Tottenhamu na zmęczenie narzekać nie powinni. A ich rywali środowa bitwa z Olympiakosem musiała kosztować sporo sił.

Choć bukmacherzy za funta postawionego na zwycięstwo gospodarzy płacą 2,15, a wygraną gości wyceniają na 3,5, Redknapp apeluje do dziennikarzy, by nie przekreślali szans Arsenalu na mistrzostwo. - Jeśli to zrobicie, za kilka miesięcy możecie zostać zmuszeni do odszczekania swoich słów. To świetna drużyna, którą prowadzi wielki trener - powiedział 64-letni Anglik.

Liczba Wengera

36 - razy Arsene Wenger prowadził Arsenal w meczach z Tottenhamem. Przegrał tylko cztery

Jak Arsenal i Szczęsny zwiedzali Malezję [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.