Premier League. Cała Anglia śmieje się z Arsenalu

"Rozmowa prokuratora z dzieckiem: Chcesz mieszkać z tatusiem? Nie, on mnie bije. Chcesz mieszkać z mamusią? Nie, ona też mnie bije. To z kim chciałbyś mieszkać? Z Arsenalem, bo to jego leją" - to jeden z wielu dowcipów, jakie przesyłają sobie kibice futbolu w Anglii po sobotniej porażce Arsenalu Londyn 3:4 z Blackburn Rovers

Zobacz jak grał Szczęsny na Zczuba.tv ?

Kibice na Wyspach nie mają litości. Jeśli piłkarz zaliczy wpadkę można być pewnym, że za chwilę pojawi się na jego temat multum kawałów w internecie. Tak było chociażby podczas mundialu w RPA. Kiedy bramkarz reprezentacji Anglii Robert Green puścił "farfocla" w meczu ze Stanami Zjednoczonymi internauci natychmiast skwitowali to salwami śmiechu. "Steven Gerrard powiedział, że cała drużyna stoi za Robertem Greenem. Biorąc pod uwagę umiejętności bramkarza, lepszego miejsca znaleźć się nie da" - to tylko jeden z pamiętnych dowcipów.

Teraz podobną sytuację przeżywają piłkarze Arsenalu. Wszystko zaczęło się niespełna miesiąc temu od słynnej przegranej "Kanonierów" 2:8 z Manchesterem United. Na internetowych forach i na Facebooku pojawiły się specjalne wątki z tzw. "Arsenal jokes". Napomknął o tym już bramkarz Arsenalu Wojciech Szczęsny przed meczem z Niemcami. Reprezentacyjny golkiper mimo że puścił osiem bramek nie tracił humoru i przyznał, że bardzo mu się podoba następujący dowcip: "Szczęsny mówi do mamy: nie denerwuj się, wrócę przed dziewiątą".

Za najwyższą od ponad stu lat porażkę dostało się jednak nie tylko polskiemu bramkarzowi, ale też trenerowi Arsene'owi Wengerowi:

- "Żona: Kochanie, wstawaj już dziewiąta. Wenger: Co?! Znów strzelili?"

- "Podobno Wenger boi się pająków. Dlaczego? Bo mają osiem nóg. Ale spokojnie, lekarz przepisał mu leki. Musi brać osiem tabletek co dwie godziny i będzie wszystko w porządku".

- "Uwaga, uwaga. Wszyscy, którzy chcą zwolnienia Arsene'a Wengera proszeni są o telefon pod numer 8-28-28-28-28-2. Kierunkowy - 28"

Jest też jeden dowcip, w którym Wenger i Szczęsny "występują" razem, w towarzystwie szkoleniowca Manchesteru sir Aleksa Fergusona. "Wenger: Czy ktoś ma zegarek? Ferguson: Jest prawie dziesięć po Szczęsnym" - tak śmieją się Anglicy.

Nie do śmiechu za to jest pewnie napastnikowi Arsenalu Robinowi van Persiemu, kiedy czyta coś takiego: "Policja informuje, że złodzieje włamali się do domów dwóch piłkarzy Premier League. Wayne Rooney z Manchesteru stracił m.in. cztery medale za mistrzostwo Anglii, trzy nagrody za zdobycie Pucharu Ligi Angielskiej, medal za wygranie Ligi Mistrzów, trzy superpuchary oraz trofeum za zwycięstwo w klubowych mistrzostwach świata. Rob van Persie stracił odtwarzacz DVD i toster".

A o całej drużynie internauci piszą: "Maybe they 8 2 much" ("może zjedli za dużo", 8=ate, ang. zjeść).

Po zwycięstwach nad Swansea i Udinese oraz remisie z Borussią kawały nieco ustały, co nie znaczy, że ich w ogóle nie było ("Drogi Arsenalu, żeby ci nie było smutno, masz tu prezent od Swansea", "Drogi Arsenalu, miło cię było gościć w Niemczech, szkoda tylko, że w tym sezonie na pewno już tu nie zawitasz"). Teraz jednak, po sobotniej przegranej 3:4 z Blackburn i dwóch samobójach autorstwa Alexandre Songa oraz Laurenta Koscielnego nadchodzi druga wielka fala dowcipów. Pierwsze kawały oczywiście już się pojawiły:

- "Arsenal Londyn - jedyna drużyna, która strzeliła pięć goli w przegranym 3:4 meczu"

- "I wouldn't even watch them 4-3" (nieprzetłumaczalny dowcip słowny, "Nie chciałbym ich nawet oglądać za darmo")

Co w tej sytuacji mogą zrobić piłkarze Arsenalu? Wydaje się, że najlepszym wyjściem jest zacisnąć zęby i w myśl powiedzenia "ten się śmieje, kto się śmieje ostatni" wykonać na treningach po prostu kawał dobrej roboty.

Co dalej z Arsenalem? 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.