Legia - FK Moskwa 1:2. Zapomnieć o pucharach

- Nic nie wiem o Legii. Nie muszę - mówił trener FK Moskwa przed meczem II rundy eliminacji Pucharu UEFA. Nie musiał. Wicemistrz Polski był niebywale słaby. I jeszcze stracił Dicksona Choto

Lech gra z Grasshopper ?

Już w 11. minucie obrońca z Zimbabwe zaczął kuśtykać. Kilka minut później musiał opuścić boisko. Ma naciągnięte więzadła w kolanie. Akurat jego zejście nie miało znaczenia mimo, że w drugiej połowie Aleksander Samiedow ograł bez trudu zastępcę Choto - Pance Kumbeva - i strzelił do siatki. Był to już bowiem gol na 2:0. Tuż po przerwie drużyna Jana Urbana dała się zaskoczyć po raz pierwszy. Urban marzył o wygranej 1:0. Ale jak tu wygrać, gdy nie przeprowadza się akcji na bramkę? Sytuacji nie zmienia kapitalna akcja Macieja Iwańskiego w 65. minucie, po której Roger Guerreiro kopnął do pustej siatki. Był to gol na 1:2. A taki wynik u siebie przed rewanżem w Moskwie (28 sierpnia, godz. 16) i tak zmienia niewiele. Mogło być 2:2, gdy po dośrodkowaniu Iwańskiego w końcówce głową do siatki znów piłkę posłał Roger. Sędzia odgwizdał jednak spalonego. Słusznie.

Legia zaczęła grać dopiero od stanu 0:2, zresztą przez chwilę. Jaki awans do I rundy? Jaka faza grupowa? FK Moskwa to czwarty zespół ligi rosyjskiej ubiegłego sezonu, przedstawiciel kraju, z którego wywodzi się aktualny posiadacz Pucharu UEFA (Zenit Sankt Petersburg) i kraju, który grał w półfinale mistrzostw Europy. Ale nawet biorąc pod uwagę te argumenty czwartkowe spotkanie można było lepiej rozegrać. Można było - ale nie w takiej formie sportowej.

Legioniści po letnich przygotowaniach są wolni, niezgrani, a letnie nabytki (wzmocnienia to niewłaściwe słowo) to w większości absolutna pomyłka. Symbolem są gracze z Hiszpanii, kolejne tygodnie spędzający na warszawskich trybunach - Tito i Mikel Arruabarrena. Czekamy już tylko na pokazanie Inakiego Descargi. Zestawienie z Rogerem i Maciejem Iwańskim w środku pola nie jest najszczęśliwsze, gdy obaj zajmują się rozgrywaniem, a wysunięty napastnik nie ma żadnego wspomagania (zwłaszcza, gdy gra defensywny pomocnik, w innym przypadku w składzie byłby ktoś za napastnikiem). Roger w polskiej kadrze grywał tuż za napastnikiem, w Legii trzyma się środka, co tworzy dziurę. Zwłaszcza, kiedy bez formy jest - będący po kontuzji i mający zaległości w przygotowaniach - Takesure Chinyama.

Trener Urban ma kłopot. Po kontuzji Choto brakuje manewru na środku obrony, jedyny napastnik w formie (Bartłomiej Grzelak) będzie kontuzjowany jeszcze przez dwa tygodnie. W tej sytuacji trzeba czekać jak na zmiłowanie na powrót Edsona. Rewanż w Moskwie? To już nie kłopot. O Pucharze UEFA można zapomnieć.

- Brakowało nam wiary. Przy stanie 0:2 zaczęliśmy grać. Ale nie będę się oszukiwać. W europejskich pucharach tak grać nie można. Zawiedliśmy - przyznał trener Legii Jan Urban.

Drugi reprezentant Polski w Pucharze UEFA, Lech Poznań, od 20.30 gra ze szwajcarskim Grasshopper Zurych. Transmisja w TVP 2 od 20.30.

Legia Warszawa - FK Moskwa 1:2 (0:0): Roger (65.) - Cesnauskis (53.), Samiedow (63.). Legia: Mucha - Rzeźniczak, Szala, Choto (18. Kumbev Ż), Kiełbowicz - Radović Ż, Vuković, Iwański, Roger, Rybus (46. Szałachowski) - Chinyama (66. Giza). FK Moskwa: Zawnow - Jop, Godunok Ż, Bystrow, Riebko (59. Samiedow) - Ciżek (85. Epureanu), Nababkin, Kaleszyn Ż, Ivanow Ż- Cesnauskis Ż, Stavpets (46. Bracamonte)

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.