W Lidze Mistrzów przetrwało trzech bramkarzy

Z ośmiu Polaków w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów do fazy pucharowej awansowało tylko trzech bramkarzy. I wszyscy siedzą na ławce rezerwowych.

Saganowski: Mam zal do Beenhakkera ?

1323 dni bez gola

W sześciu kolejkach fazy grupowej doczekaliśmy się pierwszego "polskiego" gola od czasów Jacka Krzynówka, który barwach Bayeru Leverkusen trafił w meczu przeciwko Liverpoolowi 9 marca 2005 r. W spotkaniu trzeciej kolejki na listę strzelców wpisał się Marek Saganowski. W 19. minucie wyprowadził Aalborg na prowadzenie, ale nie pomógł drużynie, która mecz z Villarreal przegrała aż 3:6. Mimo że Polak zapewniał, że jeszcze coś strzeli, był to jego jedyny gol.

Saganowski zagrał we wszystkich meczach swojego zespołu. Czterokrotnie zaczynał spotkanie w pierwszym składzie. Aalborg był zdecydowanie słabszy od Manchesteru United i Villarreal, mimo że obydwu zespołom urwał po punkcie. Okazał się jednak lepszy od Celticu Glasgow. W kolejnej fazie Ligi Mistrzów nie zagra, a polski napastnik rozstanie się z duńskim klubem, który nie ma pieniędzy by definitywnie wykupić go z Southampton.

Cypryjskie rozczarowanie

Dużo obiecywaliśmy sobie po występach w Lidze Mistrzów Łukasza Sosina. Anorthosis nie był faworytem, ale Polak wydawał się mieć pewne miejsce w pierwszym składzie. Zresztą Cypryjczycy spisywali się nadspodziewanie dobrze i do ostatniej kolejki mieli szansę na awans. Sosin w pierwszych dwóch meczach został zmieniony mniej więcej po godzinie gry. W trzeciej kolejce zagrał pierwszą połowę meczu. W trzech ostatnich już nie wystąpił. Najbliższy strzelenia gola był w drugiej kolejce, gdy w meczu z Panathinaikosem walczył o piłkę w polu karnym z Jose Sarriegim. Obrońca greckiej drużyny ubiegł go jednak i strzelił gola samobójczego. - Wszyscy koledzy mi wtedy gratulowali - mówił po meczu Sosin.

Trudno nie odnieść wrażenia, że rozgrywki, które miały wypromować polskiego snajpera, okazały się dla niego mało szczęśliwe. Gole strzelał egipski pomocnik Hawar Taher, który zaczynał jako rezerwowy, a kończył rozgrywki jako zawodnik podstawowego składu. Bramkę strzelił również Froussas, z którym Sosin rywalizował o miejsce w składzie. Polakowi się nie udało.

Kilkanaście minut Lewandowskiego

Ostoja reprezentacji Polski i do niedawna Szachtara Donieck Mariusz Lewandowski też tegorocznej Ligi Mistrzow nie zaliczy do udanych. Polak zagrał tylko dwa razy wchodząc w końcówkach meczów z Barceloną w drugiej i ze Sportingiem w czwartej kolejce. Obydwa mecze Szachtar przegrał, a w meczu z Barceloną mimo prowadzenia 1:0 dwa gole stracił już po wejściu Polaka na boisko.

- Pojechałem na mecze kadry i po powrocie straciłem miejsce w składzie. Trener wystawia jednego defensywnego pomocnika i wybiera z czterech, a teraz wyżej ceni Thomasa Hubschmana - mówił Lewandowski. I na razie nie wygląda na to by jego sytuacja miała się zmienić.

Trzy kartki w dwóch meczach

Paweł Golański miał jeszcze w lecie ofertę z FC Porto. W Lidze Mistrzów zagrał jednak w barwach Steauy Bukareszt, niestety tylko dwa mecze. W pierwszych czterech kolejkach nie znalazł uznania w oczach trenera i leczył kontuzję. Zagrał 90 minut w pojedynku z Bayernem Monachium przegranym 0:3 i dostał w nim żółtą kartkę, a w ostatnim meczu z Fiorentiną (również przegranym, tym razem 0:1) w 72. minucie jego drugi faul zakończył się drugą żółtą kartką i wykluczeniem z gry.

Po odpadnięciu z Ligi Mistrzów pracę stracił trener Munteanu, który pracował w klubie tylko dwa miesiące. Zastąpił go Marius Lacatus, który pracował... przed Munteanu. To może być szansa dla Polaka na częstsze granie.

Boruc nieźle, Celtic gorzej

Pełne sześć meczów zagrał w drużynie Celticu Glasgow Artur Boruc, ale tym razem szkocki klub wypadł gorzej niż zwykle i w swojej grupie zajął dopiero czwarte miejsce. Polaka chwalono tylko za mecze z Villarreal. W pierwszym z nich na jego bramkę strzelano 27 razy z czego 11 razy celnie. Jednak mimo świetnej postawy nie obronił strzału Senny i Celtic przegrał 0:1. - Dawno nie widziałem bramkarza, który grałby tak dobrze jak Artur Boruc. Powstrzymywał nas przez cały mecz, dlatego jestem sfrustrowany mimo dobrego wyniku - powiedział po meczu napastnik Villarreal Joseba Llorente.

Dwukrotnie Boruc zachował czyste konto. W meczu z Aalborgiem w pierwszej kolejce zremisowanym 0:0, w którym właściwie rywale mu nie zagrozili i w ostatniej kolejce w wygranym 2:0 meczu z Villarreal. Nie zachwycił jednak w najtrudniejszych spotkaniach z Manchesterem. Zwłaszcza w pierwszym z nich, w którym puścił trzy gole, w dwóch sytuacjach mógł się zachować lepiej. W przyszłym sezonie pewnie znowu zobaczymy Celtic w Lidze Mistrzów. Niekoniecznie z Borucem w składzie, gdyż spekuluje się o jego odejściu do Bayernu. Być może jego godnym zastępcą będzie Łukasz Załuska, który jest już zawodnikiem Celtiku.

Trzech gra dalej

Trzech reprezentantów Polski zagra na wiosnę. Wszyscy to rezerwowi bramkarze swoich klubów i łącznie zagrali zaledwie cztery mecze w fazie grupowej. Przedmiotem największego zaskoczenia był Jerzy Dudek. Pierwszą decyzją nowego trenera Realu Madryt było wystawienie do składu na mecz Ligi Mistrzów z Zenitem polskiego bramkarza. Dudek nie miał dużo pracy, jego zespół wygrał 3:0, a Polak w kolejnym meczu Realu, którym były szlagierowe derby Hiszpanii z Barceloną, usiadł już na ławce. Ponoć Juande Ramos chciał po prostu sprawdzić rezerwowego bramkarza. To oznacza, że na wiosnę Dudek nie ma dużych szans na grę w Lidze Mistrzów, chyba że Casillas złapie kontuzję. Ale na to, że "żelaznemu" bramkarzowi "Królewskich" coś się stanie, chyba nie ma co liczyć.

Tomasz Kuszczak zagrał w dwóch ostatnich kolejkach Ligi Mistrzów. Nie puścił gola w meczu z Villarreal, ale dwie bramki strzelili mu piłkarze Aalborga. Przy czym przy pierwszym z nich mógł zachować się lepiej. Trudno oceniać jego szansę na grę wiosną. Trener Alex Ferguson namawia Edwina van der Sara, by przedłużył kontrakt z Manchesterem o kolejny sezon co oznacza, że nie widzi jeszcze Polaka w roli pierwszego bramkarza. Poza tym Kuszczakowi wyrósł groźny konkurent w osobie Bena Fostera, który również zagrał w jednym z meczów Ligi Mistrzów. Przed Polakiem trudne zadanie, ale jest przyzwyczajony do walki o miejsce w bramce.

Podobną sytuację ma ostatni z polskich bramkarzy. Łukasz Fabiański jest zaledwie rezerwowym w Arsenalu i z ławki ogląda występy Manuela Almunii. Jednak Hiszpan nie jest tak nieusuwalnym elementem drużyny jak Casillas w Realu, czy van der Sar w Manchesterze. Z drugiej strony trener Arsene Wenger, który lubi stawiać na młodych piłkarzy, w przypadku obsady bramki jest niewzruszony i Almunia mimo błędów broni. Fabiański w fazie grupowej zagrał tylko w meczu czwartej kolejki przeciwko Fenerbahce. Arsenal zremisował 0:0, więc Fabiański gola nie puścił, ale głównym zagrożeniem jego bramki były strzały z 30 i 40 m oddawane przez Roberto Carlosa i nie miał okazji do wykazania się. Jego szanse na grę z AS Romą wyglądają podobnie jak Dudka z Liverpoolem i Kuszczaka z Interem, czyli iluzorycznie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA