W każdym niemal sezonie Odrę dopada nagle jakaś sportowa niemoc, której źródła nikt nie potrafi w klubie racjonalnie wytłumaczyć. Trenerzy tylko bezradnie rozkładają ręce, a piłkarze biją się w piersi.
Jak w komedii romantycznej wszystko dobrze się jednak kończy. Odra bohatersko przełamuje kryzys, wygrywa w najmniej spodziewanym momencie i wszystko wraca do normy. Aż do następnego załamania formy. I tak już przez 14 sezonów.
W kilku ostatnich sezonach reprezentanci Odry w rozmowach z "Gazetą" nie kryli frustracji.
Sezon 2008/09. - Zagraliśmy najgorszy mecz od czasu, kiedy prowadzę Odrę - trener Ryszard Wieczorek po bezbramkowym remisie z Arką Gdynia.
Sezon 2007/08. - Sam chciałbym wiedzieć, co się z nami dzieje. Nie wiem, czy w porównaniu do wiosny nie jesteśmy nawet mocniejsi kadrowo, a jednak teraz wciąż przegrywamy. Największy problem mamy ze skutecznością, choć nie chciałbym zwalać całej winy na napastników. Nasza sytuacja w tabeli robi się katastrofalna! - Marcin Malinowski po porażce z Lechem Poznań.
Sezon 2006/07. - Chociaż od meczu minęły dwa dni, nadal czuję się jak bokser po ciężkim nokaucie. Najgorsze jest to, że w kolejnym meczu popełniamy te same błędy - trener Marcin Bochynek po klęsce 0:6 z Wisłą Kraków. - Jesteśmy za bardzo zestresowani - Marcin Malinowski po tym samym meczu.
Sezon 2005/06. - Nie pamiętam, kiedy zagraliśmy tak słabo i tak niedokładnie. Zresztą nasi rywale również zaprezentowali się źle - Jan Woś po bezbramkowym remisie z Górnikiem Łęczna.
Sezon 2004/05. - Takiego meczu jeszcze w swojej karierze nie przeżyłem. Po dwudziestu kilku minutach było już 0:3. Piłkarze popełniali niesamowite błędy. Nie wiem, dlaczego wyszli na boisko tak bardzo zestresowani - trener Franciszek Smuda po porażce 0:5 z Górnikiem Łęczna.
Skąd się wzięła fenomenalna forma Lecha? I Wisły? Czy Odra wyjdzie z opresji? - czytaj tutaj >
