Wygraj Ligę, czyli trzy miliony drużyn w 10 lat

- To już 10 lat Wygraj Ligę? Czas tak szybko leci, ale ja pamiętam, jakby to było wczoraj, gdy stałem o 6 rano pod kioskiem, żeby zaopatrzyć się w egzemplarze "Gazety Wyborczej". Kilkanaście minut spóźnienia i nie miałbym kuponów - opowiada Andrzej Łączny z Torunia, gracz, który nie opuścił żadnej edycji gry.

Stwórz zespół i zagraj w Wygraj Ligę ?

Konkurs "Wygraj Ligę" wystartował 9 lipca 1999 r. Zasady były proste - za 20 milionów wirtualnych złotych stworzyć zespół z naszych pierwszoligowców, którzy za swoje faktyczne dokonania na boisku dostawali od nas punkty. Wpisać ich kody, które drukowaliśmy w "Gazecie", na specjalny, papierowy kupon i wysłać do redakcji. Nikt wcześniej w Polsce takiej gry nie wymyślił, dlatego trudno było nam oszacować, ile osób weźmie w niej udział. - Spodziewaliśmy się 10-20 tys. kuponów, optymiści wróżyli, że będzie najwyżej 30 tys. - mówi Radosław Leniarski, dziennikarz Gazety Wyborczej i pomysłodawca konkursu.

Odzew był jednak zaskakujący. Tylko przez dwa tygodnie napłynęło do redakcji przeszło 100 tys. kuponów, a ostatecznie aż 165 tys.! I to tylko dlatego, że zaprzestaliśmy je drukować.

Najgorsze miało jednak dopiero nadejść. W kolejnej edycji, od marca do czerwca 2000 r., przyszło 330 tys. kuponów. By wprowadzić je do komputerowej bazy, zatrudniono 60 osób, które pracowały na trzy zmiany, kupiono wysokiej jakości skaner.

To wtedy wydarzyła się najzabawniejsza historia związana z obsługą gry. - Mając w pamięci ogromne zainteresowanie, na kolejną byliśmy przygotowani. Tak to nam się wówczas wydawało. Pracownicy Wygraj Ligę mieli swój pokój, w drugim stały przygotowane półki z miejscami na kupony. Tymczasem przez dwa dni do redakcji "Gazety" przyszło niecałe 2000 zgłoszeń. Kolejny dzień i kolejny, a tu nie było nawet 5 tys. Dopiero piątego dnia zadzwoniła do nas kierownik poczty i na cały głos wykrzyczała: "Kiedy do jasnej cholery zabierzecie te worki. Jak my mamy w tym bałaganie pracować". Po tym telefonie wysłaliśmy na pocztę kierowcę. Za pół godziny zadzwonił do sekretarza redakcji, żeby przysłał tyle samochodów, ile się da! Do odebrania było kilkadziesiąt ogromnych worków z kuponami. Pokój z archiwum zapełnił się w tydzień - wspomina Grzegorz Sommer, wówczas redaktor odpowiedzialny za grę.

W sumie przez dwanaście edycji "kuponowej WL" dostaliśmy ponad 2 mln kartek z drużynami! Rekord indywidualny to 1,2 tys. zespołów w II edycji. To wtedy odebraliśmy kilkanaście telefonów z zarzutami na kolportaż "Gazety". - O 9 rano objechałem wszystkie okoliczne wioski i żadnego egzemplarza. Chyba stanę przed kioskiem o świcie - mówił oburzony gracz.

Lekarz stomatolog z sukcesami

Nie pod tym kioskiem, ale innym stał Andrzej Łączny z Torunia, lekarz stomatolog, kapitan piłkarskiej drużyny lekarzy województwa kujawsko-pomorskiego. - Pamiętam, jakby to było wczoraj. Od samego rana zaliczałem kilka kiosków, żeby zdobyć kupony - mówi Łączny, który jest jedynym człowiekiem w Polsce, który wygrał i Wygraj Ligę, i Piłkarzyki - internetową wersję konkursu.

Warto wspomnieć, że Piłkarzyki w 2005 roku połączyły się z Wygraj Ligę i zakończyła się era papierowych kuponów. W połączoną wersję dwóch gier można było grać albo przez Internet, albo przez SMS-y, i tak jest do dzisiaj.

Wielu zapaleńców z Wygraj Ligę musiało przestawić się na nowy sposób gry, w tym Łączny. - Kiedy pojawiły się komórki, nie miałem zamiaru jej kupować, bo zawsze sceptycznie podchodziłem do nowości. Nawet rodzina się ze mnie śmiała, że jestem technicznym beztalenciem - wspomina pan Andrzej i dodaje: - Ale nie było wyjścia, trzeba było grać. I tylko po to kupiłem telefon. Kilka godzin nauki z obsługi i byłem gotowy. Niestety, ale po roku pojawiło się nowe wyzwanie. Żeby zaistnieć w grze trzeba było nauczyć się obsługi komputera, bo całą grę przeniesiono do internetu. Na szczęście wszystkiego nauczył mnie syn - tłumaczy Łączny, który w ostatniej edycji konkursu zajął trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej.

Kupon z Nowego Jorku

O tym, że Wygraj Ligę to nie tylko zabawa, ale ciężka praca, przekonała się rodzina Dariusza Duchnowskiego z Białej Podlaskiej. - Po starcie każdej edycji do pomocy zatrudniałem żonę i córkę. Żona wypełniała pół kuponu, wpisując dane osobowe, córka wycinała kupony, a ja wpisywałem nazwiska piłkarzy. Dodam, że egzemplarze GW przynosili mi też koledzy z pracy. Zazwyczaj udawało mi się zdobyć około 500 sztuk - opowiada Duchnowski, który grą zaraził szwagra. - Oj dużo tych kuponów było. Żeby zaoszczędzić na znaczkach pocztowych jeździliśmy na zmianę z Darkiem do Warszawy, żeby dowieść paczki do redakcji GW - zaznacza Dariusz Głębocki.

O tym, że konkurs cieszy się ogromną popularnością, przekonywaliśmy się co chwila. - Czy mój kupon już do państwa doszedł? Wysłałem go z Chorwacji. Jestem na wakacjach - pytał jeden z graczy. Były też zgłoszenia z Nowego Jorku, Grecji, Hiszpanii i wiele z Niemiec. Najbardziej zaskoczyła nas jednak koperta wysłana z platformy wiertniczej na Morzu Północnym. - Przyjechałem tu za chlebem, ale obiecałem sobie, że nie opuszczę żadnej edycji. No i udało się. Jeden z kolegów z Polski przywiózł "Wyborczą" - opowiadał gracz spod Rzeszowa.

Fenomen Wygraj Ligę

Skąd taka popularność "WL"? - Konkurs idealnie wypełniał nasze skryte tęsknoty. Nie zarabiamy wiele w realnym życiu, a tu lekką ręką wydajemy miliony na zawodników. Nieważne, że nie skończyliśmy akademii trenerskiej, a tworzymy taki zespół, jaki sami uznamy za wybitny. Nigdy nie graliśmy zawodowo w piłkę, a toczymy walkę o najwyższe stawki - opowiada Michał Brożek z Warszawy. Wtóruje mu Michał Wicher: - To nie jest playstation ani gra, w której rywalizujemy z komputerem. W Wygraj Ligę rywalizujemy z innymi fanami polskiej piłki, a już wielką satysfakcją jest fakt, że jesteśmy na przykład lepsi od kogoś, kto kibicuje klubowi, z którym nasz ma na pieńku. Poza tym, że możemy w serwisie poczytać wywiady z uczestnikami gry, wiemy, kto jest prezesem tej a nie innej drużyny. I jeśli jesteśmy wyżej w klasyfikacji, to możemy się dowartościować.

Konkurs daje też możliwość rywalizacji ze znajomymi. W wielu firmach powstawały wewnętrzne rankingi, w których pokonać można było np. swojego przełożonego. - Natychmiast po opublikowaniu regulaminu stworzyliśmy własną koleżeńską ligę - opowiadał w trakcie pierwszej edycji Paweł Smoliński z Peugeot Polska. - Opierając się na danych zamieszczanych w "Gazecie", wpisywaliśmy do komputera kompletne statystyki. Poniedziałki spędzaliśmy właściwie na analizie weekendowych dokonań ligowców - mówił Smoliński. Bywają też ligi prywatne, w których kwitnie hazard. - Wpłacamy po 100 zł, a całą pulę na koniec gry zgarnia zwycięzca - tłumaczył nam jeden z graczy. Inny w mailu do redakcji podesłał link z imprezy w pubie. Najgorszy w lidze stawiał wszystkim uczestnikom piwo.

Super Kompała

Naszą grą dowartościowani byli także niektórzy piłkarze. Najlepiej punktującym zawodnikiem pierwszej edycji konkursu był Adam Kompała (10 goli i 43 pkt), którego cena na liście transferowej była niewielka. Gdy w kolejnej edycji drastycznie ją podnieśliśmy, zszokowany był sam piłkarz. - Z wycenienia mnie aż na 4,5 mln zł najbardziej ucieszyła się żona. Stwierdziła, że wreszcie ktoś mnie docenił - opowiadał Kompała, wtedy zawodnik Górnika Zabrze.

Dowartościowany czuł się też zapewne Andrzej Lepper, gdy przed dziewięcioma laty wygrał "Ligę Prezydentów", pozostawiając daleko w tyle zwycięzcę wyborów prezydenckich Aleksandra Kwaśniewskiego.

Wygraj Ligę w rundzie jesiennej

17. edycja gry wystartowała we wtorek. W ciągu godziny, gracze konkursu założyli 2000 drużyn.

W najnowszej edycji każdy gracz dysponuje 26 milionami wirtualnych złotych, za które musi skompletować 18-osobowy skład. Wybierając jedenastkę i kapitana przystępuje do gry. Najdroższym zawodnikiem jest Paweł Brożek z Wisły Kraków wyceniony na 5 mln zł.

 

Rywalizować można w klasyfikacjach: generalnej, kolejki, miesiąca, regionalnej i klubowej. Dodatkowymi formami rywalizacji są Puchar Wygraj Ligę oraz Liga Sport.pl. Ogromną popularnością cieszą się ligi prywatne, w których można zmierzyć się ze znajomymi czy rodziną.

Przydatne linki

 

? Zagraj w Wygraj Ligę ?

 

? Regulamin i punktacja w grze ?

 

? Poradnik Wygraj Ligę ?

Sport.pl w Wygraj Ligę ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.